Beverley Beverley
703
BLOG

Upadek Berlina. Prolog

Beverley Beverley Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

W 1919 roku Prusy Wschodnie zostały oddzielone od Niemiec decyzją państw, które wyszły zwycięsko z Wielkiej Wojny, tzw. korytarzem dającym Polsce dostęp do morza. Niemcy zamieszkujący tamte terytorium musieli czekać dwadzieścia lat na przyłączenie Prus Wschodnich do Rzeszy, co nastąpiło po inwazji Wehrmachtu na Polskę. Prusy Wschodnie charakteryzowały się wielkim wpływem rodzin arystokratycznych, które zarządzały setkami tysięcy ludzi ledwo wiążącymi koniec z końcem. Narodowym socjalistom nie udało się złamać potęgi pruskiej arystokracji, być może z tego prostego powodu, że program socjalistyczny był przez nazistów reazlizowany tylko wtedy, gdy było to dla nich wygodne. Niemieccy ekonomiści wykazali, że właściciele wielkich posiadłości ziemskich byli wydajniejsi w produkcji żywnościowej, a także mieli wystarczające środki by przeprowadzić modernizację swoich gospodarstw. Poza tym niektórym nazistom styl życia książąt, hrabiów i baronów zdawał się imponować – Hermann Göring miał w Prusach Wschodnich dom, służący mu jako miejsce odpoczynku po polowaniach w tamtejszych lasach.

Przez większość wojny w Prusach Wschodnich nie działo się nic godnego uwagi. Był to zaścianek nie mający znaczenia strategicznego, tak więc nie brany pod uwagę przez aliantów przy planowaniu wielkich kampanii II wojny światowej. Sytuacja zmieniła się 26 sierpnia 1944 roku, gdy stolica Prus Wschodnich Królewiec została zbombardowana przez lotnictwo RAF. Ponieważ większość bombowców nie była w stanie odnaleźć w ciemnościach wyznaczonego jako cel miasta, bombardowanie powtórzono 29 sierpnia. Dowództwo RAF ogłosiło sukces, zakładając zniszczenie 40% budynków mieszkalnych i 20% zakładów pracy. Trzeba jednak wspomnieć, że piętnaście Lancasterów zostało tamtej nocy zestrzelonych, dzięki zadziwiająco skutecznej obronie przeciwlotniczej. Gdy członkowie załogi jednego z brytyjskich bombowców byli prowadzeni ulicami zniszczonego Królewca, jedna z młodych kobiet krzyczała do nich po angielsku: “Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni!”

SIR ARTHUR HARRIS

W wyniku bombardowań niemieckich miast 2 mln domów zostało zniszczonych, a śmierć poniosło ponad 600 tys. Niemców. Amerykanie i Brytyjczycy zabili dwukrotnie mniej żołnierzy Wehrmachtu podczas kampanii lądowych. Bombardowania niemieckich miast miały rzucić III Rzeszę na kolana i przyśpieszyć kapitulację państw Osi. Marszałek Royal Air Force sir Charles Portal w 1941 roku próbował przekonać brytyjskiego premiera Winstona Churchilla o konieczności stworzenia sił powietrzynych w liczbie 4 tys. bombowców. Marszałek wydawał się być oderwany od rzeczywistości, ponieważ takiej formacji bombowców nie udało się stworzyć połączonymi siłami Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych do końca wojny. Jednak bombardowania były jedyną formą prowadzenia przez aliantów zachodnich wojny w Europie aż do 1943 roku. Początkowo celem ataków był niemiecki przemysł, co wydawało się oczywiste. Należało ograniczyć produkcję zbrojeniową III Rzeszy. Gdy jednak zorientowano się, że RAF nie jest w stanie podczas nocnych nalotów (dzienne były zbyt ryzykowne) trafiać precyzyjnie w wyznaczone cele, postanowiono zacząć bombardować miasta.

Amerykanie ograniczali się do lotów na krótkich dystansach i bombardowania celów we Francji. Dopiero gdy dostarczono im bombowce B-17 i B-24 rozpoczęli bombardowanie celów w Niemczech. Początki były trudne – najgorszym miesiącem był październik 1943 roku kiedy straty USAAF wyniosły 6.6%, co odpowiadało liczbie 186 bombowców. Również Brytyjczycy ponosili ciężkie straty podczas tzw. Bitwy o Berlin w styczniu 1944 roku, jednak ich straty nie przekroczyły 5%. Problemem było wyprodukowanie myśliwca zdolnego do długodystansowych lotów nad terytorium okupowanej Europy w formie “ochroniarza”, a co było konieczne, ponieważ bombowce aliantów były bezsilne wobec niemieckich Messerschmitów 109 i Focke-Wulfów 190. Rozwiązniem okazało się wyposażenie amerykańskiego Mustanga P-51 w silnik Rolls-Royce'a. Taki myśliwiec mógł dolecieć do Berlina, stoczyć tam walkę powietrzną i wrócić do Wielkiej Brytanii. Efekt: między styczniem a czerwcem 1944 roku Lufftwaffe straciło 31 tys. lotników. Od czerwca do października zginęło kolejnych 13 tys. niemieckich lotników. W 1944 roku USAAF podczas dziennych lotów nad terytorium wroga zestrzeliło 3706 samolotów Luftwaffe. Od lipca 1944 roku straty Aliantów podczas nalotów na niemieckie miasta nie przekraczały 1.5%.

A jednak entuzjazm do bombardowania III Rzeszy wśród brytyjskich i amerykańskich polityków osłabł do lata 1944 roku. Wynikało to prawdopodobnie z niespełnionej obietnicy złożonej zimą 1943 roku przez dowódcę Bomber Command marszałka Arthura Harrisa, który miał zapewniać Winstona Churchilla, że 15 tys. lotów bojowych wykonanych przez Lancastery nad Berlinem zmuszą Niemcy do kapitulacji. Miał to osiągnąć przed 1 kwietnia 1944 roku.

Doszło do kolejnej zmiany taktyki. Postanowiono systematycznie bombardować rafinerie paliwa syntetycznego. Produkcja rafinerii zmniejszyła się z 927 tys. ton w marcu do 472 tys. ton w czerwcu. Niemcy potrzebowali 300 tys. ton miesięcznie by prowadzić wojnę. We wrześniu 1944 roku dysponowali tylko połową potrzebnej im ilości. Niestety każdą zbombardowaną rafinerię Niemcy potrafili odbudować w ciągu 2-3 tygodni, a jesienna i zimowa pogoda nie zawsze pozwalały na ponowne zbombardowanie tego samego celu.

Pomiędzy czerwcem a wrześniem 1944 roku 11% nalotów RAFu było skierowane na rafinerie, a 20% na miasta. Pomiędzy wrześniem a grudniem tego samego roku 14% nalotów skierowano na rafinerie, a aż 58% na miasta. W liście do dowódcy RAF marszałka Portala z 1 listopada 1944 roku Harris pisał, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy Bomber Command zniszczyło 45 z 60 największych niemieckich miast i – jak podkreślał – udało mu się wypełnić plan niszczenia średnio 2.5 niemieckiego miasta miesięcznie. Do całkowitego zniszczenia pozostały jeszcze takie miasta jak: Magdeburg, Halle, Leipzig, Dresden, Chemnitz, Nuremberg, Munich, Coblenz, Karlshruhe, a także dokończenie destrukcji Berlina i Hanoweru. Portal odpowiedział mu 5 listopada, że ofensywa przeciwko rafineriom daje aliantom większe szanse na zakończenie wojny w ciągu kilku miesięcy niż kontynuowanie bombardowania obiektów cywilnych. Tydzień później Portal w kolejnym liście do Harrisa napisał, że gdyby dowódca Bomber Command zaangażował się w bombardowanie rafinerii tak bardzo, jak to zrobił w przypadku bombardowania miast, alianci byliby teraz w innym położeniu. Trzeba przypomnieć, że amerykańsko-brytyjska ofensywa lądowa w Europie załamała się w wyniku fiaska operacji Market Garden, a już niedługo Wehrmacht miast przystąpić do kontrataku w Ardenach.

Pomiędzy wrześniem a kwietniem 1945 roku Alianci zachodni zrzucili ponad 800 000 ton bomb na terytorium III Rzeszy, czyli 60% tego co zostało zrzucone na Niemcy podczas całej wojny. Szczyt produkcji przemysłowej przypadł w Niemczech na wrzesień 1944 roku, po czym zaczął systematycznie spadać, co w styczniu 1945 roku skłoniło ministra uzbrojenia Alberta Speera do poinformowania Adolfa Hitlera, że niemiecka produkcja zbrojeniowa załamie się w ciągu kilku tygodni. Tak się jednak nie stało. Pomimo zrzucenia przez RAF i USAAF 370 000 ton bomb w ostanich czterech miesiącach wojny w Europie, Wehrmachtowi nie zabrakło amunicji do samego końca.

Można powiedzieć, że Brytyjczycy i Amerykanie niczym nie różnili się od Niemców pod względem atakowannia ludności cywilnej. Brytyjczycy i Amerykanie nie tworzyli obozów zagłady – to jedno. A drugie – Brytyjczycy i Amerykanie przestali mordować cywilów po zakończeniu walk. 

SIKORSKI

Po agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku Sowieci rozpaczliwie potrzebowali legitymizacji w oczach zachodniej opinii publicznej. Konieczne stało się ułożenie poprawnych stosunków z polskim rządem emigracyjnym. 5 lipca 1941 roku doszło do pierwszego spotkania premiera polskiego rządu generała Władysława Sikorskiego z sowieckim ambasadorem w Londynie Iwanem Majskim, podczas którego ambasador zaznaczył, że Związek Sowiecki nie zgodzi się na powrót do granic z 1939 roku. Zamiast tego miało nastąpić unieważnienie traktatów zawartych przez Związek Sowiecki i Niemcy. Sowieci zgodzili się na utworzenie na swoim terytorium armii polskiej, której dowódca miał być uzgodniony pomiędzy obiema stronami, a sama armia miała podlegać Naczelnemu Wojskowemu Dowództwu ZSRS. Sowieci udzielili także amnestii wszystkim obywatelom polskim “pozbawionym swobody” na terytorium ZSRS. Układ został podpisany 30 lipca 1941 roku w obecności premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, który podpisał układ z Sowietami w imieniu swojego kraju już 12 lipca. Natomiast 18 lipca własne porozumienie z ZSRS podpisali Czesi.

W proteście przeciwko układowi do dymisji podali się gen. Kazimierz Sosnkowski i minister spraw zagranicznych August Zaleski. Prezydent Władysław Raczkiewicz podzielał ich krytyczne stanowisko i też miał zamiar podać się do dymisji, jednak ostatecznie ograniczył się do nieparafowania dokumentu.

Pułkownik Ignacy Matuszewski wskazywał na trzy zasadnicze słabości układu Sikorski-Majski:

1. Sowiety nie zrzekły się zaboru wschodniej Rzeczypospolitej.

2. Polska, podpisując pakt ze Stalinem, w oczach światowej opinii publicznej rozgrzeszyła go z agresji 17 września.

3. Układ pozwalał Brytyjczykom zwolnić ich z obietnic obrony integralności terytorialnej Rzeczypospolitej.

Matuszewski pisał na początku 1942 roku na łamach nowojorskiego „Nowego Świata”:

„W redakcji nie umieszczono uznania granic polsko-rosyjskich, ustalonych traktatem ryskim. W redakcji paktu nie umieszczono tego uznania, choć w swoim przemówieniu z 23 czerwca 1941 roku gen. Sikorski czynił to uznanie wstępnym warunkiem porozumienia. Strona Polska zadowoliła się oświadczeniem, że Sowiety uznają za nieważne swoje umowy z Niemcami z września 1939 roku. Urzędowi komentatorzy tłumaczyli kilkakrotnie, że skoro Sowiety przekreślają umowę podziałową zawartą z Niemcami, to tym samym wracają do granicy traktatu ryskiego. Rozumowanie takie mogło się rodzić tylko z nieznajomości znaczenia i charakteru aktów dyplomatycznych. Już stary Talleyrand powiedział kiedyś wykrętnym kontrahentom: 'Twierdzicie, że to się rozumie samo przez się? No to w takim razie napiszmy to'. Tylko niedoświadczeni politycy mogą przypuszczać, że jeśli przeciwnik nie chce czegoś napisać – to nie ma po temu ważnych powodów”.

Stalin stał się więc członkiem tzw. Wielkiej Koalicji, dzięki czemu mógł liczyć na to, że jego rola w rozpętaniu II wojny światowej nie będzie tematem rozmów konferencji w których on i jego sojusznicy będą brali udział. Co prawda Brytyjczycy nie chcieli uznać sowieckich zdobyczy terytorialnych z lat 1939-41, ale według samego Stalina nie był to poważny problem, ponieważ dawało to wolną rękę w rozstrzyganiu kwestii granic siłą.

Armia Polska w ZSRS miała składać się z dwóch dywizji i oddziałów tyłowych w liczbie 30 tys. ludzi, mimo że Sowieci upierali się, że jest to niemożliwe, ponieważ w obozach jenieckich znajdowało sie – według nich – tylko 20 tys. żołnierzy. Armia Polska miała wyruszyć na front 1 października 1941 roku, co okazało sie terminem nierealnym do zrealizowania. Dowódcą miał zostać mianowany gen. Stanisław Haller, ale nie można go było odnaleźć. Z więzienia śledczego NKWD na Łubiance wyciągnięto więc gen. Władysława Andersa, który we wrześniu 1939 roku dowodził Nowogródzką BK i Grupą Operacyjną Kawalerii. Rany przez niego odniesione spowodowały, że był leczony w szpitalach, co uratowało go przed losem tych oficerów, którzy od razu trafili do więzień i obozów jenieckich.

Polski ambasador w Moskwie Stanisław Kot zorganizował ponad 20 delegatur terenowych w miejscach największego zagęszczenia ludności polskiej. Delegatury zatrudniały ok. 200 pracowników etatowych, 1000 tzw. mężów zaufania oraz 1500 pracowników oświatowych i medycznych. Współpraca pomiędzy delegaturami a władzami sowieckimi szła opornie i po stronie polskiej wszelkie napotykane trudności w zwalnianiu polskich więźniów były odbierane jako sabotaż. Z kolei Sowieci traktowali pracowników delegatur jako szpiegów, co było normalnym podejściem do obcych w tym paranoicznym państwie. Tworzące się wojsko polskie było oczywiście inwigilowane przez sowiecki kontrwywiad.

Naczelny Wódz gen. Sikorski przybył do Moskwy 30 listopada 1941 roku. Stolica Związku Sowieckiego była ewakuowana – ulice były zaminowane, a najważniejsze budynki gotowe do wysadzenia - 4. Armia gen. Klugego zaczynała natarcie przez lasy na zachód od miasta. Batalion rozpoznania dotarł na przedmieścia Moskwy 2 grudnia. Do Placu Czerwonego pozostało tylko 20 kilometrów.

Stalin nie był w takiej sytuacji zainteresowany polskimi rekrutami. Armia Andersa ograniczała jego pole manewru w sensie politycznym, ponieważ brałaby udział w wyzwalaniu Polski wraz z wojskami sowieckimi. Z tego samego powodu Sikorski pragnął rozbudowy Armii Polskiej, której wkroczenie na teren Rzeczypospolitej byłoby sygnałem do rozpoczęcia powstania przez Związek Walki Zbrojnej. Armią Polską byli – w przeciwieństwie do Stalina - zainteresowani alianci zachodni, w związku z postępami ofensywy niemiecko-włoskiej w Afryce Północnej.

Rozmowy na Kremlu z udziałem Kota, Andersa i Mołotowa rozpoczęły się 5 grudnia. Sikorski zaczął od złożenia skargi na ekstremalne warunki w których formowana była Armia Polska. Ludzie wegetowali w ziemiankach i namiotach na mrozie przy głodowych racjach żywnościowych. Oczywiście na Stalinie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Następnie Naczelny Wódz złożył propozycję ewakuacji całego wojska do Iranu. Taki wariant był popierany przez Churchilla, który dzięki temu mógł wycofać stamtąd wojska brytyjskie, tak potrzebne w Afryce Północnej. To wzburzyło Stalina, który miał powiedzieć, że jeśli Anglia potrzebuje polskich żołnierzy, to niech sobie idą, ponieważ Armia Czerwona da sobie radę sama: „Zdobędziemy Polskę i wtedy wam ją oddamy.” Następnie rozmowa przeszła na temat tego, czy Ukraińcy, Białorusini i Żydzi też mają się znaleźć w tworzonej na terenie Związku Sowieckiego Armii Polskiej. Sikorski i Anders nie byli zainteresowani poborowymi pochodzenia żydowskiego. Było to o tyle dziwne, że według ewidencji prowadzonej przez ambasadę RP Żydzi stanowili 40 proc. przebywających na terytorium ZSRS obywateli polskich. Podczas pożegnalnego obiadu Stalin wzniósł toast za pojednanie między dwoma narodami, przypominając, że wojska polskie zdobyły kiedyś Moskwę, ale też Rosjanie byli kilkakrotnie w Warszawie.

Generał Sikorski przyjął defiladę 5. Dywizji gen. Boruty-Spiechowicza. Widok był przygnębiający: żołnierze w starych płaszczach lub kożuchach, z podwiązanymi do butów podeszwami albo i bez butów z obwiązanymi szmatami stopami. Była to pierwsza jednostka, która nadawała się do przedstawienia Naczelnemu Wodzowi.

Zgodnie z życzeniem polskiego rządu ośrodki formowania Armii Polskiej zostały przeniesione do Azji Środkowej, gdzie Polaków przestał dziesiątkować mróz, a zaczęły to robić choroby subtropikalne. W marcu 1942 roku racje żywnościowe zostały ograniczone do 26. tys – przy stanie około 70 tys. żołnierzy - a trzeba pamiętać, że wokół formowanych jednostek wojskowych, zaczęły powstawać obozy zwalnianych z łagrów cywilów, którzy nie byli uwzględniani przez Sowietów w planach aprowizacyjnych. Generał Anders postanowił ponownie interweniować u Stalina. Tym razem Stalin odegrał scenę zakłopotania i zgodził się na wysłanie zagrożonych głodem nadwyżek do Iranu. Kiedy kilka godzin po audiencji u Stalina Anders spotkał się z generałem NKWD Gieorgijem Żukowem, który był pełnomocnikiem rządu sowieckiego do spraw Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS, ten przedstawił mu pełny plan ewakuacji, którego sporządzenie trwało z pewnością kilka dni. Ewakuacja odbyła się drogą morską i koleją. Między 24 marca a 5 kwietnia Związek Sowiecki opuściło 44 tys. Polaków z czego 25 proc. stanowili cywile.

31 lipca podpisano w Taszkencie (Uzbekistan) polsko-sowiecki protokół dotyczący ewakuacji pozostałych jeszcze w Związku Sowieckim żołnierzy i ich rodzin. Druga ewakuacja trwała od 19 do 30 sierpnia i objęła 69 tys. obywateli polskich, w tym 4 tys. Żydów. Dzięki temu Winston Churchill otrzymał do obrony Bliskiego Wschodu ponad 70 tys. żołnierzy, którzy w praktyce wykonywali zadania stabilizacyjne.

Ewakuacje polskich żołnierzy ze Związku Sowieckiego w 1942 roku przedstawia się jako klęskę koncepcji Sikorskiego, który liczył na stworzenie w ZSRS silnej polskiej armii. Nie wiadomo jednak w jakim stanie ta armia wkroczyłaby na tereny Rzeczypospolitej, a można chyba założyć, że zanim by to nastąpiło, musiałaby wziąć udział w wyniszczających walkach na najgorszych liniach frontu.

PEARL HARBOR

7 grudnia 1941 roku około godziny 7:30 statek pasażerski SS Lurline, mogący pomieścić na swoim pokładzie do 715 pasażerów płynących przez Pacyfik do San Francisco, odebrał sygnał SOS, wysłany przez szkuner SS Cynthia Olson transportujący drewno do amerykańskiej bazy marynarki wojennej Pearl Harbor na Hawajach. Statek Cynthia Olson, który został zaatakowany przez okręt podwodny, nabierał wody, a załoga przygotowywała się do ewakuacji. Był to pierwszy cel kapitana Minoru Yokoty, którego okręt I-26 do 5 grudnia patrolował wyspy Aleutian, znajdujące się pomiędzy Rosją a Alaską, po czym otrzymał rozkaz obrania kursu na Hawaje i atakowania amerykańskich statków i okrętów. Kiedy kapitan I-26 – okręt 30 metrów dłuższy i 180 kg cięższy od SS Cynthia Olson – zauważył przez peryskop amerykański szkuner, wydał rozkaz wynurzenia się w odległości 1000 metrów od statku, a następnie wystrzelenie w jego kierunku z działa pokładowego. Ponieważ nie przyniosło to spodziewanego rezultatu, Yokota wydał rozkaz zanurzenia się i wystrzelenia torpedy. Torpeda minęła cel. I-26 wynurzył się ponownie i wystrzelił 29 razy w kierunku Cynthia Olson, który zaczął nabierać wody. Na pokładzie było 33 cywilnych członków załogi oraz dwóch szeregowych żołnierzy: radio operator Samuel Zisking i technik medyczny Ernest Davenport. Ciał pierwszych ofiar japońskiego ataku na Pearl Harbor nigdy nie odnaleziono.

Łączne PKB Niemiec i Japonii w czasie II wojny światowej nie przekraczało 40 proc. PKB Stanów Zjednoczonych. Tak więc słowa Winstona Churchilla wypowiedziane po japońskim ataku na Pearl Harbor - „Wygraliśmy wojnę!” - wcale nie wskazywały na to, że był on niepoprawnym optymistą. Premier Wielkiej Brytanii realnie oceniał możliwości obu stron. Poza tym okazało się, że Amerykanie w wyniku ataku nie stracili żadnego z lotniskowców, a to one – a nie pancerniki – miały wygrać dla nich wojnę na Pacyfiku. Po załamaniu się niemieckiej ofensywy na Moskwę wszystko wskazywało na długą, wyniszczającą wojnę, z której zwycięska mogła wyjść jedynie koalicja mająca po swojej stronie Stany Zjednoczone.

7 grudnia 1941 roku około północy wiadomość o ataku japońskiej floty na amerykańską bazę Pearl Harbor położoną na Hawajach, dotarła do głównej kwatery Hitlera w Gierłoży. Hitler zareagował wybuchem euforii. Wybiegł z bunkra, żeby osobiście poinformować generałów Keitla i Jodla o tym wydarzeniu. Twierdził, że mając po swojej stronie sojusznika, który nie został pokonany w ciągu ostatnich 3000 lat, Niemcy nie mogą przegrać wojny.

W Berlinie ambasador Japonii zadzwonił do ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa, który zapewnił go, że Niemcy bezzwłocznie wypowiedzą wojnę Stanom Zjednoczonym. W rzeczywistości Hitlerowi podjęcie decyzji zajęło dwa dni. W tym czasie do kwatery Hitlera docierały wiadomości o rozwoju sytuacji na Pacyfiku: kolejna baza amerykańska – tym razem na Filipinach – została zbombardowana. Rozpoczęła się również japońska inwazja na Półwysep Malajski. Dwa brytyjskie pancerniki wysłane w celu odparcia inwazji zostały zatopione przez japoński lotniskowiec.

Hitler wydał admiralicji rozkaz o zaatakowaniu amerykańskich okrętów i statków przez marynarkę wojenną Rzeszy, tam gdzie zostaną one napotkane. Zanim 8 grudnia wieczorem opuścił Wilczy Szaniec, by udać się do Berlina, dyskutował jeszcze z najbliższymi współpracownikami nad sposobem wypowiedzenia wojny Stanom Zjednoczonym. Chciał, jak zwykle, wywrzeć jak największe wrażenie propagandowe na swoim narodzie.

W tym czasie w Stanach Zjednoczonych panowało przygnębienie wywołane wybuchem wojny, a na zachodnim wybrzeżu doszło do wybuchu paniki w skutek fałszywego alarmu przeciwlotniczego.

Hitler przybył do Berlina ze swoją świtą przed południem 9 grudnia. Führer zażądał dostarczenia mu listy z naruszeniami neutralności innych państw dokonanymi przez Stany Zjednoczone i rozpoczął przygotowania do wygłoszenia przemówienia przed deputowanymi do Reichstagu.

11 grudnia Ribbentrop przekazał amerykańskiemu konsulowi w Berlinie deklarację wypowiedzenia wojny. W swoim przemówieniu wygłoszonym tego samego dnia Hitler odniósł się do artykułu z Chicago Tribune, który miał przedstawiać plany wojenne prezydenta Roosevelta przeprowadzenia inwazji na Europę w 1943 roku. Przeczytał także tekst układu jaki III Rzesza podpisała z Japonią.

Nie tylko Hitler był pewien zwycięstwa przeciwko największej potędze gospodarczej świata. Także dyktator Włoch Benito Mussolini nie traktował wojny ze Stanami Zjednoczonymi jako wyzwania dla sygnatariuszy Paktu Trzech. Wyśmiewał też kalectwo Roosevelta stwierdzając, że w historii panowali już różni królowie: głupi, mądrzy, przystojni, grubi. Ale jeszcze nigdy nie panował król, który potrzebowałby asysty innych ludzi, by móc skorzystać z toalety.

Po powrocie do Wilczego Szańca Hitler nie wydawał się już tak pewny siebie jak podczas przemówienia w Reichstagu. Według niego paradoksem tej wojny było to, że Azjaci walczą przeciwko białym na Pacyfiku, podczas gdy biali pomagają bolszewikom wygrać wojnę w Europie. Ribbentrop miał go ostrzec, że pozostało niewiele czasu na odcięcie Sowietów od dostaw w Murmańsku i Zatoce Perskiej. A jeszcze pozostał Władywostok, ale tym musieli zająć się już Japończycy. Według Ribbentropa połączenie potencjału gospodarczego USA z zasobami ludzkimi ZSRS przesądziłoby o klęsce III Rzeszy. Podobno Hitler nie skomentował słów Ribbentropa.

Pakt Trzech zawarty przez Niemcy, Włochy i Japonię we wrześniu 1940 roku był układem defensywnym i nie zobowiązywał III Rzeszy do wypowiedzenia wojny Stanom Zjednoczonym, które nie były w tym konflikcie agresorem. Poza tym Niemcy nie miały możliwości wojskowych, by zagrozić Ameryce. Mimo to 11 grudnia Adolf Hitler wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym. Dlaczego więc to zrobił? Być może właśnie próba odcięcia Związku Sowieckiego i Wielkiej Brytanii od amerykańskich dostaw jest odpowiedzią na to pytanie. Być może najważniejszą bitwą II wojny światowej nie był wcale Stalingrad albo Kursk, tylko starcie na Atlantyku, przez który biegła „autostrada” ze wschodniego wybrzeża USA na Wyspy Brytyjskie. Była dostępna przez cały rok. Murmańsk w Arktyce i Władywostok nad Pacyfikiem zamarzają na kilka miesięcy w roku. A dodatkowo ten drugi port jest zamknięty układem cieśnin japońskich kontrolowanych przez flotę Nipponu. Tak więc stan wojny między tymi państwami umożliwiał Kriegsmarine, zgodne z międzynarodowymi prawami wojny na morzu, atakowanie i zatapianie amerykańskich statków wiozących broń, amunicję i surowce dla Wielkiej Brytanii i ZSRS.

Na podstawie:

„Historia polityczna Polski 1935-1945” Paweł Wieczorkiewicz, Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2014

„Churchill – najlepszy sojusznik Polski?” Tadeusz A. Kisielewski, Dom Wydawniczy Rebis, 2016

„Armageddon. The battle for Germany 1944-45” Max Hastings, Pan Books, 2015

„Pearl Harbor. From infamy to greatness” Craig Nelson, Weidenfeld & Nicolson, 2016

„Hitler's war 1939-1942” David Irving, Hodder & Stoughton Limited, 1977

„Powrót Matuszewskiego” Piotr Zychowicz, Historia Do Rzeczy, Nr 1(83) 2020

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura