Nowo wybrany przez Łodzian prezydent musi dorównać Waltz Hannie. Jeszcze mu brakuje brutalności, bezwzględności i zawziętości, ale ma szanse, gdyż popiera go partia D. Tuska. Co oznacza, że kariera stoi przed nim otworem, gdyż będzie hołubiony prze elity PO, w skład której wchodzi adamowszczyzna „GW”. A więc jego poczynania będą nagłaśniane i chwalone. Wmawiać się będzie również społeczeństwu, że jest to jedyna, słuszna oraz demokratyczna droga dla rozwoju całego miasta.
Strzeżcie się polscy kupcy. Na pewno zostaniecie spacyfikowani, gdyż jesteście konkurencją dla posiadaczy luksusowych sklepów, którym sprzyja i adamowszczyzna, i neoliberalna partia D. Tuska.
Przed Polakami otwarto „nową perspektywę”:
– koszty katastrofalnego administrowania krajem przez rząd D. Tuska zostaną przerzucone
na najbiedniejszych.
– dyktatura wykształciuchów z wolna doprowadzi do tego, by Polaków było tylko tylu, by
za „psie pieniądze” pełnili służebną rolę dla partii D. Tuska i elit ją wspierających.
Oczywiście cała adamowszczyzna ogłosi, że jest to słuszne, sprawiedliwe i zgodne z „duchem czasu” oraz prawidłowo pojmowaną „demokracją”.
Należy jeszcze zdefiniować, kim są „wykształciuchy”. Najszerzej i najcelniej opisuje tych ludzi jeden z współczesnych pisarzy historyków i komentatorów politycznej rzeczywistości W. Łysiał w książce pt. „Mitologia świata bez klamek”. . Jego zdaniem jest to kontynuowanie, rodem z peerelu, „stawiania pomników z fajansu” różnym indywiduom. Poniżej podaję cytat z jego książki:
„Analogicznie mocno w lewicowych kręgach europejskich był osadzony kilkadziesiąt lat temu dzisiejszy guru opiniotwórczego Salonu nad Wisłą, A. Michnik. Magik, któremu udało się wpoić milionom akolitów wirtualną rzeczywistość, całkowicie abstrahującą od faktów – fałszywy „redl”, gdzie kłamstwo mieni się z prawdą, i vice versa. Jerzy Biernacki (2008): „Co do Michnika, to raz jeszcze potwierdza się prawda tak dobrze poznana w XX wieku: zdolność intelektualistów do niedostrzegania tego, co mają tuż przed oczami, jest nieograniczona, jeśli to zagraża ich ideowym oraz materialnym interesom”.
Potwierdza się również nieograniczona ufność zwących się inteligentami półinteligentów wobec fałszywych proroków; Andrzej Waśko (2007): „Trzeba mieć wyjątkowo słabą zdolność samodzielnego myślenia, żeby dać się na długie lata podbić ideologii tak marnej intelektualnie jak ideologia „Gazety Wyborczej”.Mało kto wie, że wśród takich współzałożycieli/współwłaścicieli Agory i „GW”był serdeczny przyjaciel Michnika, reżyser A. Wajda (1\3 udziałów) – symboliczny na rodzimej niwie artystycznej człowiek z farfuru. Lecz zanim przejdę do niego bardziej szczegółowo – muszą skończyć ruszony wyżej problem inteligentów, półinteligentów, ćwierćinteligentów oraz intelektualistów.
Antylewicowi komentatorzy twierdzą, iż na żenujący poziom „inteligencji pracującej” (terminologia PRL-u), która jest głównym elektoratem partii salonowych (UD, UW, KLD, PO), odpowiada fatalna edukacja, zły system szkolny i akademicki III RP. Publicysta Marcin Adamczyk (2008): „System edukacyjny w Polsce kładzie nacisk na zapamiętywanie i odtwarzanie gotowych, spreparowanych uprzednio formułek, natomiast bardzo niechętnie traktuje samodzielne poszukiwanie danych i wnioskowanie na ich podstawie. Konsekwencją jest społeczeństwo humanistów, którzy powtarzają jak Mantuę przygotowane przez innych mądrości, traktując je jak prawdy objawione, na ogół nie dostrzegając w nich żadnych sprzeczności, a nawet całkowitych idiotyzmów”.Socjolog i filozof Zdzisław Krasnodębski (2008):
- Niepokoi mnie zwłaszcza pokolenie uformowane przez ostatnich dwadzieścia lat. Wyprodukowaliśmy w tym czasie masę ludzi pseudowykształconych, niezdolnych do samodzielnego, odważnego i krytycznego myślenia. Na prywatnych uczelniach, które z reguły są produktami środowisk postkomunistycznych, wyuczono ludzi pseudonowoczesności. Te osoby nie są w stanie zrozumieć większych procesów…
„Te osoby” nierozumiejące niczego głębszego, myślące płytko, powierzchownie, zyskały sobie w ostatnich latach między Bałtykiem a Tatrami miano „wykształciuchów”. Termin ów (ów epitet) został wygenerowany z rosyjskich sformułowań A. Sołżenicyna („obrazowszczyzna”), który ubolewał nad faktem, że sowiecka pseudointeligencja zastąpiła inteligencję tradycyjną. Roman Zimand spolszczył to, tworząc termin „wykształciuchy”. Znane mi definicje odwołują się do moralności i do IQ. Wedle pisarza J. M. Rymkiewicza (2007): „Wykształciuchy to są ci, co wykształcili się zawodowo, ale nie wykształcili się moralnie – są egoistyczni, cyniczni, myślą tylko o własnym interesie. Nie służą Polsce – służą tylko sobie”. Krócej ujął to filozof B. Wolniewicz, człowiek imponujący celnością lapidarnych definicji (exemplum: „- Patriotyzm to trzy rzeczy: wspólna mowa, wspólna ziemia, wspólna pamięć”; „- Neokolonializm to prasa, banki, cementownie itp. w obcych rękach”). Według profesora Wolniewicza „wykształciuch” to klasyczny półinteligent – człowiek, którego wykształcenie (dyplom) przekracza jego możliwości intelektualne. Takie „wykształciuchy”formują w Polsce większość środowisk politycznych, artystycznych, akademickich, biznesowych i medialnych.
Chociaż terminologia ta jest nowa, problem „wykształciuchów” jest stary jak świat. Jadwiga Zamoyska (polska działaczka społeczna i patriotyczna, żona gen. Władysława Zamoyskiego) mówiła o nich (koniec XIX wieku): na co nauka i wykształcenie, jeśli nie towarzyszy temu wychowanie, to jest wyrobienie zdrowego sądu, czujnego sumienia, mężnej woli i hartu duszy”
Inne tematy w dziale Polityka