Pisząc o projekcie Ministerstwa Finansów, którego wejście w życie ustanowi w Polsce cenzurę Internetu, warto najpierw się zastanowić, czy cenzura odgórnie narzucona przez państwo jest czymś dobrym. Blokowanie jakichkolwiek złych treści pozornie wydaje się być pożyteczne, wydaje się służyć moralności i już bylibyśmy o krok od pochwały rządów "miłości". Ale czy tak jest naprawdę? Już choćby pobieżna znajomość Biblii skłoni nas do twierdzenia, że Bóg stworzył człowieka jako istotę wolną, odpowiedzialną za dokonywane wybory (pierwszym przykładem są tragiczne konsekwencje zjedzenia owocu z drzewa poznania) i wręcz organicznie i stale konfrontowaną ze złem ("Kusi cię [grzech], lecz ty masz nad nim panować" - Rdz 4:7; "Ale wtedy czynię to już nie ja, lecz grzech, który mieszka we mnie" - Rz 7:17). Wybór między złem a dobrem został złożony w ręce człowieka: "Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz śmierć i zło; (...) Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo" (Pwt 30:15.19). W Nowym Testamencie znajdujemy potwierdzenie tego stanu rzeczy, z tym uzupełnieniem, że położony przed człowiekiem wybór, podobnie jak w ogrodzie Eden, skończył się fatalnie: "Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej" (Rz 3:23). Lecz zamiast zabrać zło sprzed oblicza ludzkiego, wpisując je do jakiegoś starożytnego Rejestru Niedozwolonych Uczynków Ciała (dzięki Bogu nie było wtedy Platformy), apostołowie wzywali ludzi po prostu do nawrócenia, czyli odwrócenia się od własnego pożądającego grzechu życia do Jezusa, którego zbawiająca moc i nowe życie jest wystarczająco mocną alternatywą dla zła ("Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone" - Dz 3:19; "Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał go, aby wam błogosławił, odwracając każdego z was od złości waszych" - Dz 3:26; "żeby poznać go [Chrystusa] i doznać mocy zmartwychwstania jego, (...) dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa" - Flp 3:10.12).
A wzorzec państwa przedstawiony w Nowym Testamencie to "nocny stróż", czyli pilnująca ładu i spokoju instytucja, o czym czytamy w 1 Liście do Tymoteusza, gdzie Paweł mówi o modlitwach za władze, których (tych modlitw) celem ma być właśnie ciche i spokojne życie ("Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości." - 1Tm 2:1-2). Podobna myśl jest zawarta w 1 Liście Piotra 2:13-17, gdzie z jednej strony czytamy, że władza jest "dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią", a z drugiej strony, żeby swojej wolności nie wykorzystywać jako pretekstu do czynienia zła ("jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła"). Widać tu wyraźnie, że jest pewien zakres wolności, wolności osobistej, który nie jest w gestii państwa; inaczej Piotr nie występowałby przeciwko niewłaściwemu korzystaniu z wolności, tylko napisałby o władzy karzącej złoczyńców oraz źle korzystających z własnej wolności. Z tego wynika też prosty wniosek, że tymi złoczyńcami są ci, którzy wychodząc poza własną wolność, naruszają wolność innych, burząc przy okazji pokój. Mamy tu klasyczny liberalizm w wersji biblijnej.
Nastrój normalności pryska, gdy wracamy do teraźniejszości. Polska, listopad 2009. Nad pracami Ministerstwa Finansów unosi się nie duch Biblii, a Orwella i jego "Roku 1984". Co takiego złowieszczego jest w projekcie blokowania dostępu do treści, których rozpowszechnianie i tak jest w Polsce karalne? Ponieważ dokładnej i fachowej odpowiedzi na to pytanie udziela Piotr Waglowski w serwisie prawniczym prawo.vagla.pl/node/8752, ja tylko wspomnę, że projekt sprawia wrażenie pisanego na kolanie, wprowadza uznaniowość, narusza Konstytucję, upodabnia nas do Chin i PRL-u, stanowi doskonałą pomoc dla osób mających problemy z dotarciem do treści nielegalnych i co chyba najważniejsze, wprowadza precedens, który łatwo może być rozszerzony np. na rozpowszechnianie treści ewangelicznych. Historia pastora Åke’a Greena ze Szwecji i wprowadzenie przez Baracka Obamę ustawy wymierzonej w wolność słowa wskażą drogę "naszym" zamordystom.
Jerzy Marszałek
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka