Wskaźnik PKB w drugim kwartale 2013 r. wzrósł o 0,8% w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. To lepiej niż w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2013 r. (0,5%) i nieco powyżej konsensusu prognostów (0,7%). Odbicie widać także w porównaniu z pierwszym kwartałem: wzrost o 0,4% wobec 0,2% przed trzema miesiącami.
Inne dane makroekonomiczne także zdają się potwierdzać anemiczne, ale jednak odbicie polskiej gospodarki. Rośnie produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, ale przede wszystkim wskaźniki wyprzedzające. PMI przekroczył próg 50 punktów po raz pierwszy od kwietnia ubiegłego roku osiągając poziom najwyższy od stycznia 2012 r. Jednocześnie wzrost wskaźnika PMI z miesiąca na miesiąc był największy od 44 miesięcy. Dynamicznie rosną nowe zamówienia, a to oznacza, że biznes oczekuje poprawy sytuacji gospodarczej. Z formalnego punktu widzenia potrzeba jeszcze 1-2 miesięcy, aby mieć pewność co do trwałości ożywienia, jednak z dużym prawdopodobieństwem można go oczekiwać. Niestety prognozy na ten i przyszły rok nie są nazbyt optymistyczne – będziemy się rozwijać szybciej ale zdecydowanie poniżej naszego potencjału.
Co to oznacza dla każdego z nas? To dopiero pierwszy krok na drodze do odczuwalnej poprawy dobrobytu. Tak niski wzrost gospodarczy w Polsce będzie pogłębiał pogarszanie sytuacji na rynku pracy: wzrost bezrobocia, spadek zatrudnienia, malejąca dynamika płac. Rynek pracy reaguje z opóźnieniem na zmiany PKB, więc obecna poprawa nie wynika z przyspieszenia gospodarki, ale z efektów czysto sezonowych (pogoda, wakacje itp.) Bezrobocie jest wciąż bardzo wysokie – punkt procentowy wyższe, niż przed rokiem o tej samej porze. Prawdopodobnie to eksport miał pozytywny wpływ na wzrost PKB wspomagany przez gwałtowne osłabienie złotego, a konsumpcja i inwestycje go nie wzmacniały. Szczegóły poznamy pod koniec miesiąca.
Łukasz Pokrywka - ekonomista, wiceprezes Instytutu Kościuszki
twitter
facebook
Przy wykorzystaniu materiału prosimy o wskazanie jako źródła Instytutu Kościuszki
Inne tematy w dziale Gospodarka