Na początek napiszę, że jestem zwykłym dyletantem i to co piszę opieram tylko i wyłącznie na własnej obserwacji i na tym co sam wykombinuję. Uważam jednak, że niezwykle ważne jest w kwestii relacji z Żydami powściągnąć emocje i zastanowić się, jak to się stało, że w 2019 roku ludzie mówią o reżimie "polsko-nazistowskim".
Ręce-Umysł-Serce
Zacząć trzeba od sprawców Holokaustu, czyli nazistów, a nie Niemców. Oczywiście wszyscy wiedzą, że Naziści byli Niemcami i narodowości niemieckiej, jednak owo rozdzielenie jest niezwykle istotne, jeśli chodzi o kształtowanie się świadomości opinii publicznej w kwestii zagłady Żydów. Narracja o nazistach sprawia, że Niemcy biorą na siebie odpowiedzialność za czyn, ale tylko częściową. Choć oficjalnie mówią coś innego. Owa narracja sprawia, że Niemcy mówią ni mniej ni więcej, że "Nasze ręce to zrobiły". To jest niezwykle ważne, gdyż chodzi TYLKO i wyłącznie o ręce Niemców, które to ręce zostały opętane przez Nazistowskie rozumy.
Umysł który opętał Niemców, to umysł chorych nazistów. Jak powiedział Benedykt: Niemcy byli pierwszą ofiarą Nazistów. Widać to wyraźnie na przykładzie filmu "Nasze Matki, nasi ojcowie" gdzie w sposób symboliczny były pokazane relacje między Niemcami, a nazistami. Jedną scenę pamiętam wyraźnie, kiedy to Niemieccy żołnierze stali w szeregu, musztrowani przez wściekłego nazistę. Wszyscy ci żołnierze byli wykończeni, zmęczeni, udręczeni, ale jednocześnie gnani do zbrodni przez wściekłego Nazistę. Tutaj już dochodzi do niebezpiecznego dla prawdy rozłamu, między "rękoma zbrodniarza"-Niemcami a "umysłem zbrodniarza"-Nazistam.
No dobrze. No ale skąd w takim razie w Nazistowskich umysłach zrodziły się owe zbrodnicze idee, skoro Niemieckie są tylko ręce? No i tutaj niestety pojawiają się Polacy. W tej narracji to polskie serce jest protoplastą serca antysemickiego. Chcąc zrozumieć umysł Nazistów, chcąc zrozumieć czemu niemieckie ręce dopuściły się zbrodni, patrzy się dziś na Polaków i ich serca. Polaków jako Polaków, którzy mieli odznaczać się głęboko zakorzenionym, antysemityzmem bezwarunkowym. Ze względów politycznych, ów antysemityzm wykiełkował u nas tylko na poziom cywilny. Na poziom sąsiada, który podczas Holokausty był skłonny z własnej nieprzymuszonej woli mordować sąsiada Żyda. Mam wrażenie, że tutaj po prostu już jesteśmy na straconej pozycji, gdyż zbrodnia była straszna, więc i serce musi być straszne. Ręce dokonały strasznego czynu, umysły nazistów były straszne, więc i serce takie będzie. Taka jest narracja. Chcą zrozumieć czemu nazistowskie umysły były tak zatrute, patrzysz nie na niemieckie serce. Patrzysz na serce Polaków. Tym bardziej że tutaj jako cywile byli tylko Polacy, a Niemcy zostali w Niemczech.
To wszystko jest wynikiem umów i porozumień zawartych, kiedy my byliśmy jeszcze bardzo głęboko za żelazną kurtyną. Nie chciano Niemców piętnować. Jednocześnie bez przerwy mówiono o zbrodni. Jeśli jest zbrodnia, jest sprawca, to musi być też motyw. Niestety. Chcąc zrozumieć motyw, nie wolno było patrzeć na serce niemieckie, ale bez oporów wolno patrzeć na serce polskie, w którym znaleziono motyw. Jest nim nasz antysemityzm, który jest jak źródło tryskające na wszystkie inne strony. Jest to także zgodne z tym co ludzie chcą myśleć.
Historia jako młodsza siostra Polityki
Niestety historia jest młodszą, głupszą siostrą polityki. Nie oznacza to jednak, że nie istotną. Prawda historyczna w obliczu woli politycznej nie ma szans. Dzisiejsze państwo Izrael jest państwem otoczonym wrogami. Państwo Izrael prowadzi swoją politykę i kształtuje świadomość swoich obywateli. Jeśli chodzi o gotowość do poświęceń, gotowość do walki, to w centrum formowania świadomości jest oczywiście zagłada. Wycieczki do Polski i Auschwitz są nazywane "Wycieczkami przed-poborowymi" co wiele wyjaśnia. Czym są te wycieczki i jak wyglądają?
Nie są wycieczkami historycznymi, czy lekcją. Są narzędziem, które ma w sferze ideologicznej formować przyszłego żołnierza. To nie są żarty i te wycieczki nie mają takie charakteru, jak wycieczki szkolne do tego samego miejsca naszej młodzieży. Młodzi Izraelczycy odwiedzają symbolicznego wroga. Odwiedzają miejsce symbolicznej zbrodni na narodzie żydowskim. Są wcześnie indoktrynowani i uczeni, że jadą w miejsce gdzie ich nienawidzą. Będąc już na miejscu, jadą autobusem z zasłoniętymi oknami i zawsze towarzyszy im uzbrojony policjant/agent Mossadu, przedstawiciel państwa Izrael. Młodzież jest trzymana krótko. Tak jak pies. Jak psa trzymasz zbyt krótko na smyczy, to wytworzysz w nim lęk. Będzie myślał, że jest tak z powodów grożącego mu niebezpieczeństwa i tak samo traktowani są obywatele Izraela. Nigdy jednak nic im się nie przydarza podczas tych wycieczek i jest to zasługa kogo? Państwa Izrael. Nawet w jaskini lwa mogą być w miarę bezpieczni, gdyż ochrania ich uzbrojony policjant. To jemu zawdzięczają ochronę i tego się uczą. Czy sobie zdają z tego sprawę, czy nie. A tłem tej nauki jest symboliczny antysemita Polak, który się czai za krzakiem, rogiem i nie wiadomo kiedy może zaatakować. Mit Polaka antysemity, jest niezwykle istotnym, praktycznym, użytecznym mitem w formowaniu świadomości żołnierzy Izraela. Nie mit Niemca. Mit Polaka antysemity, który antysemityzm wyssał z mlekiem matki.
Pieniądze
Nie da się nie wspomnieć o roszczeniach jakie wysnuwa wobec Polski diaspora żydów z USA. Na gruncie prawnym sprawa wydaje się jasna. Nie ma czegoś takiego jak oddawanie mienia bez-spadkowego. Nie ma ku czemuś takiemu podstaw prawnych, ani w naszym prawie, a ni w prawie jakiegokolwiek innego cywilizowanego kraju. Dochodzi do tego umowa między PRL a USA podpisana w latach 60-tych, na mocy której wszelkie roszczenia obywateli USA ma na siebie brać rząd USA. Nie bądźmy jednak naiwni. Diaspora nie żyje w próżni. W tej kwestii współpracują ze sobą rząd USA i diaspora żydowska. USA są w ciężkiej sytuacji i ciułają każdego $. My co rusz mamy ich dotować, a to specjalnym prawem podatkowym, a to płacąc sporo za broń. Myślę że oni te pieniądze traktują w pewnym sensie, jako zrzutkę na sojusz, który pieniędzy potrzebuje i który chroni przecież także nas. Jeśli można wyssać pieniądze, to czemu tego nie zrobić? Nie zdziwiłbym się też, gdyby nasze ceny za broń były z lekką "górką", która się nam należy z powodów moralnych.
Nasze grzechy.
Na koniec zostawiam sobie nie wiem czy nie najważniejsze i chyba też najbardziej bolesne. Chodzi o nasze grzechy podczas II WŚ. Ja nie wiem jak można tą kwestię rozsądnie załatwić w dzisiejszej atmosferze. Po prostu nie mam pojęcia. Wiem jednak, że od tego po prostu nie uciekniemy. Niedawno pojawiła się książka prof. Grabowskiego i Barbary Engelking. Pojawił się też biuletyn IPN, w którym wytyka się błędy owej książki. Jak by nie wyglądał ostateczny bilans tej dyskusji, to nie da się ukryć, że antysemityzm po prostu był i był czymś powszechnym, a zbrodnie naszych rodaków na Żydach po prostu były. Nie chodzi oczywiście o zbrodnie jednostkowe i to banalne stwierdzenie, że one zawsze są i już. Chodzi o to, że było ich więcej niż byśmy chcieli i niż nam się wydawało. Nie musi to jednak o nas świadczyć jako o narodzie. Jeśli ktoś w 44 zabił jakiegoś Żyda, czy w 45 roku to ja się zastanawiam, czy temu Żydowi ktoś wcześniej nie musiał pomóc, żeby on do tego 44 czy 45 roku mógł dożyć. Jeśli ktoś go zabił to to był fakt, ale zabić może jeden człowiek. Jeden zwyrodnialec,lub nawet kilku. Jeśli jednak ktoś przeżywał dzięki pomocy Polaków, to zazwyczaj w pomoc zaangażowane były całe rodziny i 10-ki osób. Nie ma od tego ucieczki. Albo ktoś z IPN wykona tytaniczną pracę i pokaże losy zabitych w pełnym świetle i to światło będzie dla nas korzystniejsze niż sama statystyka śmierci, albo nikt tego nie zrobi i zostaniemy z wnioskami Grabowskiego. Jeśli chodzi o historyków to nie ma drogi na skróty.Nie ma od tego ucieczki, tym bardziej, że praca Grabowskiego była finansowana także z naszych pieniędzy.
Abstrahując od ostatecznych statystyk, nie ma dla mnie wątpliwości, że ów antysemityzm był i było go zbyt wiele. Choć z pewnością nie byliśmy żadnymi kolaborantami Hitlera i byliśmy w moim odczuciu średni. Jeśli jednak zamkniemy się w tej oportunistycznej bańce własnego oczywistego bohaterstwa, to po prostu przegramy. Nie stać nas na obrązawianie samych siebie w tej kwestii. Nie stać nas na przeciąganie tematu i udawanie, że może ucichnie, że może się rozejdzie. Musimy przyjąć winy do wiadomości i wymusić na drugiej stronie przyjęcie do wiadomości, że nie było tylko win, a może nawet, że to nie one przeważają. To już kwestia także historyków. Niestety w obecnej sytuacji będzie to niezwykle trudne. Także z powodów naszej głupoty. Od 30 lat krzyczymy tylko tym, czy Wałęsa oszukał, czy nie oszukał i sprawy ważne stają się nie ważne. A świat nie śpi. Świat nie śpi i co jakiś czas sobie o nas przypomina i się okazuje, że to my coś znowu przespaliśmy.
Inne tematy w dziale Polityka