Iks Igrek Zet Iks Igrek Zet
145
BLOG

Mały czerwony czołg

Iks Igrek Zet Iks Igrek Zet Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Zbyszek i Ela kupili mały czerwony czołg w dwa tysiące pierwszym roku, we wrześniu. Zastąpił im wysłużonego Poloneza, który miał już dziewiętnaście lat. Cały ten czas służył w rodzinie Zbyszka jako uniwersalny środek transportu. Najpierw ojciec Zbynia, pan Anatol jezdził nim w sprawach zawodowych po okolicznych miejscowościach. Cała rodzina jeżdziła nim na wakacje, wycieczki i uroczystości rodzinne. Kilka razy też został użyty jako furgonetka, gdy trzeba było przywieść materiały budowlane, ogrodnicze, a nawet meble, jeśli się zmieściły. Zbigniew też przy jego pomocy przeprowadził się do domu rodziców Eli.

     Ale niestety, wszystko się kiedyś kończy. Stary, wiernie służący żółty czołg, przemalowany z czasem na czerwono, został oddany za grosze znajomemu. Prawdopodobnie na części. A Zbyszek i Ela kupili nowe seicento.

Nowy, też czerwony czołg, był z nimi też bardzo długo. Zbigniew jeżdził nim codziennie do pracy. Z Elą na zakupy, na wycieczki, a nawet na dłuższe wakacje. Też służył wiernie, jeżdził bez problemów.

 I to trwało dziewiętnaście lat. Taki zbieg okoliczności. Przyszło lato dwa tysiące dwadzieścia. Było po pierwszej fali pandemii, jakoś w połowie września. Pojawiły się problemy z kołem, schodziło powietrze z tylnego prawego. Zbyszek nie czuł się na siłach ( osłabienie?), by zmienić koło, więc poprzestał na dopompowywaniu powietrza przed kolejnym wyjazdem. Starczyło to na kilka dni. Sytuacja powtórzyła się kilka razy. Na szczęście dużo nie jeżdził. Dwa razy w tygodniu z Elą do pracy.

    Nabrał trochę sił i postanowił jednak zmienić koło. Tym bardziej, że pompowanie starczało na coraz krótszy czas. Trochę się obawiał o stan karoserii – rdza, ale miejsca na podnośnik pod progami wyglądały dosyć solidnie, więc zabrał się do pracy.

    Poluzował śruby, potem podniósł auto do góry, zdjął koło i... auto opadło na podnośniku. Nie dużo, kilka centymetrów tylko, ale koła nie dało się założyć. Korbka podnośnika zablokowała się w podłodze garażu. I problem, chyba blachy puściły. Potem, dużo później, zorientował się, że krzywo podstawił podnośnik.

   I co teraz? Podnieść auto drugim podnośnikiem. Tylko skąd go wytrzasnąć?

    Ela odwołała zajęcia, na które mieli jechać. Potem z małą pomocą kuzyna ściągnęła mobilnego mechanika. Przyjechał jakiś gościu. Młody, ambitny, ale raczej mało oblatany w temacie. Ku przerażeniu Zbyszka podstawił podnośnik pod tylny błotnik! Blacha raczej by tego nie wytrzymała. Przestawili urządzenie pod amortyzator. Udało się! Wymienili koło. To zdjęte mechanik zabrał do siebie, żeby je naprawić. Naprawa to już inna historia.

    Dwa , może trzy tygodnie był spokój. I kolejny kurs z Elżbietą do szkoły. Zbyszek na pewniaka poszedł do garażu. I kolejny problem: auto nie chce zapalić! Zbychu sprawdził chyba wszystko: paliwo w baku, przewody, pompkę, iskrę, gażnik. Wszystko było dobrze. Odczekał chwilę, bo może silnik się zalał. Kolejne próby, akumulator słabnie...

    Ela znowu odwołała lekcje. Zbyszek nie wiedział co zrobić. Skąd ściągnąć mechanika? Poprzedniego nie chciał. Elżbieta zadała pytanie: „ Co robimy”- Zbyszek nie wiedział.. „ Nie wiem!”- był prawie załamany- „ dzwoń do Gosi!”

    Eli nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zadzwoniła!

     Zbyszek nie potrafił wytłumaczyć, skąd mu się wziął ten pomysł. Gosia, bardzo dobra koleżanka Eli, była bardzo obrotną osobą. Na dodatek znała kilku dobrych mechaników, z czego parę razy skorzystali.

    Elżbieta bardzo chętnie zadzwoniła do swojej koleżanki. Znały się lata, jeszcze ze szkoły średniej. Pogadały więc dłuższą chwilę i przeszły na wiadomy temat.

     Gosia chętnie pomogła. Dała namiary na jakiegoś dobrego i taniego speca. Mógł jednak wystąpić problem: czy podejmie się przyjechać do klienta? Tego Gosia nie mogła zagwarantować.

     Póżniej panie przeszły na tematy ogólne: rodziny, znajomi, starzy rodzice, chorzy mężowie i oczywiście skutki pandemii. Na koniec wróciły tematy motoryzacyjne.

     Gosia była w trakcie szukania samochodu dla swojego taty. Starszy pan marzył o samochodzie ze wspomaganiem kierownicy. Gosia szukała w internecie. (c.d.n.)

" Opowieści marne". Fragmenty z większej całości, wyrwane z kontekstu. Historie z życia wzięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości