Dzięki, Ufko za "Zamach w Smoleńsku"

    Dziś rano przeczytałem na blogu Ufki, że ukazała się książka Leszka Szymowskiego  "Zamach w Smoleńsku", w której można wreszcie znaleźć opis i dowody zamachu. Ani ja, ani moja żona takich dowodów nie potrzebowaliśmy, aby mieć pełne przekonanie o tym , że w Smoleńsku zastawiono zasadzkę. Jednak żona wyruszyła do księgarń, by nabyć książkę, albo przynajmniej uzmysłowić księgarzom jej istnienie. Ja poprosiłem kolegę posła, by zakupił ją u wydawcy w Warszawie. Chcemy te dowody pokazać rozmaitym lemingom, choć jesteśmy pełni obaw, że na nich to wrażenia nie zrobi. Rzeczywiście, kilka rozmów przeprowadzonych dziś utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Zaraz, z przerażeniem wołają: "To co, chcecie wojny z Putinem?"

     Nie. Nie chcemy wojny z Putinem. On chce. Nie dość, że przeprowadził przykładne ukaranie niepokornego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wyeliminował z polityki wiele osób, które sprzeciwiały się rosyjskim projektom odzyskania strefy wpływów w Europie, to dał do zrozumienia potencjalnym naśladowcom, że sowieckie służby nadal są żywotne i gotowe do każdej zbrodni. JEDNAK MY NIE DAMY SIĘ WCIĄGNĄĆ W WOJNĘ, CHCEMY TYLKO PRAWDY! Lemingi wybałuszają oczy i wołają: "Po co wam prawda, ona nas zabije." Jednak nas uczył, za Chrystusem, Jan Paweł II, że prawda nas wyzwoli.

    Jarosław Kaczyński, uratowany z katastrofy za przyczyną choroby matki, od początku wiedział, że to nie był wypadek i dlatego nie chciał oglądać zwłok brata w towarzystwie "organizatorów" lotu. Jednak, nawet gdy uzyskał dowody zamachu nie użył ich do judzenia do wojny. Jedyne co zrobił, to domaga się, by ludzie okłamujący naród odeszli w niebyt polityczny, bo największą podłością jest obarczanie winą poległych, na których zastawiono pułapkę. Tusk mógł przynajmniej dążyć do wykazania awarii sprzętu na wysokości decyzyjnej, a poszedł w perfidne oszczerstwo. Tak nie robią nawet lemingi, więc myślmy nad urną.