Ambitny poseł Przemysław Wipler, co chwila chwali się na swym facebookowym profilu, że wzrasta mu liczna lików, że partia KORWIN na face rośnie w siłę. Apeluje do swych zwolenników, wykopujcie i dzielcie się linkami na swych profilach. Jego wpisy i komentarze wskazuje, że liczy na poparcie gimbazy i udowadnia tym samym, że troszkę oddalił się od rzeczywistości, a właściwie, że przebywanie z młodymi wolontariuszami i wolontariuszkami nie zawsze pomaga.
Już od czasu, kiedy internet zawitał pod strzechy, Korwin był jego niekoronowanym królem, prawie zawsze w czołówce sondaży, istny „Krul internetów”, bo trzeba powiedzieć szczerze, że ze swą osobowością i bon motami znalazł miejsce w środowisku, gdzie dziwactwa są popularne i hołubione. Jednak przez długi czas nie przynosiło to konkretnego rezultatu w wyborach.
Cud jednak się zdarzył i rok temu środowisko wolnościowców dostało się do europarlamentu, sukcesu jednak nie udało się powtórzyć w wyborach samorządowych, przyczyn jest pewno wiele, ale dziś nie o tym.
PosełWipler przebywając z młodymi ludźmi zauważył, że stare środki przekazu na nich nie działają, a ich życie skupia się w „internetach” . To prawda, sam też nie oglądam telewizji, nie sięgam po nudne magazyny, tylko sam poszukuje źródła informacji, zapomniał tylko o jednym, że like to nie gwarancja poparcia w wyborach, że z Korwina się wyrasta i że był czas Palikota, a teraz jest czas dla Krula, a łaska internetów na pstrym koniu jeździ.
Pogodny radykał, co tańczy z przeznaczeniem i zachowuje spokój w obliczu katastrof.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka