Jest to epizod, na który może nie zwraca się takiej uwagi, a tymczasem jest on po prostu niemożliwy do zmyślenia.
12Gdy więc umył ich nogi, przywdział swe szaty i zasiadł znów [przy stole]. Powiedział im: „Czy rozumiecie co wam uczyniłem? 13 Nazywacie Mnie Nauczycielem oraz, Panem. Słusznie mówicie, jestem nim, bowiem. 14 Jeżeli więc Ja, będąc Panem i Nauczycielem, umyłem wam nogi, także wy powinniście umywać nogi jeden drugiemu 15 Dałem wam przykład,, abyście czynili tak, jak Ja wam uczyniłem' 16Zaprawdę' zaprawdę mówię wam sługa nie przewyższa pana ani wysłannik tego' co go posłał. 17 Jeśli pojęliście, błogosławieni jesteście, gdy będziecie to czynić.
W tym fragmencie nie chodzi o materialne powtarzanie czynności dokonanej przez Jezusa, ale o wyrobienie towarzyszącego jej usposobienia wewnętrznego. W ten sposób należy rozumieć przykład „upodeigma” Jezusa, jako ustawiczna realizacja miłości. Obmycie nóg jest nie tylko posługą miłości i przykładem do naśladowania, ale symbolizuje największą posługę Chrystusa, Jego śmierć na krzyżu, nieodzowną dla naszego zbawienia.
W wersie 16 po raz pierwszy i jedyny w czwartej Ewangelii występuje słowo apostoł (apostello) w sensie pospolitym. Jeżeli posłannicy pojmą to, czego Jezus od nich oczekuje to spotkają ich za to błogosławieństwa (makarioi). Ta wiedza (oidate) ma jak zwykle w tekstach biblijnych nie tylko znaczenie „skonstatowania”, ale wprowadzania w czyn.
18Nie o was wszystkich [to] mówię. Wiem, których wybrałem. Chodzi jednak o to, by się wypełniło Pismo: Ten, kto spożywa ze mną chleb, podniósł przeciw mnie swą piętę. 19 Już obecnie wam mówię, zanim się to stanie, abyście, gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem. 20 Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: „Ktokolwiek przyjmuje tego, kogo Ja wyślę, Mnie przyjmuje. Kto zaś Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał". 21 Gdy Jezus to powiedział, wzruszył się do głębi i stwierdził: ,,Zaprawdę,
zaprawdę mówię wam, że jeden z was Mnie zdradzi". 22 Uczniowie spoglądali na siebie, nie wiedząc, o kim mówi. 23 Jeden z Jego uczniów, którego Jezus miłował, zajmował miejsce przy Jego piersi. 24 Jemu to daje znak Szymon Piotr (i mówi do niego): ,,Zapytaj, kim jest ten, o którym mówi". 25 On zaś, oparłszy się na piersi Jezusa, mówi do Niego: ,,Panie, któż to jest?" 26 Jezus odpowiada: ,,Jest to ten, dla którego umaczam kawałek [chleba] i podam (mu)". Gdy umoczył więc kawałek [chleba], (wziął i) podał Judaszowi Iszkariocie, synowi Szymona.
Perspektywa zdrady Judasza przerywa znowu tok myśli Jezusa. Zdrajca jest obecny i nie jemu przypadnie w udziale wypełnianie polecenia Jezusa i związane z tym błogosławieństwo. Jezus dobrze o nim wie podobnie ja zna tych, których wybrał. Wiedział już w chwili powołania jak tragiczny obrót dla jednego z nich przybierze przyszłość. Stało się tak wobec konieczności wypełnienia Pisma.
Współudział w sakralnych ucztach byt uważany w starożytności za wyraz najbardziej ścisłych więzów przyjaźni; zerwanie tych więzów uważano za postępowanie godne napiętnowania. Czas przyszły słowa „podnieść" zakłada zdradę, jako fakt postanowiony i niemal dokonany. Cale wyrażenie „podnieść piętę" ma znaczenie techniczne. Trudno jednak rozstrzygnąć czy chodzi o obraz niesfornego wierzchowca czy też o obraźliwy sposób siedzenia ze skrzyżowanymi nogami, których końce wskazują na przeciwnika.
Zdrada Judasza będzie dla uczniów dotkliwym ciosem, a może okazją do kryzysu. Dlatego Jezus stwierdza ją jeszcze przed decydującym faktem, powołując się na swoją godność i wszechwiedzę Bożą. Reprezentuje je znana z 8, 24-28 formuła objawienia „Ja jestem", która gwarantuje, że nadchodząca godzina ciemności nie jest przekreśleniem ani kryzysem niezgłębionych planów Ojca, ale ich realizacją Jezus jest prawdziwym i jedynym Bogiem (por. podobną formułę Pwt. 32, 39), Zbawcą i Władcą kierującym historią. Właśnie wiara w tę godność Chrystusa pozwoli uczniom zrozumieć i ocenić we właściwej perspektywie rozwój i bieg wypadków. Na uwagę zasługuje ścisły paralelizm między posłannictwem Ojca a przyjmowaniem Syna. Działanie Syna jest działaniem Ojca, podobnie jak widzenie Syna gwarantuje widzenie Ojca (por. J 1,
18; 14, 9); wzajemna miłość uczniów podkreśla tę jedność między Ojcem a Synem.
Wśród uczniów stwierdzenie to wywołuje konsternację. Inicjatywę wyjaśnienia słów, które zaciążyły na zebranych podejmuje Piotr zwracając się do ucznia, którego Jezus miłował, tj. do Jana Apostoła. Z natury rzeczy uczeń ten zajmował miejsce po prawej stronie Jezusa. Miejsce to nie było wprawdzie tak zaszczytne jak to po lewej stronie, ale zajmował je zazwyczaj najbliższy przyjaciel gospodarza. Starożytny zwyczaj spożywania posiłków nakazywał – szczególnie, gdy chodziło o ucztę uroczystą – zajmowanie miejsca w postawie półleżącej na sofach ustawionych w półkole. W czasach Chrystusa taka pozycja była obowiązkowa przy spożywaniu Paschy, co potwierdza dodatkowo paschalny charakter opisanej u Jana uczty. W ten sposób głowa siedzącego po prawej stronie gościa honorowego znajdował się na wysokości jego piersi.
Ponieważ stół ustawiony był w podkowę, a sofy stały doń prostopadle, łatwo można sobie wyobrazić, że Jezus spoczywał na tej, która stała w środku, a sąsiednie, jak wynika z danych ewangelicznych, zajmowali Piotr, Jan i Judasz Iszkariota. Jezus spoczywając w środku miał za swymi plecami Piotra, który zajmował miejsce obok Niego. Z drugiej strony był Jan, który mógł dzięki temu opierać głowę na piersi Mistrza. Judasz Iszkariota znalazł się zaraz za Janem, tak, że gdy Jezus wyciągnął (prawe) ramię, mógł mu łatwo podać jakiś kąsek.
Jezus nie daje bezpośrednio odpowiedzi na pytanie i nie wymienia imienia zdrajcy, ale podaje jego charakterystykę. „Maczanie kawałka” nie odnosi się koniecznie do chleba ale raczej do gorzkawych ziół maczanych w „haroseth”, tj. roztarych świeżych fig, daktyli, migdałów i innych owoców. Maczanie kawałka chleba w „haroseth” byłoby wg przepisów żydowskich niedopuszczalne podczas uczty paschalnej z uwagi na możliwość powstania kwasu. Jakikolwiek sens przyjąć dla słowa „psomion” wspólne spożywanie kąska stanowiło gest przyjaźni.
Odpowiedzi Jezusa, wypowiedzianej półgłosem, nie dosłyszała reszta wieczerzających, z wyjątkiem może Jana. Ale pragnienie dowiedzenia się czegoś konkretnego o zdradzie było u wszystkich niezwykle żywe, zwłaszcza u szczerego Piotra. Nie odważył się sam zapytać Jezusa, by nie otrzymać surowej odpowiedzi, jak to już się nieraz dawniej zdarzało, znalazł jednak sposób zaspokojenia swej ciekawości, zwracając się do Jana. Umiłowany uczeń zajmował miejsce po prawej stronie Jezusa, w bezpośrednim Jego sąsiedztwie, tak, że gdy obaj wspierali, wówczas Jan znajdował się przy Jego piersi. Piotr zaś leżąc po lewej stronie miał przed sobą Jezusowe plecy i nie mógł widzieć Jego twarzy. Wykorzystując sytuację skinął na Jana, dając mu do zrozumienia, by zapytał Mistrza, kim jest ów zdrajca, o którym była mowa. Było to bardzo proste do wykonania, gdyż Piotr uniósł się nieco i zwróciwszy uwagę Jana na dał mu na migi znak. Nie był on trudny do zauważenia, gdyż „Jezus wspierał się na lewym łokciu i nie przeszkadzał niemej rozmowie. Młody apostoł pojął od razu, o co chodziło Piotrowi; jako ukochany uczeń Wsparł się na prawym łokciu i znalazłszy się w ten sposób jeszcze bliżej Niego złożył Mu ufnie głowę na piersi. A potem szeptem zapytał: „Panie, kto to jest?" Judasz nie został w ten sposób zdemaskowany gdyż jedynie Jan dowiedział się o jego tajemnicy.
W każdym razie przy stole siedział ten, który dobrze rozumiał sens powyższych słów. Jezus, więc zwracając się już tylko do niego dodał zdanie, które należy uważać za ostatnią przestrogę nad skrajem przepaści „Wprawdzie Syn Człowieczy podąża, jako napisano o nim, ale biada człowiekowi onemu, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby się był nie narodził ów człowiek! (Mk 14,21).
Odtąd już cale postępowanie zdrajcy odbywa się pod bezpośrednią kontrolą i wpływem szatana. Jednocześnie walka Jezusa z szatanem wchodzi w fazę decydującą: rozpoczyna się ostatnia chwila „godziny" oznaczonej Jezusowi przez Ojca. Słowa skierowane pod adresem Judasza odzwierciedlają stan duszy
zdradzonego przyjaciela, udzielającego zdradzającemu ostatniego ostrzeżenia i upomnienia, skazanego z góry na bezskuteczność
Judasz nie mógł już dłużej milczeć. Jego milczenie wśród ogólnego niepokoju zdradziłoby go na pewno. Opanowany, więc i pewny siebie, choć nie bez lekkiego drżenia w głosie, zapytał i on, jak to czynili drudzy: „Czy to ja jestem, Mistrzu?" (Mt. 26,25). Zdrajca znajdował się niedaleko Jezusa, ich głowy zwrócone ku stołowi były bliżej siebie niż reszta ciała. Na pytanie Judasza, którego prawdopodobnie inni apostołowie nie dosłyszeli Jezus czyni ostatni wysiłek w celu uratowania nieszczęśliwego. Może wykorzystał moment, w którym Jan dzielący Go od Judasza podniósł lub był czymś innym zajęty, i szeptem rzekł do Judasza: „Tyś (to) powiedział”. Jest to zwrot hebrajski (ken dibbarta, por. Wyjśc. 10,29), oznaczający potwierdzenie. Zdrajca poczuł się zdemaskowany. Miał do wyboru: albo popełnić jawną już zdradę, albo zwrócić się do kochanego Mistrza z prośbą o przebaczenie.
LIT:
Ks. Filipiak M. : Jak rozumieć Pismo Święte, KUL, Lublin, 1982
Ks. Dąbrowski E.,: Pismo Święte Nowego Testamentu w 12 tomach, wstęp przekład z oryginału, komentarz, Pallotinum, W-wa, 1977, tom 2, 3, 4, 5
Giuseppe Ricciotti „Życie Jezusa Chrystusa” „Dawne Dzieje Izraela” PAX
Inne tematy w dziale Kultura