Hyrkan Hyrkan
688
BLOG

Anty - wszystko, co nas nie lubi, czyli festiwal uprzedzeń polskiej prawicy

Hyrkan Hyrkan PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 91


Jest jedno mądre ludowe powiedzenie, które określa stosunek wobec rzeczywistości właściwy ludziom przyzwoitym, mądrym i żyjącym w duchowej harmonii ze światem i sobą samym. 

Brzmi ono - żyj i pozwól żyć innym. Oznacza nic innego jak tolerancję, rozumianą jako przyjazne lub minimum neutralne podejście do innych ludzi, razem z ich czasem niezrozumiałymi dla nas nawykami, obyczajami czy wyborami.

Podejście to umożliwia harmonijną koegzystencję w społeczności, której efektem jest z reguły więcej bezinteresownego uśmiechu, wewnętrznego ładu i komfort codziennego życia dla innych ludzi. Wiedzą bowiem, że nie spotkają się z krzywymi spojrzeniami, agresją werbalną czy fizyczną tylko z powodu swojej inności.

Wydawać by się mogło, że tego rodzaju postawa powinna być poza wszelką dyskusją promowana przez wszystkie siły polityczne w kraju, a zachowanie jej przeczące powinny być piętnowane i odrzucane jako zagrażające dla części obywateli, a szerzej dla całego społeczeństwa. Niestety wiodąca siła polityczna w Polsce zdaje się promować postawy zupełnie odmienne.

Dokonuje się przy tym okropnej manipulacji, przedstawiając brak tolerancji jako postawę chronioną, dla której wymaga (sic!) tolerancji. A przecież to jasne, że granice tolerancji stanowią postawy agresywne, godzące w zasadę pokojowej koegzystencji.

I tak agresywne bojówki narodowców głoszących wykluczanie czy wręcz eksterminację całych grup społecznych poprzez uznaniowe dołączenie ich do grupy “wrogów Ojczyzny” politycy “dobrej zmiany” każą traktować jako wyraz wolności przekonań.

Sportsmenkę która obelżywie nazywa ludzi innej orientacji seksualnej, za co spotyka ją zasłużona krytyka, “dobra zmiana” bierze w obronę, oburzając się na nietolerancję krytyków.

Kurator oświaty, która tym samym ludziom insynuuje promowanie pedofilii (czyli ohydnej zbrodni względem bezbronnego człowieka) “dobra zmiana” nakazuje akceptować, co najwyżej delikatnie połaja wspominając o “niefortunnej” wypowiedzi.

Swoją posłankę, która epatując chamstwem i agresją na komisji sejmowej krzyczy “zamknijcie mordy” do posłów RP, “dobra zmiana” usprawiedliwia wzburzeniem.

Posła który z mównicy sejmowej krzyczy do innych posłów “poza trybem” - “zdradzieckie mordy”, “zabiliście mi brata”, “dobra zmiana” usprawiedliwia słusznością moralną.

Swoją radną, która o posłance opozycji pisze “ trzeba to coś złapać i ogolić na łyso”, “dobra zmiana” usprawiedliwia, że nie miała na myśli tego co miała.

I tak, parafrazując klasyka, imposybilizm moralny, czy wręcz kreowanie nietolerancji i uprzedzeń stał się znakiem firmowym “dobrej zmiany”. Obejmuje on w zasadzie wszelkie sfery aktywności publicznej, łącznie z polityką zagraniczną.

W tej przestrzeni efektem takiej postawy jest zantagonizowanie niemal wszystkich naszych partnerów zagranicznych, gdyż tzw. polityka godnościowa i “wstawanie z kolan” jest w praktyce obrażaniem wszystkich dookoła i obrażalstwem na wszystkich dookoła.

Jesteśmy obrażeni na instytucje UE, więc je obrażamy, wygadując niestworzone rzeczy na jej liderów, porównując ją do ZSRR ii wymyślając inne piramidalne bzdury. "Dobra zmiana" toleruje pobłażliwie tą godzące w interes Polski retorykę, bo uzasadnia jej lekceważenie dla traktatowych zobowiązań Polski.

Jesteśmy obrażeni na Niemcy, bo raz dobrze pasują na wroga i pozwalają się bić w miarę bezkarnie, dwa - Tusk miał z nimi dobre relacje, więc obrażamy naszego największego partnera handlowego, wymyślamy na najbardziej przyjaznego nam kanclerza w historii, sięgamy do porównań z III Rzeszą, robimy wszystko, żeby zepsuć relację, na poprawności których powinno nam zależeć przede wszystkim. "Dobra zmiana" steruje tymi emocjami dbając, aby nie wygasły bo podtrzymuje "patriotyczne" wzmożenie elektoratu.

Jesteśmy obrażeni na Francuzów, Norwegów, Szwedów, Żydów, na Amerykę trochę też, jedynie Trump nam się podoba, bo też lewaków tępi, ale ten Departament Stanu, w-ce Prezydent czy czołowe amerykańskie media to już głupie albo na żydowskim pasku, bo nas obrażają. "Dobra zmiana" przymyka oko na falę obrzydliwego antysemityzmu, bo przecież teraz, w świetle zaistniałej sytuacji... Wiecie, rozumiecie, można...

Jesteśmy już tak obrażeni, że nikt z nami nie chce niczego uzgadniać, bo wiadomo, że się prędzej czy później obrazimy i będziemy obrażać, zamiast konstruktywnie i z szacunkiem dla drugiej strony negocjować swoje stanowisko. Więc cała ta karawana toczy się bez nas, a Polska, do niedawna jeden z liderów UE, staje się zmarginalizowanym i ubezwłasnowolnionym krajem, całkowicie uzależnionym od chimerycznego i aroganckiego amerykańskiego partnera.

Polityka państwo obrażalscy, polega na czymś zupełnie innym. Obrażać to się może dzieciak w piaskownicy na drugiego, który zabrał nam łopatkę.

Efekty festiwalu uprzedzeń polskiej prawicy to w polityce wewnętrznej - podzielony naród z hasającymi samopas demonami ksenofobii, rasizmu, rewanżyzmu i antysemityzmu, w polityce zagranicznej - marginalizacja i utrata prestiżu skutkująca utratą wpływu na kluczowe dla Polski decyzje.

Wstawanie z kolan, jak wszystkie figury retoryczne w dobro-zmianowej nowomowie, oznacza więc zupełnie coś odwrotnego.

Efekt jest taki, że nigdy po 89 roku Polska nie miała takiej złej prasy na świecie, i nigdy nie znaczyła tak mało. Skutki tej fatalnej i nieporadnej polityki będziemy odczuwać długie lata. Gdy już kurz po po "dobrej zmianie" opadnie, zobaczymy jak wiele zniszczeń i dewastacji zostawiła po sobie.

A historia zapamięta ten okres jako czas wielkiej smuty w polskiej historii najnowszej.

Hyrkan
O mnie Hyrkan

Ze smutkiem - etyka i uczciwość uległy erozji pod wpływem najstarszego zawodu świata: politycznej prostytucji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka