Rolex Rolex
205
BLOG

MIARY OWSA I MIARY UCZCIWOŚCI

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 35

 

Ten wpis wygląda jak bardzo długi wpis, ale to mylne wrażenie, w istocie jest dość krótki, o czym kilka akapitów poniżej. Podobnie jak poprzedni będzie o aferach, ale i o czymś jeszcze; o miarach.

Mija już dwa i pół roku od czasu, gdy polską sceną polityczną, zdaniem wielu czołowych polskich mediów, wstrząsnęła największa z afer, do tego ujawniającą jedną z głównych polskich patologii.

Mowa o tak zwanych taśmach Beger, które stały się powodem do wzywania do akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa, natychmiastowej dymisji rządu, a niezawodna triada Wołek-Żakowski-Pardowska nie posiadała się z zachwytu, że oto oczywista nieoczywistość – że rzad PiS-u, LPR-u i SO jest kryptofaszystowskim rządem, który lada dzień przerodzi się w otwarcie totalitarny reżim, nareszcie ujrzała światło dzienne, dzięki dziennikarzom TVN24 i związanej z nimi łączem, niczym z koń z owsem, posłance-wywiadowcy.

Czas płynie leniwie, ale nieustająco, i wraz z upływem czasu zmieniają się miary. Dlatego uznałem za sensowne przypomnieć tamtą aferę i skonfrontować ją z tą, którą mamy okazję obserwować przy okazji obrad komisji hazardowej.

Róznice są oczywiste; tam mieliśmy zapis rozmowy posła PiS z posłanką SO, która chciała wiele, ale spotkała się ze zdecydowaną odmową dotyczącą większości swoich próśb, choć ich spełnienie nie oznaczałoby ani złamania konwencji parlamentarnego wyłaniania większości, w żadnym wypadku naruszenia prawa. Zdarzają się wciąż osoby o słabszym umysle, które starają się tak twierdzić, nie widząc jednocześnie niczego nagannego w handlowaniu ustawami i „sobiesiakizacji” państwa polskiego.

Znacie? Więc przeczytajcie po raz kolejny fragmenty stenogramów, w których występują prominenci PiS, SO i PO; wytłuszczenia w tekście są moje, a powód wytłuszczeń był jeden: zwrócić uwagę na istotne różnice w traktowaniu prawa, pojmowaniu państwa i trudnej sytuacji rozmowy z osobą niewygodną: w pierwszym wypadku podjudzoną polityczną celebrytką łaknącą sławy, pieniędzy i seksu niczym koń owsa, według własnej poetyki; w drugim z ludźmi bądź prawomocnie skazanymi wyrokiem sądowym bądź kojarzonymi z niejasnymi interesami na wrażliwym styku państwo-mafia.

Ja, szczerze mówiąć, odniosłem jedną, zasadniczą korzyść z odświeżenia sobie jednej i drugiej „Afery” A właściwie „afery” i afery.

Wielokrotnie zastanawiałem się, a w zasadzie zastanawialiśmy się wspólnie, dlaczego prezes Kaczyński zawarł koalicję z Samoobroną i LPR-em zamiast  – wydawałoby się wtedy oczywistą, koalicję z PO.

Wiedział wtedy to, czego ja dowiedziałem się później; że wybierając Samoobronę wybiera ludzi o większym potencjale intelektualnym niż Chlebowski, trzeźwiejszych niż Drzewiecki, mniej uwikłanych w niejasnej interesy ze służbami specjalnymi niż Komorowski, obytych i lepiej wychowanych niż Palikot, normalniejszych niż Niesiołowski, chętniejszych do roboty niż Tusk.

Słowem, nie był to idealny, ale jedyny słuszny wybór.

Pozdrawiam pozostawiając tym razem czytelnikowie wybór, czy odświeży sobie całość, czy poprzestanie na wytłuszczeniach.

 

NAJWIĘKSZA AFERA TYSIĄCLECIA

 

wtorek 26 września 2006 Renata Beger negocjuje z Adamem Lipińskim Co posłanka Samoobrony dostanie w zamian za przejście do PiS-u? 22 września 2006 r. – piątek:

 

(…)

RB: Ja powiedziałam o moich sprawach sądowych…

AL: Ale jak pani sobie wyobraża te sprawy sądowe załatwić? RB: To państwo jesteście od tego, a nie ja. Wojtkowi mówiłam.

AL: Nie ma co pani tutaj okłamywać, ja bym to zrobił tak…z panią by się spotkał ktoś kto ma wiedzę na ten temat. Pani by powiedziała, o co chodzi, to znaczy on by przedstawił pani jak to się będzie toczyło, bo jeżeli coś jest… Ja się nie znam na tym, on pani powie i pani podejmie decyzję, jeżeli są jakieś sprawy one się toczą i mają taki przebieg, tego nie można w żaden sposób zatrzymać…

RB: Nie, można.

AL: Nie znam się na tym, jak pani chce, ja mogę się dowiedzieć, dobrze? I pani powiem. (…)

RB: O klubie mówiliśmy, i stanowisku mówiliśmy, pierwsze miejsce na liście w moim okręgu.

AL: To jest okręg pilski?

RB: Pilski, tam był teraz pan poseł Kraczkowski.

AL: Rozumiem, dobrze, ja to sobie zanotuję. RB: Tak, no i oczywiście praca dla moich ludzi, bo część ludzi w terenie ze mną przechodzi, wybory samorządowe, oni są już uwzględnieni na liście do sejmiku, dwa wysokie miejsca mnie interesują.

AL: Nie tak szybko (Adam Lipiński notuje – red.), sejmik wojewódzki?

RB: Tak.

AL: Jak ma to wyglądać?

RB: Dwa wysokie miejsca, z tego mogę dać jedno nazwisko Beger. To mówiłam, to mówiłam…

AL: No dobra, to w takim razie…

RB: Z tym, że ja zaznaczyłam, chcę to od państwa na piśmie, i mówiłam i Wojtkowi (Mojzesowiczowi – red.) i pozostałym osobom, które się ze mną kontaktowały, że chcę podpis…

AL: No wie pani, nie wiem czy to jest możliwe, bo my możemy się umówić… RB: …że chcę podpis pana premiera, dla mnie to on jest autorytetem

AL: Ale możemy się umówić, bo wie pani to…

RB: Gramy o dużą stawkę.

AL: Ale wie pani, sądzę, że premier jako premier może pani zagwarantować to, że pani dostanie nominację na sekretarza stanu, no to jest możemy się umówić, że pani jest sekretarzem stanu, może mi pani wierzyć, nie wierzyć, ale załóżmy, ze mi pani wierzy, sekretarz stanu to nie ma problemu.

RB: Twardo rozmawiamy.

AL: Jedynka na liście pilskiej, to już jest kwestia umowy, musiałaby pani mieć z PiS-u deklarację, ze my pani gwarantujemy, sprawy sejmiku wojewódzkiego, też może być deklaracja prezesa partii czy szefa zarządu głównego, jakoś tam parafowana przez prezesa, no te inne sprawy, to oczywiście nie.

Renata Beger: I co tam w naszej sprawie?

Adam Lipiński: No więc tak: po pierwsze pani musiała mówić jeszcze komuś o tych swoich warunkach…

RB: Z Kuchcińskim rozmawiałam…

AL: Aaa…

RB: Z Kuchcińskim, bo on mnie pierwszy zaprosił.

AL: Rozumiem, dobrze, dobrze, to nie żaden zarzut, tylko żeby nie było potem na mnie, bo ja obiecałem, że… Ja rozmawiałem z premierem. (…)

AL: Jeżeli chodzi o sekretarza stanu, to prezes na razie tego pomysłu nie zaakceptował. Ja pani powiem tak: znaczy mówię pani szczerze, także…

RB: No tylko szczerze możemy grać.

AL: Jasne. Nie zaakceptował teraz, aczkolwiek to jest tak, że my mamy teraz zablokowane, że tak powiem, przechodzenie ludzi z Samoobrony, ponieważ jest ta sprawa weksli. Posłowie się po prostu boją.(…)

AL: Ja rozmawiałem dzisiaj z ministrem Ziobro na ten temat i on twierdzi, że z jego wiedzy którą teraz ma, po rozmowach z prawnikami w ministerstwie, Lepper może uruchomić te weksle, to może trwać kilka miesięcy, przy czym nie jest w stanie wejść na majątek, jeżeli posłowie od razu zareagują. To znaczy to będzie tak: on uruchamia weksle, jest zgłoszona nie wiem w jakiej formule prawnej skarga czy odwołanie posła, weksel jest zablokowany, trwa proces i ten proces jest wygrany. Według Ziobro ten proces jest wygrany. (…)

RB: Ja pomyślałam o takim czymś, że skoro są posłowie, którzy czekają na moją decyzję, to może państwo jesteście w stanie zabezpieczyć mnie w razie czego finansowo, a reszta przejdzie jak…. wie pan, gęsiego.

00:12:32 AL: Myśmy się dzisiaj zastanawiali nad tym czy nie uruchomić… Bo teoretycznie to nawet można Sejm obciążyć tymi pieniędzmi, gdyby Lepper… Teoretycznie jest to możliwe.

RB: No ale jak? W jaki sposób?

AL: No że Sejm… że komornik może odebrać do czasu jakby skutkowania tej apelacji posłów… że Sejm by jakby te pieniądze w jakiś, nie wiem jaki, nie jestem prawnikiem, prawny sposób zabezpieczył.

RB: Finansował by jakby, tak?

AL: Tak, bo myśmy też myśleli o tym żeby stworzyć jakiś fundusz, który do czasu kiedy ta sprawa nie będzie rozstrzygnięta mógł, że tak powiem, założyć za tych posłów, gdyby nie daj Boże tam wszedł komornik. (…)

RB: No i sprawa tych moich spraw sądowych.

AL: Ja wiem, wszystko wiem.

RB: A co z tym?

AL: Ponieważ, no, na razie nie ma armat, to znaczy ten pierwszy nie został spełniony, więc ja już dalej nie drążyłem. Zresztą nie chciałem nawet tego robić nawet z tego względu… bo jak ja bym to powiedział prezes mógłby to komuś powiedzieć…

RB: I za daleko by poszło.

AL: No właśnie. Także dla pani dobra… Dla naszej umowy…

RB: To znaczy wie pan, to i tak jest, wie pan, cała Polska o tym wie. A

L: Nie, nie, to ja wiem chodzi tylko nie wie, że pani…

RB: Tak, nie wie, że ja to podałam. (…)

 

AFERA, KTÓREJ NIE BYŁO

 

R.S.:Cześć Zbyszek.

Z.Ch.: Cześć Rysiek.

R.S.: Co tam? Jesteś na Dolnym Śląsku?

Z.Ch.: Tak, prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek...

R.S.: No coś tam słyszałem, z Mirkiem rozmawiałem, udało się coś, myślisz?

Z.Ch.:W ogóle to wyprostowałem, wiesz, nie chcę mówić przez ten... [...]

R.S.: A powiedz umówiłbyś tego... bo ja będę w Warszawie. Mirek ma mnie umówić tam w Warszawie z kimś. Więc w Warszawie też na pewno będę jeden dzień.

Z.Ch.: A kiedy będziesz?

R.S.: No właśnie nie wiem. To od niego zależy, bo jutro mam dzwonić do niego, żeby mu przypomnieć. Weź jeszcze z nim pogadaj, jak będziesz się z nim widział, bo ja tam z nim dość długo rozmawiałem przedwczoraj, tłumaczyłem to...

Z.Ch.: Oni w ogóle... Powiem ci tak między nami: ani Grześ, ani Miro, znaczy się ja sam prowadzę rozmowy [niezrozumiale]. Oni dzwonią do mnie, że pełne wsparcie i wszystko...

R.S.:... a nie dają znaku...

Z.Ch.: Nie dają wsparcia. W poprzedniej rozmowie ja go prawie przekonałem do takich rzeczy, że wiesz... on ze mną gadał śmiesznie, bo ja mówię, gdybyście wydali odmowną decyzję, to ja rozumiem, ale...

R.S.: Wstrzymali, my wszystko zrobiliśmy, a oni...

Z.Ch.:... postępowanie...

R.S.: Ale pierwsze, co zrobili, to zrobili też niezgodnie z prawem, tylko kłóć się z nimi, jak się możesz kłócić z nimi. Nie będziemy teraz gadać. Powiedz Zbyszku, prosiłbym cię tak jak byś... ja do Mirka dzisiaj będę w takim razie dzwonił. Na domowy do niego zadzwonię i jutro rano mu przypomnę. Niech on się wychyli wreszcie, bo ja zrozumiałem, że on też rozmawiał tam...

25 sierpnia 2008 r. Telefoniczna rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.: Kiedy do Warszawy udajesz się?

Z.Ch.:Warszawę mam w środę, czwartek.

R.S.: Aha.

Z.Ch.: Tam do tego naszego Janka (chodzi o Jana Koska – red.), wiesz...

R.S.: No wiem, no k..., no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k..., daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie?

Z.Ch.: Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem.

R.S.: To są k... tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k..., Mirka i... i... tego drugiego, nie?

Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz...

29 września 2008 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia z Janem Koskiem.

R.S.: Słuchaj, bo idę do tego ważniejszego u nas, wiesz... K..., jak mam z nim rozmawiać, co mam zakomunikować mu, że to są pisiory, czy co? Ten, ten, ten się nazywa Kawalec, tak?

J.K.: Nie, Kapica (Jacek Kapica, wiceminister finansów – red.).

R.S.: Kapica! K... ciągle mi się pier...

J.K.: Kapica (niezrozumiale).

R.S.: Kapica, dobra. I teraz ty powiedz mi, ta ustawa mówisz przeszła, tak?

J.K.: Gdzieś przeszła, poszła do uzgodnień.

R.S.: Co mam mu w dwóch słowach powiedzieć takiego co ten, ten co, bo ma mi Sławek przygotować, ten chudy, ma mi przygotować k... takie wyliczanki, co oni tam wyrabiają z tą ustawą, że ona jest kompletnie pierd... i nie tędy idą.

J.K.:Kompletnie pierd...

R.S.: Ale to będę miał później. Co mam mu k... pokazać czy dać? Powiem oczywiście o twojej sprawie, k..., no bo to jest ewidentna... Robi komisję bydlak, a później nie...

10 marca 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.

J.K.:Muszę się z nim (Chlebowskim – red.) spotkać, bo to jest grób dla nas [...].

R.S.: Musimy Zbyszkowi wytłumaczyć, żeby to puścił dalej, że to jest dla nas kaplica.

10 marca 2009 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.:Grześka zarazić tą sprawą, bo oni rozpierd...

Z.Ch.: Ja ci powiem szczerze Rysiu... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jak by Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa.

5 maja 2009 r. Sławomir Sykucki (były pracownik resortu finansów) informuje Sobiesiaka, że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie 1 stycznia 2010 r.

R.S.: Przecież te ch... mówili, że jest odłożona.

17 maja 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.

J.K.: Oni (chodzi m.in. o Zbigniewa Chlebowskiego – red.) to zblokują?

R.S.: On (Chlebowski – red.) mówi tak. Opierd...em go za to, że mówił co innego, że przynajmniej pół roku spokoju.*

17 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.

R.S.: Trzeba przygotować plan i przekazać go człowiekowi Mirka, który to poprowadzi.

22 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.

J.K.: Kapica się w Internecie wypisał, bo wycofał projekt 11 maja.

R.S.: Wycofanie dopłat może nastąpić po jego (Kapicy – red.) rozmowie z ministrem Drzewieckim.

26 sierpnia 2009 r. Ryszard Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy, małopolskiego działacza PO, w sprawie niezwiązanej z ustawą o grach losowych.

R.S.: Ja mam teraz zakaz dzwonienia, bo tam jakieś sprawy załatwialiśmy i nie chcę dzwonić, żeby nas k... nie kojarzyli.

27 sierpnia 2009 r. Kosek rozmawia z Sobiesiakiem.

R.S.: Wycofałem Magdę (córkę Sobiesiaka, która starała się o kierownicze stanowisko w Totalizatorze Sportowym – red.), bo tam KGB, CBA... – jak się spotkamy, to ci powiem – donosów było tyle, że k... wiesz... ze względu na mnie oczywiście.

J.K.: Oczywiście.

31 sierpnia 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Józefem Forgaczem, dolnośląskim onkologiem, bliskim współpracownikiem Sobiesiaka i znajomym Chlebowskiego.

J.F.: Rysiu, dzwonił nasz kolega (Chlebowski – red.) i prosił, bym ci przekazał... prosił o dyskrecję i żebym przekazał ci, że to spotkanie o 15. z Marcinem w Marcinkowicach (chodzi o Marcinowice – red.) na CPN.

R.S.: Nie o 15.30?

J.F.: O 15.

R.S.: Ale kiedy dzwonił?

J.F.: Przed chwilą do mnie dzwonił, powiedział, żebym nie gadał i żebym przekazał ci informację, żeby dyskrecję zachować.

 

 

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka