Po ponad czterech latach od ślubu Ela i Zbyszek przeprowadzili się do jej rodziców. On miał pracować u jakiegoś znajomego, ale okazało się to błędem. I Zbyszek wylądował na bezrobociu. Ale udało mu się znaleźć inną prace. Potem to jakoś poszło. Historia jego zatrudnienia to dłuższa opowieść. Ela przez następne lata opiekowała się chorą matką. Pracowała trochę, ale w sumie tylko dorywczo. To też jest temat na osobną opowieść. Może kiedyś.
W każdym razie kontakty Zbyszka i Adama się urwały. Nie było wtedy tak dużo telefonów jak dzisiaj. Nawet stacjonarnych. Koledzy rzadko się widywali, bo Zbyszek rzadko bywał w rodzinnych stronach.
Bynio uważał dłuższy czas, że Adamowi nie zależy na znajomości. Miał przecież adres, potem już numer telefonu i nic, cisza.
Panowie ostatni raz widzieli się na pogrzebie ojca Zbyszka. Adam był na pogrzebie i zaprosił przyjaciół na następny dzień. Ela i Zbyszek odwiedzili ich chętnie. Poznali dwóch synków Adama i Kariny. Bolek miał już prawie cztery latka. Jego młodszy braciszek Jurek urodził się kilkanaście dni wcześniej.. W sumie było miło.
Od tej pory Ela ze Zbyszkiem przyjeżdzali coraz rzadziej. Razem na imprezy rodzinne. Zbyszek sam też przyjechał kilka razy. Ale ograniczali się do kontaktu tylko z najbliższą rodziną. O Adamie mieli informacje tylko od cioci Danki. Adam przyjął zniknięcie kumpla bez emocji. Chyba szybko zapomniał. Znalazł inne towarzystwo, pochłonęła go praca.
Zbyszek i Ela przestali przyjeżdzać siedem lat później. Po awanturze rodzinnej opuścili dom i długo nie wracali. Do tej sprawy wrócimy później.
Zbigniew w zasadzie nawet zapomniał o starym kumplu. Żył swoimi sprawami, przeszłość odłożył na bok. I minęło chyba dalszych dziesięć lat.
Któregoś roku Zbyszek i Ela postanowili kupić komputer stacjonarny, do którego dołożyli Neostradę. Zbyszek coś tam wiedział o komputerach z kursu, jaki zrobił gdy był na bezrobociu. Technika wprawdzie poszła do przodu, ale zdążył opanować i samemu rozgryżć podstawowe zagadnienia.
Pewnego dnia udało mu się ściągnąć i zalogować na Naszą Klasę. Postanowił spróbować wejść na strony, gdzie byliby może jego znajomi. Wpadł na genialny pomysł : „znajdę Adasia”. Wystukał stronę liceum i odpowiedni rocznik. Atu cztery klasy. Przejrzał nazwiska wszystkich i oczywiście znalazł. Adam był! Zbyszek bardzo byłby zdziwiony, gdyby było inaczej.
Na innych listach byli też koledzy i koleżanki z podstawówki, ale ich odłożył na potem. Pierwszy był Adam. Znalazł jego konto i napisał kilka słów.
Adam bardzo się ucieszył i trochę zdziwił. Przywitał kumpla bardzo serdecznie. Po jakimś czasie przeszli na pocztę mailową. Redaktor był żądny wiedzy na temat przyjaciela i jego żony . Sam też dużo pisał, ale nie koniecznie o sobie.
Z czasem Adaś zaczął udzielać wskazówek na różne tematy. Zbyszek miał często inne zdanie na taki czy inny temat. Adam pozwalał mu na to, bo przecież każdy ma prawo do robienia błędów.
Adam urządzał wesele Bolkowi. Oczywiście nalegał, żeby Bynio i Ela przyjechali koniecznie. Nawet załatwił u Młodych zaproszenie. Niestety, lato było bardzo upalne, a Zbyszek był po operacji i nie umiał funkcjonować normalnie w upale. I niestety do spotkania nie doszło. Z czasem się okazało, że Adam na siłę ściągał swoich gości, bo rodzina nie była liczna. Ze strony Pana Młodego byli tylko rodzice, babcia i brat. To nie cały stolik. Od strony Młodej było ponad trzydzieści osób.
Przyjażń jednak trwała dłużej. Codzienna wymiana mesengerów funkcjonowała w najlepsze. Redaktor robił kumplowi zagadki w stylu „ czy pamiętasz, czy poznajesz?” Czasem robił wywody co można, a czego nie wolno robić w danej sytuacji. Namiętnie chwalił się swoimi znajomymi. Czasem jednak denerwował się, gdy wychodziła różnica zdań.
Kiedyś Adam pojechał z Kariną nad morze. Zaprosił ich jakiś dawny znajomy. Pojechali po sezonie. Mieszkali w sumie za grosze kilka tygodni. Adam posyłał zdjęcia i filmiki. Po powrocie sugerował, że w następnym roku muszą jechać razem. Ale nie pojechali razem , bo Adam i Karina wyjechali nagle sami. Co prawda w to samo miejsce, ale pod koniec maja i siedzieli do lipca. A potem jeszcze we wrześniu, po sezonie. I byli do połowy października. Znowu były zachwyty, zdjęcia i filmiki.
Gdy wrócili do domu, Adam zaczął pisać o nowych, ale starych znajomych, z którymi się od pewnego czasu przyjażnią. Dziadek, były trener, który stworzył podstawy drużyny handbolistów. Jego żona, nauczycielka, uczyła rysunków w szkole, do której chodzili. Do tego jedną z córek państwa Adam dokształcał kiedyś z matematyki. Drugą córkę poznał na wspólnych wczasach w Kołobrzegu. Syn pierwszej córki robi karierę piosenkarską i Zbyszek z Kariną są jego fanami. Z małym dzieckiem drugiej córki Dziadek jeżdził na spacery, na których spotykał Adama. Cała rodzina jest super. Adam bardzo się z nimi zaprzyjażnił.
W pewnym momencie Zbyszek zauważył, że Adam przestał regularnie pisać. Odpowiadał tylko na „ zaczepki”. Jakby przestał być zainteresowany korespondencją.
Pod koniec zeszłego roku pokłócili się dwa, a zasadzie trzy razy. W jakichś głupich sprawach mieli inne zdanie. Raz Zbyszek zwrócił mu uwagę w temacie zapisków na fajsie, gdzie redaktor propaguje sport. Adam stwierdził, że Zibi jest chyba jedynym, który czyta dłuższe teksty. A przecież wystarczy zdjęcie i pytanie „ poznajecie, pamiętacie?”
Pod koniec października zmarła mama Adama, pani Zosia. Tak się zbiegło, że w tym czasie Adam usłyszał na stronie jednego ze znanych duchownych, że nie można przyjażnić się długo, na przykład trzydzieści lat, bo ludzie się zmieniają i przestają się znać. Po przekazaniu tej rewelacji przestał się odzywać. Przesyła tylko zgodnie ze zobowiązaniem „ złote myśli” kolegi księdza. I nie odpowiada na odzew Zbyszka.
Od tamtego czasu panowie piszą tylko kurtuazyjne życzenia z okazji świąt, urodzin i imienin.
Zbyszek i Ela, którzy od dłuższego czasu interesują się ( zwłaszcza Ela) narcyzmem, stwierdzili, że Adam jest faktycznie narcyzem. W każdym razie ma wiele cech narcystycznych. Po za tym rozmowy z Adamem kosztują ich zbyt wiele emocji. Próbowali kiedyś rozmawiać z nim przez telefon. Ale się nie dało. Z godzinnej sesji pięćdziesiąt pięć minut to wykład redaktora. Trzy minuty zajęły reakcje Eli, a dwie to wrzutki Kariny, jeśli udało się jej przerwać Adasiowi.
W sumie Zbyszek ma dość i postanowił milczeć. Ela zresztą też. Ciekawe jak długo Adam będzie przysyłał „złote myśli”?
Inne tematy w dziale Rozmaitości