Coś niedobrego dzieje się w niemieckim Kościele Katolickim. Coś co budzi zaniepokojenie w Watykanie ale imo powinno też budzić niepokój w naszych sercach i umysłach.
Otóż od pewnego czasu trwa tam wyraźny konflikt wśród hierarchii kościelnej. Część biskupów wbrew sugestiom płynącym ze Stolicy Apostolskiej zaczęło działania na własną rękę w celu wymuszenia zmian w Kościele. Zmian nie tylko organizacyjnych... Coraz głośniej mówi się o zniesieniu celibatu, zmianach w podejściu do seksualności, może nawet dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa, a kto wie czy i nie stworzeniu jednego "narodowego" Kościoła w zjednoczeniu ze wspólnotami protestanckimi.
Tę dyskusję i próbę reformowania Kościoła w Niemczech nazwano "drogą synodalną".
Co ciekawe w procesie tym aktywną rolę odgrywają organizacje świeckie, które nie ograniczają się wyłącznie do pisania listów oraz happeningów. Można odnieść wrażenie, że część świeckich chce podejmować decyzje w imieniu całej wspólnoty. Nawet z pominięciem niemieckiego episkopatu i wbrew zaleceniom Biskupa Rzymu.
Niestety wiele wskazuje na to, że ta niemiecka "droga synodalna" może doprowadzić tamtejszy Kościół do utraty łączności z Rzymem.
Czy powinno to także niepokoić nas w Polsce.
Moim zdaniem powinniśmy się bardzo uważnie temu przyglądać. Niemcy to nasz bliski sąsiad, a zmiany, które tam zachodzą w społeczeństwie oraz Kościele niedługo mogą być też naszym problemem.
U nas też można obserwować próby oddziaływania z zewnątrz na Kościół i nasz krajowy Episkopat. Nawet deklarujący się jako niewierzący działacze polskiej lewicy, próbują udzielać rad jak powinien się reformować Kościół Katolicki w Polsce w czym wyraźnie wspierają je liberalne media. Co gorsze... Wielu świeckich też ulega tej sterowanej medialnie histerii z żądaniem szybkich reform. Histerii, w której nie ma rzetelnej dyskusji... Jest tylko wrzask o aborcję, in vitro i o to ile zła wyrządzili księża.
Niestety u nas też nie brakuje księży, którzy ulegają liberalnym nastrojom... Nawet wbrew wyraźnym nakazom jakie otrzymują od swoich zwierzchników. Nawet wbrew jasnym wytycznym ze Stolicy Apostolskiej.
Co gorsza także z prawej sceny politycznej można u nas wyczuć próby wciągania Kościoła w rozgrywki. "Narodowcy" już deklarują się jako "jedyni obrońcy prawdziwej wiary" - nawet wbrew stanowisku Episkopatu Polski, nawet wbrew Papieżowi.
Cóż... Wgląda na to, że trzeba jeszcze raz przemyśleć po co wprowadzono zasadę rozdziału państwa od Kościoła.
Bo wygląda na to, że w tym momencie to Kościół należy chronić przed tymi, którzy próbują nim manipulować i wciągać w swoje rozgrywki polityczne.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo