Wykończony fizycznie i psychicznie po wyczerpującym urlopie, irlandzkim party, przybity pracą i trzecim tygodniem niepalenia zostawiłem Ojczyznę samej sobie licząc że skoro 1003 lata obywała się bez mojego wsparcia, to i teraz da radę. Sumienie mi jednak nie pozwalało nie interesować się zbyt długo i właśnie przyswoiłem sobie dawkę debat, analiz i Waszych - Koleżanki i Koledzy Blogerzy - tekstów i opinii.
Lekko nie było. Debaty - przybijające; główne dzienniki obrażające mnie dzień po dniu, sondaże, czy jak się tam ta forma prostytucji nazywa (nie czepiając się naszych salonowych Sondażowni, którym trudno coś zarzucić, skoro nie twierdzą, że są reprezentatywne dla całego kraju i nie handlują badaniami) bezczelne, politycy bezanadziejni (jako klasa), dziennikarze (nie wszyscy) w amoku.
Z wieloma w Was również muszę polemicznie. Myślę, że bezustanne trwanie w przedwyborczym delirium zaciemnia obraz.
Bo tak: jak można odpowiedzieć na pytanie , czy osatnią debatę Tuska z Kwaśniewskim wygrał Tusk, czy Kwaśniewski? Jakby się naprali po mordach, możnaby (wygrywa ten, który stoi albo ten, któren ma mniej złamań). Jakby się przepytali z historii albo matematyki też dałoby radę, bo decydowałaby ilość odpowiedzi właściwych (taka Wielka Gra), przy czym wygrana w okładaniu się na pięści, konkursie z wiedzy o historii i matematyce też wcale nie musiałaby świadczyć o predyspozycjach do sprawowania urzędów.
Ale - jak dla mnie - w tej debacie nie było nic. Po prostu nic. Nie uzyskałem żadnej odpowedzi na pytanie na temat wizji Polski w świecie, polityki wobec Rosji i UE, wojny w Iraku. Wiem, wiem, przecież wydusili, że powyższe trzeba rozwiązać, załagodzić i ustalić. Ale do takich konkluzji to ja nie potrzebuję doradców. Umiejętność stawiania pytań jest własciwa już trzylatkom.
Debata Kaczyński - Tusk równie bezbarwna. "Ile kosztuje chleb?" A ile gaźnik do Żuka? A ile kilogram pszczół luzem?
I po co robić wybory, skoro wszyscy mają identyczne poglądy; to znaczy wiedzę, że wiekszość ludzkich problemów trzeba jakoś rozwiązać, ale nikt nie wie za cholerę jak. To przy nich to ja jestem wielki reformator społeczny.
Dlaczego nikt nie pokusił się o zorganizowanie debaty Tusk - Popiela, czy kto tam jest teraz twarzą UPR. Taka dyskusja dałaby mi odpowiedź na pytanie o ilość wolnego rynku w Tusku albo w Popieli.
Dlaczego nikt nie rozmawiał o roli pamięci, o stosunku do tradycji, o pojęciu nowoczesnego państwa i narodu? Jaka Polska? Bardziej w stylu amerykańskim, czy europejskim? Oddajemy ziemię na Mazurach, czy bronimy nieskutecznie nabytej własności (dzięki PRL-owskim durniom w urzędach i sądach). Bronimy prawa własności, czy naszych i poczucia historycznej sprawiedliwości? Co z ZUS-em? Z czego zapłacimy emerytury za 20-30 lat? Może nie rozumiem ekonomii, ale p o d o b n o na bieżąco się nie odkłada. Prawda ci to? Bo to byłoby niezłe jajko, gdybyście, drodzy Rodacy, płacili 150 funtów miesięcznie po to, żeby nigdy tych pieniędzy nie zobaczyć. Wałek wszechczasów, Szpicbródka z Lupinem... Ale... bądźcie dobrej myśli, przecież Tusk jest fajny a i ten Kwaśniewski taki kulturalny, przywoity i taki... swojski nawet, bo i tańczy i się napije, a i chorbą tropikalną nie pogardzi.
Po co zresztą zadawać pytania? Przecież Ci, których horyzonty kultury wyznacza disco-polo wybiorą disco-Olo; młodzi menadżerowie wyciskani jak gąbki w firmach-molochach i marzący o karierze w Nowym Jorku postawią na Tusku, sieroty po Polsce i socjalizmie (taka przeciwna mieszanka patriotyzmu i społecznej naiwności) na Kaczyńskiego. Zawzięci postawią na LPR nie przejmując się stratą głosu, dewianci na Leppera.
A problemy?
PROBLEMY ROZWIĄZUJĄ SIĘ SAME!
P.S. A dziesięć dni temy byłem w Syrakuzach. Tam, kiedyś, błąd polityczny (sojusz z Kartaginą zamiast z Rzymem) przyniósł skutek w postaci zdobycia, ograbienia miasta i śmierci Archimedesa. Archimedes właśnie rozwiązywał jakiś problem, kiedy rzymski żołdak wlazł i nadepnął na rysowane figury. Noli turbare circulos meos - ofuknął go Archimedes. Żołnierz pchnął uczonego mieczem i problem został rozwiązany. Jak widać jest jeszcze druga mozliwośc. Obok skłonności naszych problemów do s a m o r o z w i ą z y w a n i a się zdarzają się i te, rozwiązywane przez innych zgodnie z ich zdolnością pojmowania i umiejętnościami.
Inne tematy w dziale Polityka