Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
120
BLOG

DLACZEGO NAM SIĘ NIE UDAJE?

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Polityka Obserwuj notkę 47

Reformatorzy Polski oscylują wokół dwu recept:
1. Wprowadźmy wolny rynek, a wszystko dobrze samo się ułoży (np. UPR)
2. Powiedzmy prawdę o korzeniach i autorytetach III RP, a ludzie przejrzą na oczy i zbudujemy praworządne państwo (np. PiS).
Są jednak państwa, które zrealizowały w praktyce jeden lub drugi postulat, a nie przyniosło to jakościowej zmiany tamtejszych społeczeństw. Estonia wprowadziła wolny rynek na niespotykaną w socjalnej Europie skalę, ale - jak przyznaje premier Laar - w dziedzinie dzietności nie nastąpiła spodziewana zmiana. Ludzie, owszem, zaczęli się bogacić, ale wbrew założeniom wolnorynkowców nie zaczęli inwestować w dzieci. W Czechach czy NRD wprowadzono dość solidne rozliczenie z komunizmem i agenturą, a partie lewicowe nadal cieszą się tam dużą popularnością. Polska też ma za sobą parę lat (1988-1991) wolnego rynku wprowadzonego przez rząd niedawno zmarłego premiera Rakowskiego oraz coraz większą świadomość umoczenia okrągłostołowych autorytetów. Niestety społeczeństwo gremialnie popiera partie obiecujące socjalne "cuda", a teczka narcybiskupa Życińskiego na nikim nie robi już specjalnego wrażenia?.

Przyczyna
Już w starożytności Sokrates błędnie wierzył, że wystarczy ludzi uświadomić, co jest dobre, a co złe, a zaczną postępować moralnie. Jest to idylliczne założenie nie biorące pod uwagę naszej ludzkiej "ciągoty" do zła. Ministerstwo Zdrowia na każdej paczce papierosów wypisuje ostrzeżenia o raku, a palacze spokojnie odrywają folię z kolejnej paczki? Podobnie założenie, że sam wolny rynek skłoni ludzi do ciężkiej pracy i myślenia o przyszłości, jest iluzoryczne. Jeśli naszym nadrzędnym celem będzie dobrobyt materialny, to jak można się najszybciej wzbogacić? Na pewno nie ciężką pracą! Stąd tak wielu różnej maści Baksików i Grobelnych w pierwszych latach naszej gospodarczej wolnej amerykanki.
Owszem, prawda historyczna i wolny rynek są elementami koniecznymi istnienia zdrowego społeczeństwa, ale elementami niewystarczającymi! Co więc stanowi brakujące ogniwo?

Brakujące ogniwo
Prześledźmy nowożytny fenomen polityczny - historię Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ten organizm z rozrzuconych na ogromnych przestrzeniach skupisk osadników w ciągu niespełna trzystu lat zdominował prawie cały świat. Choć obie Ameryki zostały wstępnie skolonizowane przez katolickich Hiszpanów i Portugalczyków, to początek dzisiejszemu imperium dała garstka (102 osoby) biblijnych chrześcijan, która 21 listopada1620 roku przybiła na statku Myflower do brzegów dzisiejszego stanu Massachusetts. Motywem ich "przeprowadzki" było poszukiwanie wolności religijnej - kościół anglikański, podobnie jak katolicki, nie znosił konkurencji. Ich żywa, osobista wiara w przynoszącego darmowe zbawienie Jezusa oraz pragnienie wolności dla siebie i innych legły u podstaw mentalnej tożsamości USA. Kapitalizm budowany na takim fundamencie szybko przegonił ociężałą od indiańskiego złota katolicką Hiszpanię i skostniałą Anglię kościoła narodowego.
Bardzo podobna sytuacja przydarzyła się Polsce w tzw. Złotym Wieku. Tradycyjnie tolerancyjna Rzeczpospolita przyciągała od wieków ludzi prześladowanych za poglądy czy religię z całej Europy - odnosząc z tego rozliczne korzyści. Na początku szesnastego wieku szlachta polska masowo przyjmowała odkrycie Lutra - usprawiedliwienie przed Bogiem nie pochodzi z ludzkich zasług, uczynków czy datków, ale dostępne jest jedynie dzięki zastępczej śmierci Jesusa na Krzyżu. Napływający imigranci i nowe podejście do sensu życia wyzwoliły niespotykany rozwój gospodarczy i polityczny Polski. Niestety biblijna wiara sporej części naszych przodków była płytka, a Rzym zbyt blisko. Katolicka kontrreformacja za Wazów zniszczyła polską szansę i skierowała największą lądową potęgę Europy na drogę upadku i zaborów. Gdy w siedemnastym i osiemnastym wieku katolicka Polska, rządzona z nieba przez Maryję, kończyła swój niezawisły byt, budowana na biblijnej wierze w Jezusa Ameryka przeskakiwała kolejne poprzeczki swego niespotykanego w historii ludzkości rozwoju. (Dzisiejsza Ameryka w wyniku stępienia ostrza biblijnego chrześcijaństwa ekumenizmem i liberalizmem teologicznym nie oparła się laicyzacji i zalewowi katolickich emigrantów z Ameryki Łacińskiej - co znalazło swój symboliczny wyraz w ostatnich wyborach prezydenckich. Jeśli jednak spojrzymy na mapę głosowania, widać, że za Białym Domem opowiedziały się śródlądowe stany zdominowane jeszcze przez wpływ WASP-ów (White Anglo-Saxon Protestant), a Czarny Barak wybrały zdominowane przez liberalnych "intelektualistów" i katolickich imigrantów stany przybrzeżne)
 

 

 


"...mimo, że ponad połowa wszystkich protestantów głosowała na McCaina to Baracka Obamę poparło aż 53 % katolików. (...) Warto wspomnieć, że wśród białych ewangelikalnych (czyli silnie zaangażowanych w obronę takich wartości chrześcijańskich jak prawo do życia od poczęcia) na McCaina głosowało 75% a tylko 24% na Obamę. Ekumenizm.pl

 

"I znowu dochodzimy do istoty kapitalizmu, wolnego rynku. Jak pierwsi osadnicy przyjeżdżali do Stanów Zjednoczonych budować kapitalizm, to budowali go z Biblią w ręku. I to był prawdziwy kapitalizm, był właściciel, który podejmował decyzje, ryzykując swoim własnym majątkiem."
Wywiad z Robertem Gwiazdowskim dla "Przekroju"


A nad Wisłą?

Cyniczny ubek wykłada Radkowi wprost: "jeśli ten naród jest już tak ogłupiony, że uwierzy w te wszystkie okrzyki o Rywinlandzie, o rewolucji moralnej, i da szansę tym krzykaczom, to oni prędzej czy później też przyjdą po pomoc i radę do fachowców. [...] Inaczej się po prostu nie da, w tych historycznych uwarunkowaniach, z takim społeczeństwem, które się tak, a nie inaczej ukształtowało".
Ognisko uwagi przesuwa się więc na problemy socjologiczne, zgoła cywilizacyjne. Co z tego, że prawda dotrze do ludu, że nastąpi demaskacja - skoro ludowi to zwisa? W drugim akcie powieść skupia się zatem na owym znanym z publicystyki RAZ-a "polactwie". Mamy w "Żywinie" sceny niczym wyjęte z Żeromskiego: oto inteligenci społecznikowcy radzą bezowocnie, co zrobić z ludem po odzyskaniu niepodległości, kiedy lud nie chce nic zrobić sam ze sobą. Sens rozważań jest jasny: nie sytuacja społeczna determinuje mentalność, lecz mentalność sytuację społeczną. TP, fragment recenzji ksiązki R. A. Ziemkiewicza, "Żywina"


Gdy dziś próbujemy przywrócić Polsce przynajmniej część blasku dawnych wieków, musimy poważnie spojrzeć na "boską" składową rozwoju. Nie mówię o masowych nawróceniach czy doprowadzeniu do protestanckiej większości w społeczeństwie lub jego elitach. Dla Bożego błogosławieństwa narodu wystarczy znacznie mniej. Spójrzmy na przykład przeciwny:
"Abraham rzekł: Czy rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym? Może jest w tym mieście pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także ich zgładzisz i nie przebaczysz miejscu temu przez wzgląd na pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy są w nim? Nie dopuść, byś miał uczynić coś podobnego, by uśmiercić sprawiedliwego wespół z bezbożnym, by sprawiedliwego spotkało to samo, co bezbożnego. Nie dopuść do tego! Czyż ten, który jest sędzią całej ziemi, nie ma stosować prawa?
I rzekł Pan: Jeśli znajdę w mieście Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miejscu ze względu na nich.
Odpowiedział Abraham i rzekł: Oto ośmielam się jeszcze mówić do Pana mego, choć jestem prochem i popiołem. Może zabraknie pięciu do tych pięćdziesięciu sprawiedliwych, czy zniszczysz całe miasto z powodu tych pięciu?
I rzekł: Nie zniszczę, jeżeli znajdę tam czterdziestu pięciu. (?)
I rzeki: Niechaj nie gniewa się Pan, proszę, gdy jeszcze raz mówić będę: Może znajdzie się tam dziesięciu. I odpowiedział: Nie zniszczę ze względu na tych dziesięciu." 1 Moj. 18:23-32

Na podstawie liczby mieszkańców przeciętnych miast w tamtym okresie można oszacować, że dziesięciu sprawiedliwych miało się znaleźć pośród kilku tysięcy ludzi. Daje to wynik kilku dziesiątych części jednego procenta. Dopiero poniżej tej granicy Bóg wylał swój gniew na całą społeczność, ratując jednak uprzednio tych kilku nielicznych sprawiedliwych.
Salomon opisuje inną prawidłowość:
"Dzięki błogosławieństwu prawych podnosi się miasto; Przyp." 11:11

Zjawisko to ma przynajmniej dwie przyczyny:
- Bóg ze względu na pewien procent sprawiedliwych zsyła pomyślność dla całej społeczności;
- oddani Bożym sprawom sprawiedliwi, choć są w zdecydowanej mniejszości, wywierają przemożny wpływ na większość.
Pierwsze zjawisko ma charakter nadprzyrodzony i można wymienić na jego potwierdzenie wiele świadectw. Drugie jest analizowane metodami naukowymi przez socjologię. Oto jej wnioski:
"W latach sześćdziesiątych Serge Moscovici zajmował się sposobem pojawiania się innowacji w nauce. Źródłem tych innowacji były niewielkie grupy pozostające często na marginesie dyscypliny. Moscovici wysunął hipotezę, że skuteczność wpływu mniejszości zależy od jej stylu działania: zwartości (mniejszość jest jednomyślna przez dłuższy czas), inwestycji (działania mniejszości są postrzegane jako dowód zaangażowania, zdolność do poświęceń), autonomii (działania uważane za bezinteresowne, wynikające z zasad), otwartości umysłu (mniejszość nie jest zbyt sztywna ani nadmiernie elastyczna)." dr Ewa Cierniak-Szóstak, exbis.pl
"Na podstawie badań stwierdzono, iż podczas gdy większość narzuca jednostkom zmianę poglądów na zasadzie konformizmu społecznego, tj. najpierw następuje przystosowanie się do poglądów większości a dopiero potem uznanie ich za własne, wpływ mniejszości odbywa się na przeciwnej zasadzie. Ludzie mający kontakt z wygłaszającą swoje osądy mniejszością najpierw "po cichu" zmieniają swoje poglądy, by po pewnym czasie wyrazić je publicznie. Proces ten nazwany został przez badaczy konwersją. Mniejszość wyrażająca swoje poglądy w sposób jasny, konsekwentny i logiczny ma duże szanse na spowodowanie zmiany nastawienia większości. Największe prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska konwersji jest tam, gdzie mniejszość jest bardzo konsekwentna i pewna swoich racji." justitia.pl
Już stosunkowo nieliczna (1-2 procentowa), ale mającą powyższe cechy mniejszość może ze swoimi poglądami trwale zaistnieć w debacie publicznej, a przy wyższym odsetku może wręcz nadać jej ton.
Niestety w Polsce liczba sprawiedliwych, czyli zbawionych przez Jezusa, jest ciągle na poziomie nie wiele wyższym niż w Sodomie. Nic dziwnego więc, że ani reformy wolnorynkowe, ani mówienie prawdy o najnowszej historii nie znajdują u nas podatnego gruntu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by tę sytuację zmienić. Wystarczy, by ci nieliczni uczniowie Jesusa:
a) odnowili swe oddanie Jezusowi i uwierzyli w sukces, do jakiego zostali pozostawieni na ziemi (2 Tym. 1:6-8, 2 Kor. 2:14, 1 Jan. 5:4),
b) odnaleźli się nawzajem, by stworzyć zwartą i wzajemnie wspomagającą się sieć (Efez. 4:11-16),
c) otworzyli drogi skutecznej komunikacji swoich świętości dzisiejszemu społeczeństwu (1 Kor. 9:19-22).
Na tak zorganizowaną grupę ludzi nie ma mocnych - Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? Rzym. 8:31. Polska - zmieniona naszym posłuszeństwem Jezusowi - jako oczywistą przyjmie zasadę wolności i odpowiedzialności za podstawę wszelkich stosunków społecznych, a fałszywe autorytety, dziś brylujące w telewizji, będą ze wstydem przemykać po ulicach?

Nie muszę dodawać, że właśnie temu marzeniu służy praca nad "idź POD PRĄD".

"Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia. Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, poznają, że Ja ciebie umiłowałem. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi." Obj. 3:8-10

Paweł Chojecki

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka