hrPonimirski hrPonimirski
169
BLOG

Mentalność złomiarza a mentalność pseudokibica

hrPonimirski hrPonimirski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Proszę Państwa, zarówno złomiarz jak i pseudokibic robi "demolę", ale motywy "zbrodni" w tych dwóch przypadkach są inne. Dodatkowo mentalność złomiarza można przypisać też innym "zawodom". Przyjrzymy się tym dwóm typom ze wszelkimi analogiami.
Każdy mniej/więcej wyobraża sobie działalność złomiarza. Robi np. szkodę na 1000 zł, żeby dostać za pozyskany metal np. 10 zł. Ale skorumpowany polityk postępuje przecież tak samo. Np. szkodę na 1 000 000 zł, żeby dostać np. łapówkę za 10 000 zł. Oczywiście liczby są przykładowe, chcę pokazać tylko pewną analogię pomiędzy skromnym zarobkiem w stosunku do szkody, Skala jest oczywiście w obu przypadkach inna. Podobnie jest też z deufraudacją, gdzie np. trzeba "utopić" 1 000 000 zł, żeby zdefraudować np. 10 000 zł.
Okazuje się również, że poprzez tzw. "zaniedbanie obowiązków" służbowych można poprzez uchylenie się od stosunkowo niewielkiego kosztu doprowadzić do kosztownej katastrofy. Jeśli abstrahujemy od dość częstego ostatnio "roztargnienia" to powodem zaniedbania jest również chciwość. Może to być rozkaz przełożonego, by śledczy nie zajmował się sprawą, która może skompromitować byznes, w którym akurat są konfitury czy lody. Może to być też "dziadowska oszczędność" na zakupie pompy, która prowadzi do katastrofy ekologicznej (lub niekupienie innego elementu, by coś działało i nie przynosiło szkód).
Notabene wczoraj min. Ziobro poczynił podobną analogię pomiędzy "pospolitym przestępstwem" a "przestępstwem w białych rękawiczkach". Porównał stosunkowo spektakularny rozbój, w którym może być ukradzona stosunkowo niewielka kwota i wyłudzenie pięniędzy czy nawet mieszkania poprzez lichwiarską pożyczkę.

Niestety problem złomiarzy (poza drogimi zabezpieczeniami, które i tak mogę być "cennym" łupem) wydaje się nierozwiązywalny. Podobnie skorumpowanych polityków czy urzędników – tu też można mnożyć zabezpieczenia, choć może lepiej zlikwidować przyczynę upraszczając (jeśli to możliwe) prawo. No chyba że sam polityk takie prawo tworzy. Natomiast problem pseudokibiców jest rozwiązywalny, choć może się wydawać wielce drastyczny. Dlatego, że demola kibica nie jest po to aby wyłuskać metal albo inne okruchy z pańskiego (państwowego) stołu, a jest raczej niezamierzona i nie jako przy okazji.

Pozornie nierozwiązywalny problem pseudokibiców wynika ze złego zdiagnozowania tego problemu. Wydaje się że słowo "kibic" (choć sankcjonowane przedrostkiem "pseudo-") oznacza kogoś, kto stosunkowo biernie (z dokładnością do braw, śpiewów i gwizdów) obserwuje toczące się widowisko. Natomiast pseudokibic chce aktywnie uczestniczyć w widowisku, a nawet być jedynym wykonawcą. Trzeba mu to umożliwić. W sumie nie byłoby chyba takim problemem zdjąć murawę, wzmocnić zasieki, które często odgradzają widownie od boiska (choć nie zawsze skutecznie), by zabezpieczyć boisko przed dewastacją i wpuścić tam pseudokibiców, by się naparzali. Aczkolwiek pod 3ma warunkami:

1) Każdy pseudokibic podpisuje oświadcznie, że nie rości sobie żadnych pretensji wobec innych uczestników ustawki np. do poziomu złamań, czy lekkich ran.
2) Jeśli zdaży się poważniejszy wypadek, każdy pseudokibic biorący udział w ustawce odpowiada za współudział niezależnie od stopnia sprawczości swoje osoby.
3) Każdy pseudokibic wpłaca przed ustawką sowitą składkę ubezpieczeniową a konto potencjalnego leczenia i rehabilitacji.

Być może pierwsze ustawki były chaotycznymi minibitwami – każdy z każdym. Ale może rozwinęłaby się walka w formacjach - jakaś taktyka i zamiast mordobicia mielibyśmy "szachy", gdzie 2 drużyny manewrują by zająć dobrą pozycję. Możnaby wypuścić wtedy pseudokibiców w teren, by długie marsze ostudziły ich zapał. (Być może fakt, że nie każdy mecz kończy się bitwą obu drużyn pseudokibiców, jest przesłanką za tym, że nie zawsze są dobre warunki do stoczenia takiej i bitwy i są to również swoiste manewry.) Rząd mógłby zarabiać dodatkowo na drogich biletach. A jakby miał fantazję to i użyć  jakieś wojny hybrydowej. Suworow pisał, że musiał ściemnić podwładnemu żołnierzowi podczas interwencji w Czechosłowacji, że różne republiki mogą mieć różne numery rejestracyjne samochodów, po to by sie tamten nie pokapował, że są za granicą. Tak więc i takie numery są możliwe. (I nie mówimy tu o wykorzystywaniu mistrzostw u Sowieciarzy.)
Na koniec jeszcze jedna refleksja - podobno dziś przewodniczący Kaleta na jednej komisji (tak mi przynajmniej doniesiono) dziwił się, że świadek (pracujący dla miasta) nie pamięta szczegółów sprzed kilku lat a poprzedni świadek (działaczka społeczna) bardzo dobrze tak dawne fakty pamięta. Tak mi się widzi, że to kwestia zapału – urzędnik odwala nudną dla niego robotę i chce jak najszybciej zapomnieć; działacz robi rzeczy z pasją i tym żyje.
A chyba ciężko pseudokibicom odmówić pasji – i takie jednostki państwo powinno aktywizować.

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka