Kiedyś jako mały chłopiec rozmawiałem z Józefem o tym jak było podczas wojny.
- Co było najgorsze? - zapytałem
- Najgorszy był strach. Na początku była nadzieja, że to szybko się skończy ale potem i jej zabrakło. Był tylko strach. - z powagą w głosie odpowiedział Józef.
- Bałeś się Niemców? - dodałem z dziecięcą pewnością siebie.
- Niemców i nie tylko. W naszym domu ukrywali się Żydzi, a to był wyrok na wszystkich gdyby Niemcy się dowiedzieli. A wydać mógł każdy, nawet ktoś bliski, choćby przypadkiem. - odparł Józef, który zawsze serio traktował pytania zadawane przez dzieci.
- To straszne. - powiedziałem ze szczerym przerażeniem w głosie. A w mojej wyobraźni pojawiły się sceny z filmów wojennych o złych Niemcach i dzielnych partyzantach.
- Straszna to była myśl, że kiedyś przyjdę z lasu albo z miasta i czekać na mnie będą tylko ruiny domu, w których nikogo już nie będzie. - kończąc te słowa Józef podniósł mały kamień i rzucił go przed siebie.
- Wiesz dziadku, mnie tez czasem się śni, że zostałem sam. I wtedy bardzo się boję. Ale nikomu o tym nie mówię, aby nie pomyśleli, że jestem tchórzem. - powiedziałem chwytając Józefa za rękę.
- Nie jesteś tchórzem. Tylko głupcy się nie boją. Ludzie odważni to tacy, którzy potrafią pokonać swój strach. A ja wierzę, że ty też potrafisz. - a głos dziadka był mocny i zdecydowany.
Notka jest nawiązaniem i kontynuacją do:
http://hephalump.salon24.pl/658627,spotkalem-czlowieka-sprawiedliwego