j.k.50 j.k.50
4851
BLOG

Jak Artymowicz walczył z zasięgiem mikrofonów kokpitu

j.k.50 j.k.50 Polityka Obserwuj notkę 556

O tym, że mikrofony kokpitu rejestrowały wypowiedzi osób z odległości nawet pięciu metrów od jego drzwi dowiedzieliśmy się od płk. Szeląga na konferencji 16.01.2012. Informacja ta objęta była dziwną zmową milczenia. Trudno było ją znaleźć w pisemnych relacjach z konferencji. Z tego powodu jej i paru innym zakłamywanym notorycznie wypowiedziom płk Szeląga, poświęciłem ponad rok temu specjalną notkę(1). Propagatorzy nacisków na lądowanie zawsze tę informację przemilczali i przemycali fałszywe założenie, że wszystko co zapisał IES było powiedziane w kokpicie. Na nim opierały się np. narracja o generałach w kokpicie i ubiegłoroczne insynuacje dr Laska dotyczące odczytu „siadajcie”. Dodać należy, że w odległości 5 m (i trochę ponad 5 m) znajdują się w korytarzu dwa fotele dla gości prezydenckiej salonki i jest to najbardziej prawdopodobne miejsce pochodzenia większości szarych odsłuchów IES.
To, że Artymowicz zawyrokuje, że  zarejestrowane przez mikrofony kokpitu głosy „pochodzą z kabiny bądź wejścia do kabiny samolotu”, jak kończy się rozdział 10 jego opinii (str. 60-64), było łatwe do przewidzenia dla wszystkich, którzy zetknęli się ze smoleńską publicystyką jego brata. O dziwo jednak nie przemilcza on wyników badania IES tylko je w swojej opinii przywołuje, by  zaatakować. Cały jego rozdział 10 bardziej robi wrażenie propagandowego ataku na niewygodny dla naciskowej sekty problem i IES  niż rzetelną relację z własnego badania.
Już w pierwszym zdaniu rozdziału mowa jest o mikrofonach „rejestrujących rozmowy w kokpicie”, co zdradza intencje i przemyca tezę fałszywą nawet w świetle dalszej części opinii, bo z zamieszczonego na str. 63 wykresu wynika, że rejestrowały do 1 m za nim. Agresywny atak na IES zaczyna się na str. 61. Przywołując wyniki poprzednich badań Artymowicz pisze
Według wcześniejszych pomiarów akustycznych dokonanych przez KIES na Tu154M nr 102 uzyskano utrwalenie wypowiedzi z odległości ponad 5 m od wejścia do kokpitu. Pomiary dokonane przez Zespół Biegłych Prokuratury przeczą tej tezie.”
Formalnie to oczywista nieprawda. Pomiary ZB mogły najwyżej dać inne wyniki, a nie przeczyć tezie, że „według wcześniejszych pomiarów...uzyskano…” ponieważ uzyskanie takich wyników jest faktem. Ta arogancka retoryka wygląda na pozostałość wcześniejszych ataków seksty naciskowej na tych, którzy te wyniki przywoływali. Musiała się po prostu u Artymowicza utrwalić. Nawet jeśli jednak pominiemy kwestię formalną to i tak jest to atak zbyt daleko idący i nieuprawniony, bo jedyne co można stwierdzić, to fakt, że ZB uzyskał inne wyniki. Dalej mamy argument, że wyniki KIES były uzyskane przy dużo większym hałasie niż wyniki ZB. Wynika stąd, że jednak Artymowicz cały czas walczy z tezą, że „uzyskano wyniki”. Fakt, że w sterylnych warunkach nie udało mu się zarejestrować tego co KIES zarejestrował w warunkach bardziej przypominających lot, powinno skłaniać przecież do szukania błędu w przyjętej przez niego metodzie pomiarów. Artymowicz używa argumentów mających świadczyć, że KIES nie mógł uzyskać 5 m, a nie wskazujących na przyczynę rzekomego błędu biegłych tej renomowanej jednostki. Nawet jeśli nie pisze tego wprost, to dobiera argumenty tak, aby przekonać, że biegli IES popełnili oszustwo lub są kompletnie niekompetentni.
Zabawnie w zestawieniu z opinią biegłego gryzie się niedawny tekst jego brata, w którym atakuje on IES w bardziej cywilizowany sposób, a nawet w sprawie badania taśmy potrafi napisać
Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. Sehna (IES) specjalizuje się w tego rodzaju weryfikacjach nagrań - bodaj jako jedyny umiejący to w Polsce dobrze zrobić(2).
Starszy brat powinien to młodszemu wytłumaczyć również w odniesieniu do badań wyników zasięgu mikrofonów kokpitu. Oczywiście nie zrobi tego, bo sam formułował przez parę lat swoje opinie przy fałszywym założeniu, że wszystkie głosy pochodziły z kokpitu i te 5 m IES przeszkadza mu nie mniej niż bratu.
Zestawienie doświadczenia i kompetencji ZB prokuratury z doświadczeniem i kompetencjami biegłych IES prowadzi do prostego wniosku, że błędu szukać należy raczej właśnie w badaniach Artymowicza. Nie czuję się w sprawach technicznych kompetentny i napiszę tylko o koncepcji blogera Tiger65 z komentarza pod moją notką(3), który ten błąd widzi w prostym pominięciu wzmacniacza mikrofonowego. Nie wiem, czy dyskutujący na ten temat zauważyli (bo nie pisali o tym), że rzeczywiście na wykresie ze str. 62 jest informacja o pominięciu przedwzmacniacza mikrofonowego.
Postronny laik nie rozstrzygnie kto i o ile się pomylił i ma tylko wybór pomiędzy co najmniej 5 m renomowanej jednostki badawczej i 1 m (podawanym jako „z kabiny bądź wejścia do kabiny”)  aroganckiego amatora, którego naciskowej sekcie udało się wkręcić do smoleńskiego śledztwa.  W moim przypadku wybór jest prosty. A w Twoim, Drogi Czytelniku?


  1. http://j.k.50.salon24.pl/572933,gen-blasik-ies-pare-klamstw-i-naga-prawda
  2. http://pawelartymowicz.natemat.pl/139883,1-dr-french-i-presume-rzecz-o-smolenskim-cvr
  3. http://j.k.50.salon24.pl/643047,debesciaki-i-narwancy-braci-artymowiczow#comment_10209605
j.k.50
O mnie j.k.50

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka