Horatius Horatius
3733
BLOG

Harcerstwo zostało zbrukane

Horatius Horatius Rozmaitości Obserwuj notkę 24

Wiadomość, która dzisiaj obiegła Polskę wiele osób dotkliwie zaboli. Padnie wiele ostrych słów, a wiele osób w całym kraju będzie na przemian wściekłych i smutnych. Tak jak ja.

 

Przez pewien czas byłem harcerzem, dlatego wiem, co znaczy dla wielu osób harcerski mundur. Wiem, jak bardzo silna jest więź, jaką harcerze odczuwają ze swoimi symbolami i ze swoimi ideałami. Wiem jak wiele jest w niej emocji i jak bardzo jest intymna. Tym bardziej rozumiem ból, jaki muszą przeżywać obecnie druhowie i druhny w całej Polsce. Co więcej, podzielam go, a wiadomość, która dzisiaj została opublikowana na portalu wPolityce.pl poruszyła mnie tak głęboko, jak żadna inna w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

 

Piszę zupełnie jakby kogoś zabito, a przecież z pozoru nic wielkiego się nie stało i zapewne niemała część polskiego społeczeństwa nawet nie zauważy całej sprawy. Ot, pewien zespół, którego nazwy nikt nie kojarzy (i którego nazwy celowo nie wpisuję – sorry, chłopaki, wybraliście kiepską formę reklamy) postanowił nagrać teledysk wykorzystując harcerskie mundury. Lekka melodia, idylliczne scenki na łonie przyrody. Z pozoru nic, co nie pasuje do obiegowego wizerunku harcerstwa. Problem polega na tym, że filmik kończy się homoseksualnym aktem. A to już boli. Bardzo. Niemal fizycznie. Harcerstwo jest nierozerwalnie związane z tradycyjnym kanonem wartości, a tego typu zestawienie jest dla harcerzy niczym innym niż zwykłym bluźnierstwem.

 

A do bluźnierstw już przywykliśmy. Od kilku lat notorycznie dochodzi do aktów profanacji symboli religijnych i powoli przestało to już kogokolwiek dziwić. Powoli dotarło do nas, że tradycjonalizm Polaków jest raczej kwestią przyzwyczajenia niż czegokolwiek innego. Dziś, zaledwie po kilku latach, żyjemy w takim samym kraju, jak każdy inny w Europie i to, co dla jednych jest świętością dla innych nic nie znaczy. Również harcerzy teoretycznie nic nie powinno dziwić. Przecież głośna sprawa insynuacji na temat rzekomego homoseksualizmu bohaterów „Kamieni na szaniec” zdążyła już zaszokować opinię publiczną. Pierwsza krew już dawno pociekła.

 

Ci, którzy wcześniej nie dostrzegali problemów też już zdążyli do wszystkiego przywyknąć. Zbudowali okopy, zarepetowali broń i powoli przygotowują się do ostatecznego starcia z siłami Mordoru. Nic w całej sprawie nie zasmuciło mnie tak, jak ton artykułu Marzeny Nykiel. Brzmi on zupełnie jakby jakaś lewicowa masoneria zaraz miała przejąć władze nad ZHP czy inną organizacją i stworzyć jakieś homoharcerstwo. Kiedy minęła pierwsza fala gniewu poczułem się trochę tak, jak ten mały człowieczek w prawym dolnym rogu „Triumfu śmierci” Bruegla. Niby człowiekowi się scyzoryk w kieszeni otwiera, niby chce wyciągnąć miecz i bronić tego, co jest bliskie jego sercu, ale nie wie od czego zacząć. Od „tamtych”, czy od „swoich”.

 

Pamiętam czasy, gdy czytanie „Rzepy” było intelektualnym wyzwaniem. Było to jeszcze przed powstaniem „Do Rzeczy”, zanim prawicowi dziennikarze poczuli ścianę za plecami. Było to też przed katastrofą smoleńską, po której większość z nich postanowiła schować do kieszeni (przynajmniej na razie) dziennikarską niezależność. W tamtym czasie przestałem czytać „Wyborczą” równie szybko jak zacząłem. Dlaczego? Bo byłem w stanie określić jeszcze przed otwarciem gazety jaka jedynie słuszna prawda jest mi dziś objawiana. Teraz podobnie jest z prasą prawicową. Jej celem jest przekonywanie przekonanych. „Pokrzepianie serc.” Każde prawicowe medium ma dziś pokazywać w co wierzyć, co myśleć i co mówić. A przede wszystkim – wskazywać wroga. Zagrzewać do walki z „tymi złymi”. Prawica czuje, że jest pod coraz większą presją ze strony Sił Postępu, a jednak, jak widać, nic z tym nie zrobi. Bo i nie wie jak. Polscy prawicowcy wciąż nie przepracowują PRL i pewnie jeszcze trochę im to zajmie. Zatem nie zawalczą o rząd dusz.

 

Lewicujący muzycy już mają wsparcie organizacji LGBT i będą z niego skutecznie korzystać. Lewica też podchodzi do całej sprawy z misją. Swoją misją. Musi „ewangelizować” cały świat nawracając go na swoją jedynie słuszną drogę. Teledysk? Ot, po prostu taka forma popularyzacji swojego światopoglądu. I lewicowcom będzie na rękę cały potok tradycjonalistycznej propagandy, która pójdzie pod ich adresem. Będą mogli rozedrzeć szaty i pokazać się jako jedynych sprawiedliwych, niezmordowanych męczenników za swoją świętą sprawę. Bo prawica po raz kolejny będzie bezradna. Nikt nie wytknie lewicowcom że stosują logikę Kalego. Gejów nie można indoktrynować, ale środowiska LGBT mogą wpajać innym swoje przekonania jak się im tylko podoba. Nikt nie powie, że ten teledysk rani uczucia osób, które nie wyznają takich wartości jak homoaktywiści. Ktoś przypomni, że przekroczyli zasadę „wolność twojej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność mojego nosa”? Nikt nie użyje retoryki lewicowców przeciwko nim samym. Nie. Bo racjonalne przedstawienie argumentów to jest przecież dialog. A dialogu nie lubimy, bo to domena słabych i tfu, „otwartych”, „liberalnych”. Bo każdy, kto rozmawia z „tymi złymi” jest zbrukany. Rozmawiać? Przekonywać? Panie, przecie to je wojna, tu się strzela, nie myśli! Że są jacyś niezdecydowani? Ktoś kto nie rozumie tej całej wojenki, jakaś „milcząca większość”? A kto o to dba? Dlatego właśnie popłynie kolejny strumień gderania, który podtrzyma „naszych” na duchu, a przeciwnej stronie da to, czego ta się spodziewa. I na co liczy.

 

Dla prawicy i lewicy po raz kolejny będzie to po prostu kolejny pionek na szachownicy. Prawica nie obroni harcerstwa. Jest zbyt zajęta swoją mitomanią i gorliwym popieraniem Prawa i Sprawiedliwości. (Bo jak Kaczyński dojdzie do władzy to co, lewica zniknie, poleci na Marsa, czy jak?) Prawica śpi, podobnie jak spała wcześniej, przed tym, jak okazało się, że rewolucja obyczajowa jest już w Polsce od dawna. Tylko śni o innych rzeczach.

 

Co zrobi ZHP? Co z innymi środowiskami harcerskimi? Zapewne skończy się na kolejnym przydługim liście otwartym, w którym w skrajnie niezrozumiały sposób wyrazi się przekonanie, że to niestosowne. I tyle. Problem wykryty – problem zignorowany. Psy szczekają, karawana idzie dalej. Harcerstwo sobie poradzi. Może lepiej, może gorzej. Już wielu próbowało zagarnąć harcerskie ideały, zarówno w okresie międzywojennym, jak i w PRL. Współczuję tylko tym, których cała ta sprawa zabolała tak jak mnie. Fundamentem harcerstwa zawsze było przekonanie, że drugi człowiek jest przede wszystkim bratem. Jakimkolwiek by nie był. Że istnieje coś takiego jak porozumienie ponad podziałami. Mam nadzieję, że będą o tym pamiętać także płonąc słusznym gniewem. Reszta, zdaje się, już dawno o tym zapomniała.

 

Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości