Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
803
BLOG

Czy NBP powinien obawiać się deflacji?

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Gospodarka Obserwuj notkę 7

Od kilku tygodni w wypowiedziach polityków i ekonomistów da się słyszeć głosy o ryzyku wystąpienia w Polsce deflacji. Opinie takie wyrażali m.in. minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego, co pobudziło spekulacje dotyczące przyszłej ścieżki stóp procentowych. Pytania o dalsze decyzje w obszarze polityki pieniężnej wzmocniły napływające ze strefy euro informacje o ujemnej dynamice podstawowych wskaźników cen oraz ekspansywnych działaniach Europejskiego Banku Centralnego.

Deflacja – określana w najprostszym ujęciu jako spadek ogólnego poziomu cen – może posiadać różne oblicza, zależne od czasu jej trwania, wywołujących ją czynników i cech systemu gospodarczego, w którym występuje. Warto wspomnieć chociażby zjawisko „brzydkiej” deflacji, któremu towarzyszy redystrybucja dochodów od kredytobiorców do wierzycieli, fala bankructw i rozległy kryzys finansowy. Negatywne oddziaływanie deflacji na gospodarkę jest tym silniejsze, im bardziej, przeciętne rzecz biorąc, zadłużone są podmioty prywatne i publiczne. Dla polityki pieniężnej, najważniejszą trudnością, która wiąże się z deflacją, jest jednak możliwość jej trafnego przewidzenia i dobrania odpowiednich narzędzi, mających przeciwdziałać jej negatywnym skutkom. W praktyce, władze zmuszone są często do podejmowania decyzji w warunkach niepewności i narażają się na błędną diagnozę kierunku i skali zagrożenia stabilności cen. Błąd ten może polegać jednak nie tylko na zaniechaniu niezbędnych działań, ale także na zbyt silnej reakcji, która w warunkach opóźnień mechanizmu transmisji monetarnej, może przynieść skutki w postaci podwyższonej presji inflacyjnej.
 
Z tego powodu, ocenę ryzyka deflacyjnego powinien poprzedzić bilans obecnych i przyszłych czynników, mogących oddziaływać na znaczące odchylenia od stabilności cen. Do czynników takich nie należą na pewno zjawiska sezonowe, w szczególności niższe od oczekiwanych ceny żywności, które obniżyły wskaźniki inflacji w ostatnich miesiącach. Spadek wskaźnika CPI w ujęciu miesiąc do miesiąca nie jest wystarczającą przesłanką, aby mówić o realnym zagrożeniu deflacją. Przeciwko takiemu ryzyku przemawiają jednocześnie czynniki bardziej długookresowe, w tym względne przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, które powinno prowadzić do wzrostu wskaźnika inflacji bazowej (zależnego od czynników popytowych). Podobnie jak w najostrzejszej fazie kryzysu, siłą polskiej gospodarki jest wewnętrzny popyt konsumpcyjny wspierany przez umiarkowany wzrost płac nominalnych, a utrzymywanie płynnego kursu walutowego względem euro może złagodzić niebezpieczeństwo „importu” tendencji deflacyjnych ze strefy euro.
 
Mimo to, znaczna część procesów inflacyjnych w tzw. gospodarkach wschodzących (a do takich należy Polska) znajduje się obecnie pod silnym wpływem tendencji światowych, wśród których niewykluczone jest narastanie presji deflacyjnej, związane z zakończeniem programu luzowania ilościowego przez amerykański System Rezerwy Federalnej. W przeciwieństwie do banków centralnych wielu krajów zaawansowanych gospodarczo, NBP jest w sytuacji sprzyjającej skutecznej odpowiedzi na potencjalne zagrożenie deflacyjne. Wynika to zarówno z kondycji polskiej gospodarki, jak i „pola manewru” dostępnego dla polityki pieniężnej. Względnie niskie, w porównaniu do państw zaawansowanych gospodarczo, wskaźniki zadłużenia sektora publicznego i prywatnego sprawiają, że wpadnięcie przez Polskę w bolesną „pułapkę deflacyjną” jest mało prawdopodobne. Sam NBP nie obniżył zaś stóp procentowych do ich dolnej granicy, co daje mu możliwość przeprowadzenia ekspansji monetarnej bez uciekania się do niekonwencjonalnej (bilansowej) polityki pieniężnej. Inaczej niż choćby w krajach strefy euro, kształtują się także w Polsce oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych, które wydają się być „zakotwiczone” na dodatnim poziomie inflacji. W tym kontekście, należy pamiętać, że NBP dysponuje także dodatkowym narzędziem polegającym na ogłaszaniu zamierzonej ścieżki zmian oficjalnych stóp procentowych (tzw. forward guidance). Rada Polityki Pieniężnej nie powinna rezygnować z tego sposobu komunikacji z rynkami, gdyż pozwala on budować wiarygodność strategii celu inflacyjnego i poprawiać kontrolę NBP nad poziomem rynkowych stóp procentowych, a tym samym wzmacniać skutki decyzji Rady dla utrzymania stabilność cen.
 
 

Jakub Janus, ekonomista, ekspert Instytutu Kościuszki

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka