Beverley Beverley
132
BLOG

Co robić?

Beverley Beverley Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Ujadanie myśliwskiej sfory i strzelające korki szampanów nie są w stanie zagłuszyć nadciągającej katastrofy. Elity być może nadal żyją w błogim przekonaniu, że oto już za chwilę uda się osiągnąć ten wymarzony Nowy Wspaniały Świat, jednak fakty i otaczająca nas rzeczywistość nie pozostawiają wątpliwości, że zbliża się koniec tzw. liberalnej demokracji, która – powiedzmy to sobie otwarcie – nie zdała egzaminu. Osobną kwestią jest dlaczego tak się stało. Establishment będzie się bronił tym, że idea była słuszna, tylko ludzie do niej nie dorośli. Żeby zakończyć ten temat – notka jest nie o tym – przyjmijmy, że ludzie rzeczywiście “nie dorośli” do tej jakże wspaniałej idei. No dobrze, ale upadek dotychczasowego systemu będzie miał swoje konsekwencje, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. Moim zdaniem dobrze by było podjąć działania prewencyjne, żeby te konsekwencje nie były tak bolesne jak się zapowiadają.


Prawdopodobnie gwoździem do trumny zdychającej liberalnej demokracji będzie krach finansowy. Skończy się kasa, skończy się życie na koszt przyszłych pokoleń, skończą się te wszystkie Wielkie Projekty Socjalizmu takie jak: 1 000 euro dla każdego “uchodźcy”, zasiłek na walkę z uzależnieniami, utrzymywanie dzieci tzw. samotnych matek, “bezpłatna” edukacja i służba zdrowia, 500+ itp. Będzie to oczywiście oznaczało bolesne zderzenie z rzeczywistością. Europejski motłoch (przepraszam za słowo, ale jak inaczej nazwać tych ludzi) nagle zda sobie sprawę, że standard życia do którego się przyzwyczaił to było życie na kredyt, który teraz trzeba zacząć spłacać. Krótko pisząc – lepiej już było. I teraz jest kwestia jak ci ludzie zareagują na nową rzeczywistość? Czy się z nią pogodzą i zaczną spłacać długi, które zaciągnęli w imię idei “by żyło się lepiej”, czy też zareagują agresją, którą będą usprawiedliwiać tym, że zostali “oszukani”? Moim zdaniem bardziej prawdopodobna jest opcja nr 2. Jest to ogromne ryzyko, ponieważ w wyniku takiego chaosu władzę mogą przejąć jacyś wariaci, którzy będą na siłę wprowadzać swoje chore idee. Właśnie mija sto lat od wydarzeń, które doprowadziły do niewyobrażalnego horroru, właśnie w wyniku tego, że zawaliła się dynastia Romanowów (jaka była, taka była – to też temat na osobną dyskusję) i władzę przejęli bolszewicy. To się nie może powtórzyć, bo po kolejnym takim eksperymencie możemy się już nie pozbierać.


No dobrze, ale jeśli przy władzy nie jest rząd wyłoniony w wyborach i nie ma dynastii rządzącej (albo chcociaż króla elekcyjnego) to kto ma rządzić? Według mnie junta wojskowa. Ja wiem, że my mamy złe doświadczenia z tym związane, ale wzorem do takich rządów powinien być nie Jaruzelski czy wcześniej Piłsudski (ja ich nie zrównuję ze sobą), tylko Pinochet i Franco. Dyktatorzy, którzy nie bali się przelewać cudzej krwi dla dobra swojej ojczyzny. Bo trzeba sobie odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie: jaki będzie koszt opanowania chaosu wynikłego z krachu systemu? Myślę, że będzie on spory. I powinnyśmy sobie także jasno powiedzieć, że – przynajmniej w początkowej fazie – sytuacji nie da się opanować bez wprowadzenia terroru. Tego nie da się przeprowadzić w białych rękawiczkach, ponieważ zdesperowany motłoch (jeszcze raz przepraszam za słowo) będzie się domagał NATYCHMIASTOWEJ poprawy swojego losu, żeby “było tak jak było”. No ale właśnie na tym będzie polegał problem, że już nie będzie mogło być tak jak było.


Ja szanuję ludzi, którzy wykonują pracę u podstaw i starają się dotrzeć do szerokich mas edukując je. To też trzeba robić. Tylko, że na efekty takiej pracy to trzeba będzie poczekać jeszcze pewnie ze 30 lat, a tyle czasu nie mamy. Krach nastąpi w perspektywie 5-10 lat, więc według mnie to jest ostani dzwonek, żeby podjąć jakieś działania zaradcze. Na USA też nie powinniśmy liczyć, bo nie wiadomo, czy tam w perspektywie czasu, o której wspomniałem, nie wybuchnie wojna domowa. Musimy liczyć tylko na siebie, bo nawet ustawa 1066 może okazać się bezużyteczna, jeśli inni będą mieli problemy podobne do naszych – to może rozegrać się na zasadzie “ratuj się kto może”.


Apeluję do publicystów, polityków i działaczy prawicowych, aby wyrabiali sobie kontakty wśród młodych oficerów Wojska Polskiego, którzy mogą okazać się naszą ostatnią nadzieją w chwili największej próby. Apeluję o podjęcie prób wykreowania polskiego Franco albo Pinocheta.

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka