We wtorek 21 października nad Zalewem w Nowej Hucie nieoczekiwanie sfotografowałem zielonkawą poświatę na niebie. Czy to był jakiś eksperyment z jonosferą?
Dość często chodzę nad Zalew w Krakowie - Nowej Hucie. Czytam tam książki, robię zdjęcia, filmuję niebo. Gdy czytam książki, to kładę obok siebie chiński aparat fotograficzny ustawiony na filmowanie w trybie poklatkowym. Aparat leży obok mnie nieruchomo i obserwuje niebo. Czasem dziwne rzeczy się pokazują. Na przykład 27 sierpnia tego roku sfilmowałem przypadkowo taki obiekt.

Nie wiem co to jest i pewnie nie zobaczyłbym tego, gdyby nie przypadek, że akurat na tym kadrze zatrzymałem film. Obiekt może był na dwóch kadrach. Dzisiaj, kiedy to pisze, czyli we środę 22 października sfilmowałem coś takiego:

Obiekt poruszał się w chaotyczny sposób po niebie. Aparat leżał nieruchomo więc nie mogło to być drżenie np. ręki. Filmy nieba umieszczam na swoim YouTube-owym kanele Jack Mac Lase. To jakby ktoś chciał sobie pooglądać niebo nad Nową Hutą.
Ale nie o tym chciałem pisać. Oprócz filmowania nieba i czytania książek robię też zdjęcia swoją Motorolą.
Wiele zdjęć zrobiłem nad Zalewem, ale wczoraj na niebie nad drzewami pojawiła się zielonkawa poświata. Poświata znajdowała się w kierunku zachodnim, a właściwie południowo - zachodnim. Poniżej pokazuję zdjęcie.

Taka zielonkawa poświata jest widoczna podczas trwania zorzy polarnej.

Według Wikipedii:
"Powstawanie zjawiska związane jest z przepływem prądu w jonosferze na wysokości około 100 km ponad powierzchnią Ziemi, w obszarze przenikania pasów radiacyjnych i górnej atmosfery ziemskiej.
Słońce stale emituje strumień naładowanych cząstek, czyli wiatr słoneczny. Podczas rozbłysków Słońce wyrzuca większe ilości takich cząstek; należą do nich protony o energiach do 1 GeV oraz elektrony o kilka rzędów wielkości mniejszej energii (co wynika z mniejszej masy spoczynkowej tych cząstek). W pobliżu Ziemi tory lotu tych cząstek są odchylane przez ziemskie pole magnetyczne. Schwytane przez ziemską magnetosferę cząstki poruszają się po torze o kształcie helisy wzdłuż linii pola magnetycznego łączących obydwa ziemskie bieguny magnetyczne, powodując wzbudzenia atomów w obszarze polarnym, a skutkiem tego świecenie zorzowe. Atmosfera na dużych wysokościach jest zjonizowana i rozrzedzona, co jest przyczyną także emisji linii wzbronionych. Świecenie zorzowe tworzy ponad 270 linii emisyjnych, głównie tlenu i azotu"
Ale skąd w Krakowie zorza polarna i to widoczna w biały dzień?
Może to jakaś część eksperymentów geoinżynieryjnych związanych z zastosowaniem mikrofal? Wiemy, że HAARP może wywoływać sztuczne zorze polarne. Poniżej przedstawiam zdjęcie zaczerpnięte z pracy pani Anny Kotasińskiej "HAARP - puszka Pandory XXI wieku"

Powracając do moich zdjęć, to tak się złożyło, że w tym dniu dotarł do mnie z Chin miernik pola elektromagnetycznego Mestek EMF02R, który postanowiłem przetestować w tym czasie nad Zalewem. Okazało się, że najsilniejszy sygnał E-M pochodził właśnie z tej zielonkawej plamy na niebie. Na drugi dzień też przyszedłem z tym urządzeniem nad Zalew, ale żadnych anomalii nie stwierdziłem.
Gdy potem zacząłem sprawdzać kierunek skąd pochodził sygnał, to okazało się, że zgadzał się z kierunkiem stacji bazowej we Francji, z którą połączył się mój telefon na 6 dni przed rozpoczęciem wojny w Izraelu, co opisałem w artykule "Zasięg stacji bazowej 5 G - tajemnicza obserwacja. Czy to jakiś test?" Poniżej pokazuję obrazy z Google Maps pokazujące kierunek skąd pojawiła zorza i miejsce we Francji z którym była stacja bazowa telefonii komórkowej z którą połączył się mój telefon znajdujący się w Nowej Hucie.



Nie jest wykluczone, że w tamtym rejonie Francji znajduje się urządzenie analogiczne do amerykańskiego HAARPa, o którym opinia publiczna nic nie wie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości