hrPonimirski hrPonimirski
110
BLOG

Małpy CDN

hrPonimirski hrPonimirski Polityka Obserwuj notkę 0

Proszę Państwa, tak sobie napisałem pewien tekst i miałem do niego wrócić za dni kilka, co by sprawdzić, czy za dużo skrótów myślowych nie popełniłem. Bo jak się czyta tekst zaraz po napisaniu to de facto nie czyta się tekstu, a swoje myśli o nim. Więc trzeba trochę odczekać i paradoksalnie dobra pamięć jest tu zawadą. Czasem zerkam na stare notki i sam się momentami gubię, co poeta miał na myśli, więc może to i dobra praktyka. Z drugiej strony  można przy nawet tym osiągnąć efekt "Wow", bo sam się człowiek zaskoczy, że coś mądrego napisał. Trochę jak ze zrozumieniem starego dowcipu po latach, ale tylko trochę. Niestety tekst się przeleżał. Dobrze jednak, że mamy różne inne dni – świeckie święta, poza zbliżającym się Dniem Kobiet, i tak wczoraj był np. dzień dinozaura, w związku z tym wspomniany tekst zyskał na świeżości i jest okazja, by go jednak opublikować. Tekst może zawierać nawet jakieś głębsze myśli – w każdym razie jest taka nadzieja. Państwo mają to szczęście, że przekonają się o tym od razu – ja dopiero za jakiś rok, gdy kompletnie o nim zapomnę. A więc...

Proszę Państwa, najpierw zaleciało naftaliną... Otóż pani, której rządy kojarzę głównie z retoryczną troską o jakość jedzenia w pendolino ("Ale kotlecik dobry?"), stwierdziła, że jacyś człekokształtni rzucali w dinozaury kamieniami... i to jakiś dzień po tym jak krytycznie ustosunkowałem się do tematu ewolucji. Nie przypuszczałem, że tak szybko znajdę sojuszniczkę w postaci medialnie znanej osoby. Choć ja bym do stwierdzenia, że jacyś człekokształtni żyli razem z dinozaurami się nie posunął.
Proszę Państwa, jeśli dobrze rozumiem wiki (https://pl.wikipedia.org/wiki/Falsyfikacja, https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_naukowa) to czy coś ma status teorii naukowej czy nie decyduje istnienie kryterium falsyfikacji. "W myśl tej zasady, teoria co do której nie można określić empirycznych kryteriów falsyfikacji (obalenia), nie jest teorią naukową. ". Co ciekawe sam Karl Poper, który wymyślił kryterium falsyfikowalności, "początkowo wypowiedział się przeciwko sprawdzalności teorii doboru naturalnego, ale później odwołał swoje wcześniejsze stanowisko." No całe szczęście, bo byśmy nie wiedzieli, czy wierzyć Poperowi, czy ewolucjonistom. A tak mamy jedność frontu totalnego postmodernizmu i również możemy wierzyć (sic!) w postęp. Swoją drogą wiki nie podaje  tego kryterium falsyfikowalności, a tylko że Poper zmienił zdanie.
Wiki podaje natomiast kryterium falsyfikowalności, co do "teorii wspólnego pochodzenia" (jako kolejnej "podteorii" teorii ewolucji). "John Haldane zapytany, jakie hipotetyczne dowody mogłyby obalić teorię ewolucji, odpowiedział: kopalne szczątki królików z okresu prekambu.  Richard Dawkins dodaje, że wszelkie inne współczesne zwierzęta takie jak hipopotam wystarczyłyby do jej obalenia." Ach!, mam kolejną wariację "prawa" Godwina – "Wszystkie mętne hipotezy prędzej, czy pózniej potwierdza się autorytetem Dawkinsa."
Tu oczywiście wiki należy uzupełnić, o to że kopalne szczątki nie tylko współczesnych zwierząt ale i człowieka w okresie nie tylko prekambru, ale innych epok przed czwartorzędem, np. jury (okresu dominacji dinozaurów) obaliłyby teorię ewolucji. Oczywiście koronnym dowodem w procesie falsyfikacji teorii ewolucji byłby kopczyk z kamieni, które odbiły się od grubej skóry dinozaurów.
Swoją drogą ciekawe jaki jest wołacz od słowa "kopiec". "Kopcze"? "Kopaczu"?
Swoją drogą (tzn. jej kolejną odnogą) przyszło mi do głowy, że z tą "ewolucją" może być jak z "tradycją" w Misiu, tylko na odwrót. Tam dziewczynkę planowano nazwać Tradycja, po czymś, co już istnieje (i notabene jest stałe i niezmienne). W drugim przypadku istniała dziewczynka Ewa Lucja i wołano ją "Ewo Lucjo!". (tu akurat łatwo z omen nomen wołaczem). Co się zlało w "Ewolucjo!" i tak powstała ewolucja, czyli coś wcześniej nieistniejącego (i notabene niestałego i zmiennego).

To była ta frywolna, opisowa część sonetu. Teraz przechodzimy to tej poważnej i refleksyjnej. Gdyż w tytule chodziło mi o małpy w trochę innym ujęciu. Otóż ś.p. premier Olszewski został pocieszony przez swojego starszego kolego po fachu pewną refleksją, że "małpa nie może człowieka obrazić". Jak byłem bardzo mały i dorośli kiedyś rozmawiali, że komuniści to, albo tamto, spytałem się co to są ci komuniści. Uzyskałem odpowiedź, że komunista to jest ktoś, kto uważa, że człowiek pochodzi od małpy. Więc się to z poprzednim tematem wiąże.
Niedługo potem jak red. Rachoń przywołał to wspomnienie w TV, od razu jeden lewicowiec poczuł się urażony. Stwierdził, że każdy człowiek ma godność (jak się domyślam, nawet najbardziej nikczemny) i nie można go porównywać do małpy. I już 1szy sukces, bo okazuje się, że lewicowców bardzo interesuje, co myślą o nich prawicowcy, więc na pewno nie uważają nas za małpy. Inaczej nie moglibyśmy ich obrazić. Natomiast nas (prawicowców) w sumie mało to interesuje, co oni (lewicowcy) o nas myślą. A co ogólnie myślą jest o tyle istotne na ile mogą wygrać wybory i wprowadzić to w życie ustawami.
Nie wiem dlaczego, ale to stwierdzenie o małpach kojarzy mi się z wierszem Herberta Potęga smaku, który od czasu do czasu pojawia się we wpisach jak leitmotiv (może mi się wszystko z tym wierszem, Rokiem 1984 i Misiem kojarzy, jak lewicowcom z Dawkinsem). Hebert nie atakuje komunistów wprost odnosząc się do ich nikczemnej moralności (choć robi pewną aluzję ogólnie - "włókna duszy i chrząstki sumienia"), ale krytykuje ich zupełnie w kategoriach estetycznych (Piękna), co nie co podpierając się kategorią Logiki (Prawdy) - "Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana [...] łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy ". Przy czym chodzi o tautologie nic nie wnoszące i mało odkrywczne (przy okazji, matematyka to głównie tautologie, ale przynajmniej coś wnoszące – ciekawe czy da się to mierzyć).
Może ten fragment "chłopców o twarzach ziemniaczanych/ bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach" kojarzy mi się z małpami. Oczyma wyobraźni widzę jakieś groteskowe postacie, karykaturalne niby małpy. Może wzmocnione przez scenę z Misia, kiedy to Stanisławowi Paluchowi wyrosły chwilowo włosy po umyciu szamponem "Samson". Ryszard Ochódzki nie dowierza swoim oczom widząc swojego sobowtóra i pyta się kochanki – "Ta owłosiona małpa to mam być ja?" (Jednak mam obsesję na punkcie tego filmu.)
A może chodzi o jakieś poczucie wyższości – czy człowieczej godności w stosunku do małpy, którą to godność być może niektórzy zatracili (cokolwiek innego twierdziliby lewicowcy), albo tej wyższości wynikającej z potrzeby Piękna czy innych Wyższych (nomen omen) Wartości niż tylko zwierzęca (małpia) egzystencja. Coś co byśmy może nazwali pojęciem Dusza, w dosyć szerokim tego słowa znaczeniu.

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie

Muszę się pochwalić, że kombinowałem podobnie do "mentora" mec. Olszewskiego. W sumie doszedłem kiedyś do wniosku, że jeśli kogoś nie traktuję poważnie, to dlaczego mam traktować poważnie, co ta osoba mówi. Więc nie może mnie obrazić. I odwrotnie – jeśli kogoś traktuję poważnie i powie on coś dla mnie przykrego, to muszę się nad tym zastanowić i stwierdzić, że albo się on pomylił, albo muszę jego uwagę wziąć sobie do serca i się poprawić.
Jednak mimo, że pewne takie głupie gadanie nie może nas urazić, może nam zszargać dobre imię. Łatwo sobie wyobrazić jakąś plotkę na temat polityka i spadek jego pozycji w sondażach. Albo biznesmena, co traci kontrahentów. Ponadto dotyczy to nie tylko pojedynczych osób, ale i całych narodów, czy państw. Np. upokarza się pewien naród, bo ktoś chce od tego narodu wyłudzić pieniądze albo/i osłabić jego pozycję na arenie międzynarodowej. Tak więc...

Małpa nie może człowieka obrazić, ale może mu popsuć reputację.

I nie zawsze możemy zamanifestować swoją wyższość:
https://www.youtube.com/watch?v=NHycPiY6wEM


"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka