Cze Ziomy!
Tym razem zdecydowałem dać upust publicznie. Regarding tu moje wykrztałcenie nie mogę paczeć jak się w butelkę nabija człowieka, choćby był pozbawiony cienia cooltury! Sami zdecydujcie, czy to się nadaje na Polis od razu, czy do Tajms na artykuł. Sam nie wiem, ale myslę, że takie czits jak wykryłem to może nam zepsuć opinion na pół wieku naprzód, a to byłby dizasta!
Ale zacznijmy od de start. Jadę ja sobie kolejom na skaffolding. Kapcie se normalnie czymiem na siedzeniu, bo tym razem musiałem nabyć tiket. Nie to, żebym się sfrajerzył, ale skaffolding było tłelf majls od London i nie dało się tak wykombinować, żeby nie zapłacić. Ale z biletem też źle nie jest, bo sie jedzie trejnem jak panisko. Przeciągłem się, ziewłem, ajz rozczapirzyłem i zatrzasłem i byłbym kimnął, gdyby na przeciwnym seat nie rozsiadła się fisza. Stara jak Tałer Brydź.
Że fisza to ja rozpoznaje z kilometra, a tyn to już był typiczny. Jakby miał melonik i laskę to byłby Szerlok Holms, czy ten drugi, co już nie pamiętam. No i paczy tak na moje kapcie i paczy. Niby nic dziwnego, bo Najki, ale jakbym wiedział, że się tak będzie wyślepiał tobym szmatom błoto starł z wczorajsze skaffoldings, coby znaczek było widać. Wreszczie zagulgotał. Ja tam angielski znam biegle, pisany, czytany i mówiony i na budowie to nieraz se z chłopakami filmy opowiadamy. Ten agielski to zresztą łatwy jest. Eee? - na przykład jak się chce zapytać o cuśkolwiek. To jak po polsku. Yyyy! - jak się cuś chce. Łoł - jak co je fajne. Pfuu - jak co je kijowe. Ale są takie fisze, z któremi jest problem, już iksplejnuję łaj, ziomy.
Fisze mają takie dziwne dźwięki, co żeby je z siebie wydobyć to trzeba wypchąć se językiem zemby. Jak która mami z dadi klewer to dziecku zabrania i na budowie nie ma problemów z komunikacją. Ale jak które parents porombane, to ciongną te małe fisze za ten język i one potem mają zemby wprzód tak wypchane, że już do końca życia mówią niewyraźnie. I tych nie rozumiem ni w ząb. No bo jak?
No i ten tyż był taki. Wzruszyłem ramionami, aż się walnąłem w uszy, ziewłem i przeciągłem się i paczę, co będzie. "Foryn?" - fisza na to. "Foryn, foryn" - odpowiadam, bo jakoś mu wyraźnie wyszło. "Polisz" - przedstawiam się. "Polish łot?" - on się zapytuje i paczy tem bardziej na kapcie. Oni tak mają, zero wiedzy geograficznej u fiszów, co jest osobny dizasta. "No" - klaruję worowi z prosem - "najntin ferty nine. September" - i tu prezentuję dłonią linię lotu koszącego Messerszmita. "Oł, rajt" - ucieszyła się fisza - "Poulish"? I jak się nie rozbełkocze zza tych siekaczy jak u królika, o Dżizas! Więc znowu wzruszam ramionami, aż sobie mało uszu nie zmiażdże jednym ciosem.
"I do spik pouilsz" - fisza cedzi wolno i w miarę wyraźnie, tylko tera mu kły wypchniete przeszkadzają. "Rili?" nie dowierzam. No i tu się zaczął rijal dizasta. Produkował się po temu niby polskiemu a z haf an aue. A mie tak coraz bardziej wciskało w fotel ze wstydu i coraz bardziej. Bo normalnie ktoś fisza załadował na takiego maksa, że aż master of de juniwers w ładowaniu! Już se powoli w głowie układałem, żeby mu prawdę powiedzieć. Chciałem zacząć, "Lets put de kofi on de tejbl" znaczy, że "widaut garden" ale zatrzasłem się w porę, bo kurcze takie mnie ogarnęły mixt imouszynz. Że może mu się przykro zrobi, może on parę lat poświęcił na tem Uniwersytecie Jagiellomańskim, czy jakoś tak... No i wreszcie nic nie powiedziałem, ale jak tylko wysiadł to zapisałem w kajecie niektóre, co weselsze. Nie to, że beka, ale żeby mieć dowód. Posłuchajta, ziomy, choć może nie być łord w łord:
"Uprzejmie pszepraszam, czy zechciałbyh(?) pan zdjąć obułwie z siedzenia? Mam wrażenie, że równiesz i inni będą chcieli skorzystać, a pan im to uniemożliwi pozostawiając błoto" albo:
"Proszę się nie gniewać, ja darzę wielką atencją pana rodaków, ale niektóre z pana zachowań są niedozaakceptowania"
No sami powiedźcie ziomy: czy to jest po polsku???
Sami widzita, że oszustów nie brak i w naszym narodzie. Jak się chłop dowie, że wydał many na jenzyk, co nieistnieje to fed ap i frustrejszyn i ja się nie dziwię. Także publicznie się zwracam: bądźcie czujni, a jak spotkacie jakiego, co się podaje za tyn Uniwersytet Jagiellomański, co pierwsze słyszę, to zara dawajcie cynk na Polis, albo conajmniej z liścia po glacy, żebyśmy tu się więcej nie musieli za was wstydzić w tym Jukej.
Si ju i nara!
Wasz Ziom - Majkel
Inne tematy w dziale Polityka