Rolex Rolex
124
BLOG

ORZEŁEK W KORONIE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 17

Niech punktem wyjścia będzie panaLeska impreza, a punktem docelowym dom gdzieś wśród Chiltern Hills... O samej imprezie bez szczegółów; dość że było miło; z podziwu wyjść nie mogę dla odwagi (albo lekkomyślności) PanaLeskiego i K za podjęcie ryzyka goszczenia piećdziesiatki róznych świrów z połowy świata. Ja bym się chyba nie zdecydował, bo to przecież nigdy nie wiadomo, czy A nie ugryzie, a U nie uwiedzie. O T nie wspomnę, bo powalił mnie na nogi i do dziś nie mogę dojść do siebie (H zajął drugie miejsce w kategorii: zaskoczenie).

W każdym razie uważam, że nakaz opuszczania hoteli o dwunastej w sytuacji kiedy się wyraźnie uprzedza: "Ja, wie pani, w tej W-wie na imprezę..." jest zbodnią na narodzie polskim, a serwowanie śniadań do 9.30 to już ludobójstwo.

No i tym razem skusiłem się na rejsowy lot. Lot rejsowy ma siedzenia dostosowane dla ludzi o całkowitej wysokości poniżej metra i siedemdziesięciu centymetrów. Wszyscy mający nieszczęcie mieć więcej wzrostu mogą podróżować pod warunkiem utrzymywania przez dwie godziny i pół godziny postawy absolutnie wyprostowanej, a siedzący przed nimi muszą zaakceptować dwie kolanowe rzepki wbijające się w plecy.

Przed podróżą, w przemyślnie zaaranżowanym zewnetrzu pijalki ufundowanej trzy metry od głównego wejścia na lotnisko, a starającej się wystrojem podtrzymać obiegową opinię, że: "My wszyscy z Misia", wysłuchałem co do powiedzenia na temat polityki mają pracujący w Londynie pomocnicy murarza, murarze i obermurarze. Serce rośnie, bo paru profesorów pewnie ucieszyłaby informacja ile to prawdziwej polskiej inteligencji pracuje na budowach w Chelsea!

A wyglądali na fanów Leppera! No proszę - świat się zmienia!

Przy trzecim kufelku, poddany nieustającej inteligenckiej indoktrynacji, którą znosić pomagały już tylko - na szczęście częste - przerywniki (umiejętnie i celowo stosowane wulgaryzmy i onomatopeje służące zamaskowaniu faktu przynależności do inteligenckiej sitwy) popadłem w melancholię, a kręgosłup moralny wygiął się w łuk i tak pozostał. Wzrokiem błądziłem po zalegających chodnik przed naszym oknem na swiat plastykowych kubkach po piwie i... dostrzegłem błysk.

To był guzik. A własciwie kopia przedwojennego, polskiego, wojskowego guzika w skali dwa do jednego, jesli się nie mylę. Dostosowany do wpięcia w klapę.

Wpiąłem. A teraz się dowiaduję, że jedna z gazet dołaczała go jako upominek - symbol katyński. Więc noszę świadomie, żaden pomocnik murarza nie zagraża mojej integralności ideowej, kręgosłup jak struna a i wybory mniej straszne. Poza poliyką jest jeszcze dużo przestrzeni. Ta przestrzeń to pamięć. Warto odświeżać.

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka