Frapujące są dane na temat liczby małżeństw z obcokrajowcami, zawieranych przez Polki i Polaków. Świadczą one o różnej „wycenie” Polek i Polaków na międzynarodowym rynku matrymonialnym.
Po pierwsze, Polki generalnie około 3 razy częściej wchodzą w związki małżeńskie z obcokrajowcami, niż Polacy.
Małżonkowie pochodzący z zagranicy w 2011 r. w podziale na płeć (w %)
(http://biuletynmigracyjny.uw.edu.pl/37-sierpien-2012/malzenstwa-binacjonalne-w-2012-r)

Po drugie, Polki wybierają małżonków z zupełnie innych krajów europejskich niż mężczyźni Polacy. Polki najczęściej wychodzą za mąż za Brytyjczyków (wybiera ich 20% wychodzących za obcokrajowców Polek), Niemców, Włochów, Irlandczyków i Francuzów. Polacy zaś najczęściej wybierają na żony Ukrainki (wybiera je aż 42% żeniących się z obywatelkami innych krajów Polaków), Białorusinki, Rosjanki i Niemki.
Po trzecie, inaczej wybierają też Polacy małżonków pochodzących spoza Europy. O ile panowie żenią się częściej z Azjatkami (przede wszystkim z Ormiankami, Japonkami i Filipinkami), o tyle panie preferują Afrykanów (głównie Nigeryjczyków, Tunezyjczyków i Egipcjan).
Po czwarte, jeśli Polacy wybierają na małżonków obcokrajowców rozwiedzionych, to panowie zdecydowanie preferują młode rozwódki (do 39 r.ż.), panie zaś zdecydowanie wolą rozwodników po czterdziestce:
Wiek nowożeńców obcokrajowców wcześniej rozwiedzionych w podziale na płeć (w %)
(http://biuletynmigracyjny.uw.edu.pl/37-sierpien-2012/malzenstwa-binacjonalne-w-2012-r)

Jakie wnioski można wyciągnąć z powyższych danych?
Wniosek pierwszy, genderowy, jest taki, że nie trzeba się za bardzo bać genderu i demonizować walczących feministek, bo naszymi wyborami partnera życiowego wyraźnie wciąż rządzą mechanizmy niewiele różniące się od tych panujących w średniowieczu, czy nawet wcześniej, w pierwotnej hordzie. Zasada podstawowa jest taka, że starsi wiekiem mężczyźni z bogatszych rejonów biorą sobie za żony młodsze wiekiem kobiety w obszarów biedniejszych.
Wniosek drugi, unijny: Polska mimo członkostwa w Unii Europejskiej pozostaje nadal biedną europejską prowincją. Nadal dużo częściej Polki są brane za żony przez pozostałych Europejczyków, niż Polacy biorą sobie za żony Europejki.
Wniosek trzeci, graniczny: Polska nadal stanowi granicę pomiędzy europejskim Zachodem i Wschodem. Polaków nadal „stać” tylko na żony z biedniejszych krajów zza wschodniej granicy, dla Polek atrakcyjnymi partnerami są nadal panowie z większości krajów zachodnioeuropejskich.
Wniosek czwarty, staroświecki, jest taki, że mężczyźni wyraźnie nadal cenią w paniach (nie tylko inteligencję i urodę, ale) opiekuńczość i dbałość o ognisko domowe. Bo jak inaczej wyjaśnić, że Polacy żenią się z paniami z krajów, z których mamy w Polsce najwięcej opiekunek i sprzątaczek? Polki zaś podobne role pełnią często w krajach zachodniej Europy.
Wniosek piąty, motywacyjny, brzmi: Polakom jakby się zasadniczo nie chce, Polkom chyba jeszcze tak... To przecież nie przypadek, ze Polacy żenią się głównie z paniami z krajów sąsiednich, Polki sięgają dalej. Czyli ci faceci to jednak jacyś leniwi...
Co było do udowodnienia... ;)
Źródła danych:
http://biuletynmigracyjny.uw.edu.pl/37-sierpien-2012/malzenstwa-binacjonalne-w-2012-r
http://forsal.pl/grafika/771006,157368,wanda_nie_chce_niemca_wrecz_przeciwnie.html