Irak 2004. Kamera w amerykańskim śmigłowcu rejestruje w podczerwieni okrutną scenę: w dole jakaś ciężarówka i poddający się facet. Seria kończy jedno życie, za chwile druga zamienia samochód w pokręcone strzępy stali. "Klip" pokazywany przez media jako przykład amerykańskiego okrucieństwa.
Czy prawdziwie? Uruchomcie wyobraźnię. To wy jesteście w tym śmigłowcu. Palec na spuście, pilotujecie obszar działań wojennych. W dole ciężarówka. "Safari?" - myślicie. "Dostawa mleka do pobliskiego supermarketu? Dzieci w szkolnym autobusie?" Nie. Dla was - żołnierzy - to wrogi obiekt wojskowy. Obniżacie pułap. Ktoś stoi i macha. Ogarniają wa humanitarne uczucia, rozglądacie się za pakietem pierwszej pomocy? Nie. Jesteście po szkoleniu i wiecie, że ci tam w dole mogą mieć rakietę ziemia - powietrze, która nadaje się idealnie do spalenia was żywcem. Mogą mieć i mogą nie mieć.
Dacie im szansę? Nie, bo kiedyś poparzyliście się sztucznymi ogniami. To boli. Wojna. Mam broń i spotykam niedźwiedzia, który rusza w moją stronę. Ja tak lubię Kubusia Puchatka! Misie. Takie miłe futro! Zresztą, może on nie ma złych zamiarów? Może chce, żeby go podrapać za uchem? Szanuję obrońców przyrody. Walę z dwurury i staram się trafić w łeb. Dlaczego? Bo wyobrażam sobie, że nie lubiłbym czuć jak szczęki o nacisku ponad dwie tony odrywają mi rękę. Proste. Strach przed kalectwem i smiercią to najdoskonalszy zabójca.
Pisał o pięknie wojny I.M. Bocheński. Okrucieństwo ale i piękno. Prawdziwy sprawdzian ludzkich słabości i zalet. Nam, wychowanym bez doświadczenia wojny tak łatwo jest przyjąc postawę humanitarnego sędziego i grzmieć na "morderców w mundurach." Nam, wyhodowanym w kulcie nieodpowiedzialności tak łatwo potepiać rezultaty wyborów, gdzie wybiera się nie między zyciem a śmiercią, ale pomiędzy smiercią, a śmiercią.
Dowódca, dowódcy, żołnierze... Czy wydając rozkaz do ataku w stronę zasieków dowódca morduje "swoich" (bo nie wszyscy dobiegną) i tamtych? Czy wykonując wyrok smierci na żołnierzu, który odmawia rozkazu na polu bitwy jest mordercą ?
Czy w Powstaniu Warszawskim nie istniały jednostki żandarmerii wojskowej? Czy nie mieli prawa do wykonywania wyroków śmierci na dezerterach? Czy nie mieli prawa do umieszczania sztabów w miejscach bezpiecznych i usuwania ludnosci cywilnej w miejsca bezpieczne mniej, jesli taki był wymóg pola walki? Czy niemiecka taktyka pedzenia cywilów przed czołgami szturmującymi powstańcze barykady okazała się skuteczna?
A teraz ćwiczenia z wyobraźni z zakresu historii alternatywnej. Rok 1938. Rok przed wojną. Przez Niemcy przewalają się radosne pochody młodzieży z pochodniami. Staruszkowie przy piwie mówią: "Nareszcie mamy dobrego kanclerza", standard życia poprawia się, rośnie bezpieczeństwo socjalne. Mało kto potrafi przewidzieć, że zaledwie za 7 lat Berlin zostanie zamieniony w kupę gruzów, 2.000.000 kobiet zostanie zgwałconych przez pijaną dzicz o płaskich twarzach, 1/3 terytorium znajdzie się poza granicami z 1937, a w połowie tego co pozostanie rządzić będą Słowianie. Ale jest ktoś, kto widzi zagrożenia szczególnie wyraźnie. To młody Stauffenberg, kadra oficerska pamiętająca wojnę, wierna konserwatywnym, pruskim tradycjom.
Są przerażeni. Dostrzegają siłę paramilitarnych organizacji, widzą jak do ścisłego grona tych organizacji rekrutuje się zdegenerowanych bydlaków, takich jak Roehm. Decydują się dokonać zamachu stanu. Wbrew demokracji, wbrew części światowej opinii publicznej, która w Mr Hitlerze widzi nowoczesnego, socjalistycznego i postępowego przywódcę. Załóżmy, że udaje im się zmobilizować armię, która wbrew wiekszości społeczeństwa wprowadza w kraju stan wyjatkowy. Na czele staje Rommel. Szturm na Reichstag, walki w Berlinie, Monachium. Hitlera bronią oddziały S.A. i S.S. chłopcy z Hitlerjugend biegają z butelkami z benzyną, całe miasta nie podporządkowują się nowej władzy.
Demokratyczne rządy całego świata wyrażają zanipokojenie brutalnym podeptaniem demokracji, wskazują na pogwałcenie konstytucji i woli ludu, szacowny The Times pisze na pierwszej stronie o Niemczech, które staczają się w ponurą przeszłość epoki pruskich junkrów. Junta Rommla powoli opanowuje kraj. Straty ludzkie wysokie. Fanatycy z SS wolą wysadzić się w powietrze niż poddać. Bilans: 300.000 po obydwu stronach. Przez wiele lat polskie gazety wszystkich odcieni politycznych, od Lwowa, Wilna, po Kraków i Warszawę, opisywać będą czas junty Rommla jako najgorszy okres w historii Niemiec.
Rok 1919 Piłsudski decyduje się pomóc wojskowo rosyjskim generałom w ich wojnie z bolszewizmem. Dostrzega, że Rosja była, jest i będzie zagrożeniem dla polskiego, niepodległego bytu, ale Rosja Bolszewicka to zagrożenie dla świata. Po trzy lata trwającej okrutnej wojnie, przy ofiarach sięgających 1.000.000 wojska Denikina wkraczają do Petersburga. Lenin zostaje powieszony, w Rosji rządzi junta generałów. Ochrana bezlitośnie tropi pozostałości organizacji komunistycznych. Dziesiatki tysięcy bolszewików wędruje na Kołymę i Sachalin. Nadużycia władzy są powszechne - w wojsku, policji służą wszak ci, którzy ucierpieli w czasie rewolucji, doświadczyli zezwierzęcenia, przemocy; widzieli jak mordowano ich rodziny, sąsiadów, palono ich świątynie.
Nie istnieje i nigdy nie istniało społeczeństwo wolne od przemocy. Są tacy, którzy mówią, że państwo to także zorganizowana przemoc. Nie sposób odmówić takiemu poglądowi racji. To przemoc ujeta w formę prawa, gang, który mówi kiedy i za co wymierzy bolesne razy i ciosy. Alternatywą dla państwa - przemocy zorganizowanej - jest przemoc spontaniczna, nazywana anarchią.
Jeśli chcilibyście zobaczyć naprawdę wolne społeczeństwa (wolne od autorytetów, zabobonów, nakazów religii i moralności; morderców w mundurach i obłudników w sutannach) powinniscie być w Somalii, Kosowie i Rwandzie. O co modlą się mieszkańcy Konga (5 rok wojny i 3.000.000 ofiar)? O swobodę wyrażania swoich poglądów politycznych i preferencji seksualnych? Nie, modlą się o zycie. Każdy, kto bedzie w stanie zapewnić życie - choćby kosztem kolejnych 10-20.000 ofiar będzie miał w Kongu pomniki. Choćby przez całe swoje życie nie wypowiedział słowa: demokracja. Dzisiaj w Kongu nie ma problemu pluralizmu. Każdy może głośno głosić swoje poglądy i artykułować swoje preferencje polityczne. Trzeba tylko mieć karabin.
I jeszcze uwaga skierowana do tych wszystkich, którzy wszelką przemocą się brzydzą i wyznają szczytne ideały humanizmu i pacyfizmu. Jestem jak najdalszy od potępiania waszych przekonań. Uznaję wasze prawo do heroicznego poświecenia swojego zycia w starciu z dresiarzem czy kibolem. Przyjmujcie kolejne razy i kopniaki z błogim usmiechem zadowolenia na ustach.
"Jak ta ironia wobec przeciwników ma się do rolexowego deklarowanego chrześcijaństwa?" - może ktoś zapytać. Cóż, Chrystus zalecał nadstawiać drugi policzek, po oberwaniu w pierwszy... To prawda. Nie wspominał jednak nic o nadstawianiu się trzeci i czwarty raz! A poważnie. Każdy ma prawo być pacyfistą. Zdarzają się jednak w życiu sytuacje, kiedy odpowiadamy nie tylko za siebie, ale za innych.
Zazwyczaj miewamy rodziców i rodzeństwo. Zdarza nam się zaręczyć, a nawet ożenić, miewamy dzieci, jesteśmy nauczycielami i podróżujemy z pędrakami na wycieczki szkolne... Czy nasza odpowiedzialność za osoby, za które powinniśmy być odpowiedzialni nie wyłacza - w sytuacji ich zagrożenia - konieczności pozostawania wiernymi naszym pacyfistycznym poglądom? Chyba w takich sytuacjach nie musimy? A jeśli i tak odczuwacie przemożny wstręt wobec broni i przemocy, tylko na takie okazje nauczcie się miażdżyć krtań napstnika, łamać kolano i uszkadzać oko... O.k. jesteście zbyt wrażliwi. Nauczcie się więc - tak na wszelki wypadek - rzecać celnie kamieniem. Aha, jesli, co nie daj Boże, przytrafiła by wam się taka sytuacja nie celujcie w nogi. Błagam! Starajcie się trafić w głowę.
Często w dyskusjach na temat takich postaci jak: Franco czy Pinochet uzywa się argumentu tortur i zbrodni policji i armii. Tyle, że zbrodnie policji i armii, a także tortury stosowane są od Nowego Jorku po Władywostok niezależnie od demokratycznej retoryki. Czy naprawdę uważacie, że brytyjska policja mająca informację o planowanym zamachu (załóżmy: brudna bomba atomowa albo skażenie polonem ujęć wody dla Londynu) i mając schwytanego jednego z członków grupy przesłuchuje go godzinami i u p r z e j m i e prosi o informacje o pozostałych zamachowcach i planach ataku? Jasne, że nie przypekają go rozpalonym drutem. Współczesna farmakologia potrafi zadać niewyobrażalny ból bez pozostawiania fizycznych śladów.
Czy pamietacie jakimi metodami Republika Francji walczyła z Algierczykami? Jak USA rozprawiły się z sektą "Szczep Dawidowy"? Jak w Niemczech wysocy członkowie RAFu wieszali się namiętnie w celach? Pamiętacie angielskich gentlemanów w Belfaście? Pamietacie Black and Tan w Dublinie w 1919? Ile łącznie ofiar przemocy i tortur mają na swoim koncie "dojrzałe demokracje zachodu"? Tyle, ile jest konieczne, żeby utrzymać zorganizowaną państwową przemoc i nie dopuścić do panowania przemocy spontanicznej.
Obiecałem dwóm z salonowych, ostrych dyskutantów (Chevalier des Arts i Emenesowi), że zajmę się postaciami dyktatorów. Pinocheta, Franco, Piłsudskiego, Jaruzelskiego...
Wszystkimi, których oceny są niejednoznaczne. Dzisiaj pierwsza część. Garść faktów o generale Augusto José Ramónie Pinochecie Ugarte. Okres, którym się zajmę opisuje skrótowo sytuację, w jakiej doszło do podjecia przez wojskowych decyzji o zaprowadzeniu rządów junty. Oceńcie, czy były do tego podstawy. Przedstawiam fakty starając się uniknąć emocjonalnych argumentów i propagandowych kalek (z obydwu stron). Ponieważ uzgodniłem z przywołanymi powyżej, że otrzymają prawo do replik, ich repliki - jeśli się pojawią - zostaną umieszczone pod tekstem - a jesli bedą obszerne - na moim blogu w kolejnym wpisie.
1970 - wybory prezydenckie w Chile wygrywa Salvador Allende Gossens - lewicowy kandydat, posługujący się marksistowską retoryką, wyrzekający się jednak w wystapieniach publicznych przemocy na drodze budowy socjalizmu. Uzyskuje 36,6% głosów. Zgodnie z chilijską konstytucją wyboru prezydenta dokonywał parlament spośród dwóch kandydatów, którzy uzyskali najwiecej głosów w wyborach powszechnych. Allende zyskał poparcie największej chilijskiej partii, lewicowej Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej.
Allende ogłasza swój program: Chilijskiej drogi do socjalizmu. Następuje nacjonalizacja złóż (rud miedzi), systemu bankowego, szkolnictwa, parcelacja majatków ziemskich.
Wobec nadciagającego kryzysu budżetowego wprowadzono "podatek od nadmiernego zysku" i moratorium na spłatę zadłużenia zagranicznego, co odcięło Chile od kredytów zagranicznych i udziału w handlu międzynarodowym.
Inflacja sięga 750% Zamrozone zostają ceny i płace. Pojawiają się niedobory żywności - obdarzeni niewielkimi gospodarstwami dawni pracownicy latyfundiów nie produkują jej wystarczającej ilości głównie ze wzgledu na brak doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu gospodarstw.
W parlamencie powstaje nowa koalicja. Wobec pogarszającej się sytuacji gospodarczej i politycznej Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna przechodzi do opozycji.
Rząd Allende nawiązuje stosunki dyplomatyczne z Kubą łamiąc tym samym podpisany przed Chile traktat o przystapieniu do Organizacji Państw Amerykańskich
Fidel Castro spędza w Chile miesiąc biorąc udział w wiecach, pochodach i wygłaszając płomienne przemówienia o konieczności marksistowskiej rewolucji.
Do Chile przyjeżdża kilkanaście tysięcy specjalistów z Kuby, ale również z Hiszpanii i Francjii. Kluczem doboru są marksistowskie poglądy. "Turyści" angażują się w działalność propagandową i rewolucyjną.
Allende rządzi za pomocą resquicios legales - kruczków prawnych, które jego zdaniem pozwalają mu nie stosować się do uchwał i ustaw parlamentu, decyzji wydanych przez organy administracji i wymiary sprawiedliwości. Prezydent Allende powołuje własną milicję, składającą się członków partii socjalistycznej. Milicja nie ma konstytucyjnych uprawnień policji i jej istnienie zostaje uznane za pogwałcenie konstytucji przez Trybunał Konstytucyjny.
Upada gospodarka chilijska. Wśród chilijskich socjalistów pojawia się frakcja dążąca do rewolucji marksistowskiej. Kubańscy doradcy radykalizują nastroje. Na prowincji liczne przypadki zbrojnych napadów, konfiskat mienia w imię rewolucji. Zamachów terrorystycznych dokonują bojówki marksistowskie i prawicowe. Prezydent Allende nie panuje nad sytuacją w kraju.
Wiekszość parlamentarna wydaje odezwę do armii "Deklaracja upadku demokracji w Chile" w której wzywa do przywrócenia parlamentarnego porządku.
oddajmy więc głos chilijskim parlamentarzystom: http://krucjata.blog.pl/archiwum/index.php?nid=11640247
W nocy z 10/11 września 1973 roku armia chilijska dokonuje przewrotu. 11 września oddziały armii lądowej wkraczają do Pałacu Prezydenckiego. Według autopsji zwłok dokonanej przez dwóch niezależnych lekarzy Salwador Allende popełnił samobójstwo strzelając do siebie z karabinu automatycznego AK47 podarowanego mu przez Castro.
Według dokumentów KGB z Archiwum Mitrochina Allende był współpracownikiem KGB zarejestrowanym pod kryptonimem "LEADER". Oficerem prowadzącym był Światosław Kuźniecow, przez którego przekazywano Allende środki pieniężne w latach 1971-73
Inne tematy w dziale Polityka