Panu Staruchowiczowi przedłużono areszt o trzy miesiące, gdyż znaleziono u niego dwa dowody osobiste.
Syn Donalda Fałszywego pracował u pana Plichty pod pseudonimem. A na swój własny dowód, ten legalny, był zatrudniony w LOT. Mędrki popierające autorytaryzm rządu PO-PSL uważają, że dzięki temu nie było tam konfliktu interesów. Być może te papiery, którymi legitymował się młody Tusk w OLT Expres, były perfekcyjnie „wykonane” i dlatego „dobre”. Czy robili je ci „specjaliści” ze służb specjalnych, których negatywnie zweryfikował A. Macierewicz, a teraz wrócili do łask? Czy również inni specjaliści z tych służb, w kominiarkach, prowokowali zamieszki podczas obchodów Dnia Niepodległości? Oni też przez nikogo nie byli legitymowani. Pewnie ich papiery były w porządku.
Ale studenta, który podrobił pieczątkę w legitymacji wsadzono do więzienia. Widocznie za brakoróbstwo. Nie każdy może podrabiać. Czy, jeżeli chce się odnieść sukces w dzisiejszej Polsce, trzeba poprosić o pomoc służby specjalne? Czy dlatego, że są poza kontrolą, ale za to mogą kontrolować? Czy mogą również ułaskawiać lub skazywać?
Inne tematy w dziale Polityka