Ostatnio dowiedzieliśmy się o tragicznej śmierci kapitana Ambrozińskiego w Afganistanie. Początkowo, przez dluższy czas, łudzono Polaków nadzieją, że żołnierz zaginął. Nie poinformowano o jego śmierci, która nastąpila już na początku akcji. Na miejscu ataku Talibów, ratownik medyczny, po kolejnej probie reanimacji stwierdził, że kpt. Ambroziński nie żyje. Komu zależało na ukryciu faktu śmierci Polaka. Czy rodzinę zamordowanego żołnierza też tak długo utrzymywano w niepewności, że kapitan jedynie zaginął? Byłoby to cyniczne igranie z uczuciami rodziny.
Po tych tragicznych wydarzeniach wypowiedzieli się specjaliści cywilni i wojskowi, sugerując, że nie warto przed wyborami w Afganistanie zwiększać liczby żołnierzy polskich, gdyż nie zdążą uzyskać wystarczającej do sytuacji sprawności bojowej na czas wyborów. Zaznaczyli również, że należy odpowiednio do zagrożenia dozbroić Polaków walczących w Afganistanie.
W mediach podkreślano, że opinia publiczna nie popiera tej wojny.
Na koniec zabrał głos D. Tusk i oznajmił, (cytuję z pamięci) że nie widzi potrzeby wysyłania kolejnych dwustu polskich żołnierzy do Afganistanu, gdyż nie dysponują oni odpowiednim sprzętem. Jego orędzie, jak zwykle, wyszło naprzeciwko oczekiwań Polaków.
Inne tematy w dziale Polityka