Dzisiaj Izrael dokonał inwazji na Strefę Gazy. Mówiono o tym od dawna, wszyscy się tego spodziewali, aż w końcu się stało. Ale według mnie jest to smutny dzień dla całego świata, gdyż oznacza, że idea wojen prewencyjnych się rozpowszechnia. Izrael twierdzi, że musiał wkroczyć, aby zapobiec ewentualnym problemom i kto wie, z jakich jeszcze innych powodów.
Nasze stanowisko powinno być takie, że nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Konflikt ten trwa nie od dekad, ale od setek lat, jeśli nie tysięcy, a my znajdujemy się w samym jego centrum. Pomimo wiedzy, że to Izrael dokonał inwazji na Gazę, będziemy za to obwiniani my, Stany Zjednoczone. I jest w tym pewna cząstka prawdy, gdyż Izrael jest od nas zależny gospodarczo. Polega na nas w kwestii swej potęgi militarnej i całej broni, jaką posiada. Uzyskał zielone światło od naszej administracji. Nie wnieśliśmy choćby słowa sprzeciwu w sprawie planu wkroczenia do Strefy Gazy, znanego od kilku tygodni. Mamy więc w tym swój udział. To oznacza, że pozyskaliśmy więcej wrogów w świecie muzułmańskim niż kiedykolwiek wcześniej i niestety poniesiemy tego konsekwencje. Nie ma dla nas żadnych korzyści z bycia zaangażowanymi w tę walkę. Cała ta sprawa to jeden wielki bałagan. Palestyńczycy znajdują się jakby w obozie koncentracyjnym. Mają kilka małych pocisków, ale jest to tak mało znaczące w porównaniu z siłą ognia Izraela, który posiada broń nuklearną i który jest w stanie odciąć dostawy całej wody i żywności wszystkim Palestyńczykom. A mimo to będziemy musieli ponieść pewną część odpowiedzialności moralnej. Martwi mnie, że nasz rząd insynuuje, jakoby Iran miał coś wspólnego ze wspieraniem Hamasu. Owszem, istnieje taka możliwość, ale pogląd, że inne kraje nie powinny się angażować, podczas gdy my jesteśmy powiązani z Izraelem, jest akademickim zagadnieniem. Według mnie będzie to miało spore konsekwencje. Jest to bardzo poważna sprawa. Bliski Wschód jest punktem zapalnym i niestety nikt nie widzi łatwej drogi wyjścia z kryzysu, który tam obecnie trwa. A przyczynia się on do wzrostu niestabilności na świecie i do niestabilności gospodarczej w naszym kraju.
Jesteśmy uwikłani w wojnę w Afganistanie i udajemy, że wojna w Iraku się zakończyła, a tak nie jest. To nas wykańcza emocjonalnie i z całą pewnością finansowo. A kiedy konflikt wybuchnie na dobre, to skąd weźmiemy środki na kontynuację działań zbrojnych? Mimo to nikt w Waszyngtonie nie jest zainteresowany cięciami wydatków. Nikt nie myśli o cięciach w polityce tego światowego imperium. Wszyscy rozpaczają z powodu deficytu, który znajduje się obecnie poza jakąkolwiek kontrolą. Szacuje się, że w tym roku podatkowym deficyt (dług narodowy) wzrośnie o 2 biliony $. Owszem - wciąż skupowane są obligacje skarbowe, ale jak długo będzie to trwać? To się skończy. Sądzę, że będzie to jedno z ważniejszych wydarzeń w tym roku, gdyż ludzie będą mniej chętnie kupować amerykański dług. (…) Szykujemy się do nowych posiedzeń w Kongresie i na topie jest sprawa kolejnego pakietu ratunkowego opiewającego na 0.75 - 1 biliona $. Kasa jest już pusta i można jedynie dodrukować pieniądze lub mieć nadzieję, że ktoś je nam pożyczy. Ale inne kraje stracą ochotę do pożyczania. I spodziewam się, że największym wydarzeniem tego roku może być dalsze gwałtowne osłabienie dolara, co oznacza, że będziemy mieli sporą inflację. Ludzie mówią, że obecnie musimy się jedynie martwić deflacją, ale ja dostrzegam zagrożenie inflacją. Wciąż jest jej sporo dookoła. Nie można kreować bilionów dolarów nowych pieniędzy w nieskończoność, ratując nimi wszystkich i nadzorując z ich pomocą świat, bez wyrządzenia poważnych szkód naszemu systemowi finansowemu. Wszyscy są bardzo zaniepokojeni tym, co się dzieje i tego nie akceptują, lecz jednocześnie wszyscy chcą tego samego, co wywołało tę sytuację: wydawaliśmy zbyt dużo pieniędzy, pożyczaliśmy za dużo pieniędzy, mieliśmy zbyt duży dług i tak oto mamy kryzys. Rynek domaga się teraz ruchów deflacyjnych, a my co robimy? Wydajemy więcej, powiększamy dług, pożyczamy więcej i drukujemy więcej. Nie da się tego naprawić w ten sposób. Kombinacja więc obecnego kryzysu światowego z eskalacją na Bliskim Wschodzie i z naszą zamierzoną eskalacją w Afganistanie oraz używanie pretekstów do wojny z Iranem oznacza, że będziemy w sporych tarapatach. Ładujemy się w duże kłopoty na arenie światowej i finansowo u siebie. Więc pomimo, że każdy ma nadzieję, i ja również chciałbym ją mieć, w związku z nową administracją i nowym Kongresem - chcieliśmy zmiany przywództwa, ale tak szczerze, to nie zaistniała zmiana w filozofii przywódców. Obie główne partie opowiedziały się za zagranicznym militaryzmem i polityką imperium oraz za ideą inflacyjnego systemu monetarnego i finansowania państwa opiekuńczego z deficytu budżetowego. Obie partie to poparły, poprzednia administracja to poparła, obecna też popiera. Tak więc ofiarami będą niewinni Amerykanie, a już prawdziwą tragedią będzie atak na nasze swobody osobiste, gdyż w miarę jak rząd się rozrasta, a gospodarka podupada i wkrada się chaos, rząd uzyskuje więcej uprawnień kosztem swobód każdego obywatela. Nastał taki czas w historii, kiedy wszyscy powinniśmy mieć się na baczności i robić, co tylko możemy, aby zaalarmować i edukować ludzi i aby chronić zawarte w naszej Konstytucji pryncypia.
Ron Paul
3 stycznia 2009
tłumaczenie: Riddickerr - rewolucjajestteraz.blogspot.com
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka