j.k.50 j.k.50
1842
BLOG

„Debeściaki” i „Narwańcy” braci Artymowiczów

j.k.50 j.k.50 Polityka Obserwuj notkę 143

Zwracam wszystkim uwagę na uderzającą zbieżność tych dwóch „odsłuchów”. Różnica polega tylko na tym, że w „debeściakach” to sami piloci chwalą się swoją brawurą, a w „narwańcach” ich brawurę sugeruje „osoba trzecia”.
Wszyscy zainteresowani wiedzą, że „debeściaków” propagował po katastrofie Paweł Artymowicz powołując się przy tym na anonimowego pilota lot. Bloger Piotr Wielgucki (Matka Kurka) złożył nawet do NPW powiadomienie o popełnieniu przez niego przestępstwa. Nie wiemy tylko, czy jakiś pilot rzeczywiście oszukał Artymowicza, czy może Pan Profesor zmyślił i pilota i „debeściaków”.
„Narwańcy” pojawili się natomiast w stenogramie Andrzeja Artymowicza w kluczowym momencie lotu. Dzięki opinii prof. Demenko wiemy, że z tego fragmentu nowej kopii nic takiego wiarygodnie i obiektywnie odczytać się nie dało, a obiektywna i wiarygodna metoda wskazała, że jest tam najprawdopodobniej „nic nie widać”. Z opinii Artymowicza wiemy, że stosował on identyfikację percepcyjną. Mówiąc prosto odsłuchujący wymyślił sobie, że słyszy „Narwańcy”. Nie wiemy tylko, czy był to sam Artymowicz, czy może ktoś inny z siedmioosobowego grona i czy było to zwykłe zakłócenie percepcji (najpewniej silną motywacją), czy świadome działanie. Tak, czy inaczej w stenogramie mamy „narwańców”.
Wobec tak nieładnego potraktowania naszych martwych pilotów przez braci Artymowiczów nikt nie powinien mieć pretensji, że przykleję do nich te określenia.
Co prawda prof. Paweł Artymowicz był już przez wielu internautów nazywany „debeściakiem” (ze względu na to co kolportował), jednak moim zdaniem zdecydowanie bardziej pasuje do niego określenie „narwaniec”. Ci co mieli z nim blogerski kontakt wiedzą przecież, że Pan Profesor często miał palce szybsze od głowy. Zdarzało mu się pochopnie coś napisać, a po dłuższej lub krótszej refleksji skasować. Zdarzyło się i mi, że rano widziałem jakiś komentarz adresowany do you-know-who, chociaż po adresacie już śladu nie było. Podobny komentarz znaleźć można pod notką Soundamatora z 13.01.2014. Ciekawe dlaczego Pan Profesor tak szybko zmieniał zdanie w sprawie obdarowania odkrywcy „dochodź wolniej” swoją opinią tuż przed wyjazdem do Moskwy brata w celu zgrania zapisu czarnych skrzynek?
Narwaniec po prostu.
Określenie „debeściak” zdecydowanie bardziej pasuje mi do jego brata. Pomyślmy tylko. Facetowi, który nigdy wcześniej nie zajmował się fonoskopią udaje się wkręcić do najgłośniejszego polskiego śledztwa ostatnich lat. Testuje w nim swoją autorską metodę polegającą w skrócie na dwukrotnym zgraniu taśmy bez znaczników czasu z wysoką częstotliwością próbkowania i komputerowej obróbce tego co zgrał. Nie przejmując się podstawowymi zasadami fonetyki twierdzi, że dzięki tej metodzie odsłuchał o 30% więcej słów. Na dodatek udaje mu się koordynować pracą najliczniejszej chyba w historii fonoskopii ekipy złożonej z siedmiu odsłuchujących. Nawet Peter French nigdy nie spotkał się z czymś takim. Na dodatek ekipy bardzo interdyscyplinarnej (tylko jeden miał wcześniej coś wspólnego z fonoskopią). Wreszcie w badaniach wszystkich pięciu wskazanych prof. Demenko fragmentów jego kopii uzyskał aż w ok. 75% inne (czyli lepsze!) wyniki niż uznana specjalistka w dziedzinie fonoskopii.
Taki debeściak.
Podsumujmy:
 
Debeściak narwańcami spełnił narwańca marzenie o debeściakach.


PS Wiele zasygnalizowanych w notce spraw omówiłem wyczerpująco w poprzedniej. Linkuję też powiadomienie NPW przez Matkę Kurkę i komentarz do you-know-who na blogu Soundamatora.
http://kontrowersje.net/tresc/zawiadomienie_do_npw_o_popelnieniu_przestepstw_przez_pawla_artymowicza
http://soundamator.salon24.pl/560979,stenogramy-co-powiedziano-na-100-metrach#comment_8613568

 

j.k.50
O mnie j.k.50

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka