Iks Igrek Zet Iks Igrek Zet
42
BLOG

Palenie (2)

Iks Igrek Zet Iks Igrek Zet Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Po śniadaniu Elżbieta pokłóciła się z teściową. Poleciały słowa, które paść nie powinny i obie panie pożegnały się kończąc awanturę. W samochodzie też atmosfera była bardzo nerwowa. Aż dziw bierze, że Zbyszek nie zapalił z nerwów. Nawet nie pomyślał o tym. Zresztą nie miał nawet co palić.

   Przerwa w paleniu przedłużała się się niemal z automatu. Po pierwszym, drugim, trzecim, piątym, siódmym dniu czuł się dobrze i umiał dołożyć kolejne kilkadziesiąt godzin. Problemy z głodem nikotynowym spadały. Z nerwami też umiał sobie radzić. Czuł poprawę w krążeniu krwi, zwłaszcza w stopach. Oddech miał coraz głębszy, kaszel powoli zanikał. Głowa też bolała coraz rzadziej. Zaczynał zapominać co to jest ból głowy.

    Jeszcze na urlopie wymyślił sobie zdobywanie kolejnych szczytów. Kolejno: milion sekund, sto tysięcy minut, dziesięć tysięcy godzin, tysiąc dni, sto miesięcy, dziesięć lat. Do miliona sekund było blisko. To zaledwie jedenaście i pół doby. Ale już następny próg to sześćdziesiąt sześć dni. No, to już była kosmiczna odległość. Ale dokładając po parę dni może się udać.

   Do pracy wrócił po ponad dwunastu dniach niepalenia. Drugiego dnia miał przeprawę z przełożonym. Jego dwaj ludzie podpadli głównemu inżynierowi. Zbyszek jako ich szef musiał wysłuchać perory Głównego. Na szczęście zorientował się, że gościu odwala teatrzyk. Co chwilę puszczał z uśmiechem oko w stronę Zbyszka.

    Już po naukach Głównego, Zbyszek poszedł na kontrolę swoich ludzi. Wtedy zaczęły się problemy. Zaczęło się od drętwienia lewej dłoni. Potem przeszło do łokcia, barku, szyi, aż do czubka głowy. Nawet szczęka! W oczach mroczki, słuch jakiś przytłumiony. Język drętwy, utrudniał mówienie.

   Rozmawiał akurat z nielubianym kolegą. Jakoś udało mu się poprosić o papierosa. A tamten, z uśmiechem satysfakcji odmówił „ przecież ty nie palisz”. I mimo ponowienia prośby nie poczęstował.

   Za kilka chwil atak paraliżu przeszedł. Wszystko wróciło do normy. Zbyszek podziękował, tym razem szczerze za niepoczęstowanie i poszedł dalej. Chyba pierwszy raz był faktycznie wdzięczny temu koledze, że zrobił mu na złość. Dzięki niemu mógł spokojnie myśleć o dociągnięciu przerwy do dwóch tygodni.

   Podobne ataki Zbychu miał jeszcze parę razy w ciągu czterech pierwszych miesięcy. Z początku był trochę przestraszony. Ale z czasem zaczął je łączyć z brakiem nikotyny w organizmie. A ten czyścił się powodując zmiany w funkcjonowaniu. A poza tym chyba nie można umrzeć po rzuceniu palenia?

    Czas mijał. Problemy z brakiem nikotyny skończyły się na dobre po około dwóch miesiącach. Zbyszek robił coraz dłuższe przedłużenia. Czasu od początku ”walki” nie liczył już w godzinach, ale w tygodniach.

     Minęło ponad trzy lata, Zbyszek zapomniał już jak smakuje tytoń. Zapach dymu jeszcze go trochę denerwował. Zaczął z politowaniem patrzeć na ludzi, którzy musieli robić sobie przerwy na papierosa. W zasadzie im współczuł. Znał ten ból, wiedział co to znaczy brak papierosów.

    Ciekawe zdarzenia miały miejsce po około pięciu latach. Zbyszek od rana pracował w domu. Coś miał napisać, rozliczyć PIT. W każdym razie dopiero po południu wyszedł z domu i poszedł coś załatwić. Gdy wyszedł na ulicę i zamknął furtkę, pomyślał „ no to teraz wreszcie można spokojnie zapalić... Zaraz, przecież ja nie palę...” . Sam był zdziwiony. Uśmiechnął się pod wąsem, pokręcił głową. Pomyślał „ co to było?” Za chwilę zapomniał. Póżniej mu się to powtórzyło ze dwa razy. Zawsze z tym samym skutkiem.

    Czas mijał. Chyba po sześciu latach Zbyszek przestał liczyć dni, nawet miesiące. Nawet nie myślał o przedłużaniu przerwy. Kiedyś ze zdumieniem stwierdził, że to już przecież dziesięć lat przeszło! Czyli osiągnął ten najdalszy punkt swojej drogi. Dziesięć lat!!!

    Z obecnej perspektywy czasu, teraz to ponad dwadzieścia lat, można wyciągnąć z tej historii pewne wnioski. Po pierwsze: jeśli chcesz pozbyć się tego nałogu, nie rzucaj palenia! Nie postanawiaj, że już nigdy nie zapalisz. I nie ogłaszaj tego publicznie. Nie przyrzekaj i nie obiecuj! Na to trzeba być mocnym, wręcz twardym człowiekiem. Jeśli się to komuś udało, trzeba go podziwiać. Nasze szczere wyrazy uznania i szacunku.

   Zbyszek niestety taki nie był. Próbował rzucić palenie wiele razy. Nie miał dość sił. Na dodatek po paru dniach abstynencji nałóg zaczął zwyciężać. I pojawiały się myśli „ chyba nie dam rady dłużej... nie dam rady i będzie wstyd. Znowu wyjdę na idiotę i słabeusza.... A ja już nie dam rady! Będzie wstyd.” I nerwówka rośnie. „Żeby tak jeszcze parę chwil... może godzin.” I znowu nerwy... A jaki jest sposób na ukojenie nerwów? Zapalić!... „Nie dam rady, nerwowo siadam... Daj zapalić!”

    Zbyszek zastosował metodę przerwy. Nie ogłaszał, że już nigdy więcej. On zrobił przerwę. I ogłosił, że chciałby spróbować nie palić dwa tygodnie. Do pracy wrócił dwunastego dnia. Wytrzymał jeszcze te dwa dni i … powiedział, że jeszcze chce przedłużyć. I w tym momencie oddalił ewentualny stres. Gdyby potem wrócił do nałogu mógłby powiedzieć, że skończyła mu się przerwa. Wytrzymał ileś tam dni i skończył.

    Zibi do tej pory twierdzi, że nie rzucił palenia. Ma przerwę! Jeszcze parę dni, miesięcy, może nawet lat.

    Co tak naprawdę daje rzucenie palenia? Ludzie mówią, że pieniądze, czas, zdrowie. Zbyszek twierdzi, że może faktycznie trochę czasu. Bo z pieniędzmi to trochę nie tak. Fakt, teoretycznie, odkładając codziennie wartość paczki fajek, można po paru latach uzbierać niezłą sumkę. Na meble, samochód nawet. Ale pokażcie takich, którzy będą w stanie odkładać przez taki czas. Zawsze znajdzie się powód, żeby podebrać kasę na nagłe potrzeby.

    Podobno każdy papieros to pięć minut stracone. Nawet żyjesz pięć minut krócej podobno. Zbyszek poznał w życiu kilka osób, palaczy, którzy żyli po osiemdziesiąt i więcej lat. Ze niby, zamiast palić można coś zrobić? Teoria. Co najwyżej można poczytać gazetę, pograć na telefonie...

    Co do odzyskania zdrowia, Zbyszek też ma swoją teorie. Można nie palić , a chorować na poważne choroby: serce, płuca przykładowo. Zna kilka takich osób. Oczywiście palenie może być przyczyną choroby. Na pewno palenie jest współprzyczyną. A samo rzucenie może spowolnić rozwój choroby, czy ograniczyć jej zasięg. Czyli faktycznie rzucając palenie dostajesz trochę czasu. Ale choroba może rozwijać się po cichu dalej. Zbyszek przekonał się o tym na własnej skórze. Raczej krtani. Ale to już inna opowieść.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości