Rolex Rolex
86
BLOG

ROBERT DE TUSK I AL KACZYNSKI

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 48

Nie mogłem już znieść wielkiej niepewności co do dalszych losów naszej polityki, sprzecznych hipotez i przedziwnych domysłów, które spowodowały, że Salon24 - być może z powodu narodowego święta - dzisiaj zamilkł i w kolejne rozważania, co tak naprawdę myśli Lepper, a co w głowie Schetyny się plącze, odłożył ad calendas graecas.

A przecież tak nie można, bo wyobraźmy sobie co byłoby, gdyby oni wszyscy pospołu, z lenistwa nie mysleli nic, a kolejne rozdania dla wygody "suflowali" od podsuwających im wszystkie możliwe opcje publicystów? A co, jesli czerpaliby je własnie z salonu, czego wykluczyć nie można z góry, bo takiej róznorodności poglądów nie znajdziecie w żadnym piśmie?

Trochę odpowiedzielności za Ojczyznę, drodzy blogowicze! Tym bardziej w dniu rocznicy victorii warszawskiej.

Ja "suflować" nie muszę, bo ja mam wiedzę z pierwszej ręki i niesiony chęcią poziania prometeizmem zaraz ją wam odsłonię! Nie po to światło...

Jak już od dawna nie wspominałem przez skromność (a dzisiaj robię to tylko dlatego, że podejrzewam, że ktoś mógłby zapomnieć) jestem człowiekiem zasobnym. Moja zasobność (równa skromności) pozwala na zakup róznych technicznych cudeniek przydatnych w pracy dziennikarsko-śledczej, dzieki czemu wszyscy zawodowi dziennikarze są zawsze o godzinę za późno i o kilometr za blisko w czasie gdy ja - zawsze jestem na miejscu.

Ostatnio takie cudeńko nabyłem. To połaczenie miniaturowego helikoptera z tak ostatnio modnym dyktafonem (znów nie chciałbym się chwalić, ale porównując do tego, który ma CBA, mój ma jeszcze sto siedemdziesiąt innych opcji: golarkę, niszczarke, lusterko, kowadełko, zapinaczkę do spinek do mankietów, a po drobnej przeróbce może nawet słuzyć jako miniaturowa hulajnoga). I oczywiście łacząc zasobność i skromność z przewyższającą obydwie poprzednie cechy inteligencją wysłałem swoje urządzenie tam, gdzie powinny być wszystkie urządzenia tego typu znajdujące się w posiadaniu wszystkich p o w a ż n y c h dziennikarzy, a jeżeli było tam tylko moje, to dlatego, że pozostali dziennikarze nie są niestety ani tak zasobni, ani skromni, ani inteligentni, słowem nie są p o w a ż n i.

Już wiecie, gdzie było moje urządzenie przez bite trzy godziny 9 sierpnia 2007 roku? Na spotkaniu Kaczyński - Tusk, z czego sporzadziło perfekcyjny zapis na nośniku cyfrowym. Wylatując rąbnęło jedną z czterech butelek wina Ocra Strozzi z 2005 roku, bo zapomniałem dodać, że ma też opcję otwieracza do win. O winie nie bede się rozpisywał wiele. Powiem tylko, że jaka polityka, takie i wina, reszty się domyślcie, w każdym razie milczenie, które zapanowało w Pałacu i w siedzibie przez nastepny tydzień powinno dac wam wiele do myślenia.

No ale skończmy przydługie wstępy i wprowadzenia i przejdźmy do meritum. Poniżej skrót zapisu rozmowy toczonej przy pozostałych trzech butelkach. Skrót, bo wyciąłem to o kocie brata i o tym, jak to było z tymi wspinaczkami po kominach. Za nim zacytuję treść tego co istotne (jakieś trzy minuty z hakiem) jedna uwaga na temat formy. Otóż, jesli znacie obydwu poltyków, to domyślacie się, że rozmowa nie mogła być dynamiczna :-) Tempo nie tyle że siadło, ile nie było go od początku, a potem było coraz gorzej. Dlatego rozpisałem scenariusz i w roli narratorów obsadziłem porządnych aktorów. Rolę Donalda Tuska zagra Rebert de Niro, a Prezydenta Kczyńskiego Al Pacino. Żebysmy nie zapomnieli kto gra, w realcji posługiwac się będziemy specjalnymi ksywkami. Kurtyna w górę! (a ja już się żegnam, wszelki komentarz a posteriori byłby podważaniem inteligencji czytelnika!

PIERWSZA BUTELKA

AL KACZYŃSKI: Witaj Donald... napijesz się?

ROBERT DE TUSK: To nie pławda, że piję...

AL: Ja nie otym... Czy wina się napijesz?

ROBERT: A co masz?

AL: Włoskie.

ROBERT: A! To chętnie... włoskie lubię

PRZERWA 10 MINUTOWA, W TLE MLASKANIE, CIUMKANIE I MEMŁANIE

ROBERT: Dobłe nawet, ale jabłkowe łepsze.

AL: Do rzeczy, Robert.

ROBERT: Dobrze, do rzeczy.

AL: Słuchaj, przepraszam za ten zniszczony model aeroplanu zaraz po wyborach, ale wiesz, że to nie była moja wina... Schetyna go podłozył, tak twierdzi Ziobro.

ROBERT: Usiadłeś na nim, a to był mój ułubiony aełopłan. Ziobło to świnia.

AL: Dobrze, ale chciałbym, żebyśmy porozmawiali o polityce. Kazałem Szczygle dać ci prawdziwe F16 w ramach rekompensaty. Może być?

ROBERT: Ale zgadzam się na to tyłko ze wzgłędu na Ojczyznę!

AL: Dobra, dobra, przejdźmy do konkretów. Chcesz wyborów?

ROBERT: To załeży...

AL: Zrobimy wybory i znowu będzie po staremu. Albo będziemy się musieli dogadać, albo znowu taniec z przystawkami. Albo ja z Lisem, albo ty z Lidem. Ja tam mam Lisa już prawie rozpracowanego, jak dmuchnę to z lisa kita zostanie. Ale ty Donald zastanów się... Kwaśniewski to nie Lepper, a Miller to nie Giertych. To killerów dwóch, załatwią cię jednym ciosem tekłonda.

ROBERT: ostatnio dużo ćwiczę...

AL: Ale mało czytasz, a u nich jest jeszcze Oleksy. Czyta, ile wlezie i mówią, że ostry jak brzytwa.

ROBERT: Kazałem Jasiowi czytać, ale mówi, że mu zapałowały okulały.

AL: Robert, nie oszukuj się, założą ci nelsona zanim zdążysz wyjąć ręce z kieszeni.

ROBERT: Ale tam jest też Gełemek i Mazowiecki - ich znam i się nie boję.

AL: Jasne - we trzech to dopiero będziecie dynamiczni, he, he...

ROBERT (smutny): Co płoponujesz?

AL: Wytnijmy to wszystko, najlepiej przed wyborami. Ja koszę Lisa i Lida, ty mi pomagasz, a potem się zobaczy, kupię jeszce raz wino i pogadamy...

ROBERT: Ale jabłkowe kupisz?

AL: Niech będzie.

ROBERT: A jak ich wykosimy?

AL: Zobacz! (wyciąga segregatory i pęk budowlanych haków oraz haczyków na ryby). Lepper! (otwiera segregator, patrzą) Leppera nie ma! (Przewraca kartki) Łyżwiński, Begerowa, Wisniowska, Maksymiuk. Oni już nie istnieją...

ROBERT: A Lid?

AL (kładzie nowy segregator na wierzchu): Zobacz, to od Kurtyki... sam zobacz, to już nic nie zostaje... Autorytety, panie, na bruku... A to na SLD od CIA i od Ziobry...

ROBERT: Ale jaja... (zatrzymuje się nad jakimś fragmentem) Ty no co ty... Ty napławdę wierzysz, że ten tego? Takie rzeczy... No... rzeczywiście...

AL: To tylko próbki

ROBERT: Dobra (zamyka segregator), wchodzę w to. Czego chcesz?

AL: Potrzebuję jeszcze trochę czasu. Wariant prezydencki. Do czasu zakończenia misji pierwszego prezydenckiego kandydata załatwiam te truchła, sprzątamy, a potem siadamy jeszcze raz i albo wybory.... albo... dogadamy się w sprawie premiera...

ROBERT: Wolałbym na płezydenta!

AL: Nie bądź smieszny, nie może być dwóch!

ROBERT: To chcę jeszcze "Rosomaka" do tego F16

AL: Dobra, w przyszłym tygodniu defilada, to się go jakoś tam skręci. Obiecuję.

ROBERT: I jeszcze jedno... Co masz na moich?

AL: Słuchaj straty muszą być, u mnie też ze trzy krety...

ROBERT: A u mnie?

AL (ostrożnie): dziesięć, dwadzieścia.

ROBERT(jak nie on dynamicznie): A ile masz na mnie?

AL(jak nie on szybko): Tyle ile Miodowicz na mnie.

ROBERT(cedzi): Miodowicz... nic...

AL: To ja też nic.

DRUGA i TRZECIA BUTELKA

PRZERWA 2 GODZINNA i 45 MINUTOWA, W TLE MLASKANIE, CIUMKANIE I MEMŁANIE

ROBERT: To jak? Mamy deal?

AL: deal!

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka