Jack Mac Lase Jack Mac Lase
601
BLOG

Zalew imigrantów – kto ma w tym interes?

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Zalew imigrantów – kto ma w tym interes?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Imigranci szturmują Unię Europejska. Unia, zamiast się bronić, przyjmuje ich z otwartymi ramionami. Wyjątkiem są Węgry dające odpór hordom zza morza. Ludzie zza morza, nazwani przez  francuskiego egiptologa Gastona Maspero Ludami Morza, doprowadził do destabilizacji Bliskiego  Wschodu na przełomie XIII i XII wieku przed naszą erą i zagrozili Egiptowi. Wikipedia tak o nich pisze:
„Wiele wskazuje na to, że to właśnie Ludy Morza zapoczątkowały wielkie przemiany polityczne, kulturowe i etniczne we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Mechanizm i natura upadku Grecji mykeńskiej, państwa Hetytów oraz ogólnej destabilizacji regionu pozostają niejasne. Ich zaskakująca zbieżność w czasie z dobrze udokumentowanymi wojnami obronnymi faraonów Merenptaha i Ramzesa III pozwala doszukiwać się wspólnego wyjaśnienia właśnie w postaci ruchów migracyjnych, o których informują egipskie inskrypcje.”
Imigranci doprowadzili też do upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego, które już wcześniej było w dużych opałach, podobnie jak Unia Europejska, już wcześniej było w poważnych tarapatach. Napływ imigrantów tylko przypieczętował ich los.
Powróćmy do naszych czasów. Imigranci stale napływają, a UE nic nie robi, żeby ich zatrzymać, lub choćby ograniczyć ich strumień. Według słów szefa węgierskiej dyplomacji Pétera Szijjártó uchodźców ma być około 35 milionów. To znacząca liczba, zważywszy na to, że mieszkańców Unii Europejskiej jest 507 milionów. A to są nowi imigranci. A nieokreślona jest liczba imigrantów w wcześniejszych lat, którzy nie zasymilowali się ze społeczeństwami europejskimi.
Kim mogą być ci imigranci, którzy w pontonach przeprawiają się przez Morze Śródziemne do Europy? Zwróćmy uwagę, że koszt takiej podróży to kilka, a nawet kilkanaście tysięcy dolarów.
Po pierwsze: mogą to być bogaci uchodźcy z Syrii, Iraku czy z Libii. Biedni siedzą w obozach dla uchodźców w Turcji, Jordanii czy Libanie lub też są w krajach Ameryki Południowej, które zaoferowały pomoc uchodźcom jak Brazylia czy Honduras.
Drugą kategorią są imigranci zarobkowi. Dostali oni pieniądze na podróż od rodzin, które już w Europie się zakotwiczyły lub całe rodziny afrykańskie składały się na wyjazd najbardziej przedsiębiorczego członka, który po okrzepnięciu w Europie ściągnie tam pozostałych w Afryce krewnych albo tworzono coś na kształt spółdzielni – cała wieś zrzucała się na najbardziej przedsiębiorczego i pracowitego reprezentanta społeczności w nadziei, że on po przybyciu do Europy znajdzie dobrze płatną będzie im wysyłał co miesiąc jakieś pieniądze. Oczywiście ten trzeci tym imigrantów jest marginesem morza przybyszów szturmujących Europę.
Trzecią grupą mogą być pospolici przestępcy – oszuści, złodzieje lub bandyci. Gdy grunt im się zaczął palić pod nogami uciekli do Europy z syryjskimi dokumentami, które za paręset dolarów można kupić w Syrii.

Zalew imigrantów – kto ma w tym interes?Czwarta grupa składać się może z bezideowych najemników, którzy przenoszą się  do Europy widząc zbliżającą się klęska Kalifatu lub po prostu dlatego, że wojaczka na jakiś czas im się przejadła. Ileż można mordować i gwałcić? To nawet największemu pasjonatowi może się w końcu znudzić (w każdym razie na jakiś czas). No i ta praca w ciągłym stresie.  Już niedługo taki "miły" pan, jak ten na zdjęciu obok, może być naszym sąsiadem.  Słynny Trynkiewicz przy nim to niewinne dzieciątko. 
Piątą grupą mogą być misjonarze chcący za wszelką cenę wprowadzić islam w Europie stosując zasadę Niccolo Machiavelliego „Cel uświęca środki”. Mogą to być pokojowo usposobieni mnisi, jak również wojowniczo nastawieni przedstawiciele Państwa Islamskiego. Pieniądze na podróż pozyskują od sponsorów.
Ostatnią grupą są ludzie, których cele są nieznane, a ich podróż jest opłacana przez koncerny, tajne stowarzyszenia, organizacje o pokrętnych celach i agendy państwowe.
Kto może stać za tą inwazją na Europę?
Pierwsza odpowiedź nasuwa się sama: Żydzi, masoni i cykliści”.
Po krótkim zastanowieniu tych ostatnich można odrzucić (chyba, że równocześnie są Żydami lub masonami). Nad pozostałymi warto się chwilę pochylić. Ale o tym później.
Najpierw zastanówmy się dlaczego Unia Europejska wpuszcza tych wszystkich uchodźców, a na dodatek zmusza państwa, które nie chcą ich przyjąć, do przyjęcia tysięcy z nich.
Pierwszą odpowiedzią, jaka się nasuwa to kryzys finansowy UE. Przed najazdem imigrantów stale mówiono o kryzysie grackim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, o możliwości zapaści euro itp. Teraz o tym cisza. Jakby kryzys zniknął. Prawdopodobną przyczyną ugaszenia problemów finansowych jest puszczenie w ruch maszyn drukarskich produkujących euro. Teraz pieniędzy jest pod dostatkiem, a jak ludzie zorientują się, że coś jest nie tak, to wszystko zwali się na imigrantów. ​
Drugą odpowiedzią jest „marsz przez europejskie instytucje wymyślony przez Antonio Gramsciego, a wprowadzonego w czyn przez Alfreda Williego Rudiego Dutschke.
Co to jest ten „marsz przez instytucje”?
Według portalu historiasztuki.com „marsz przez instytucje” można określić jako:
„Marsz przez instytucje oznacza długi proces wnikania aktywistów lewicy do instytucji życia społecznego w celu ich opanowania i przekształcenia „od wewnątrz”.
Hasło marszu brzmiało bardzo sytuacjonistycznie: „Wywrócić cały ten sklep do góry nogami”.
CZYM NAPRAWDĘ JEST MARSZ PRZEZ INSTYTUCJE
Tradycyjnie rozumiana rewolucja jest nieekonomiczna i mało skuteczna. Rodzi opór, który trzeba pokonać siłą ponosząc znaczne nakłady i znaczne straty własne, prowadzi do zniszczenia instytucji starego systemu i zmusza to tworzenia nowych instytucji, których opresyjny charakter jest oczywisty. O wiele korzystniejsze jest stopniowe opanowanie instytucji starego systemu i sparaliżowanie ich działania od środka przez ich dezorganizację i demoralizację. Niszcząc instytucje starego systemu łatwo doprowadzić do jego załamania. Mogą tego dokonać stosunkowo nieliczne, dobrze wyszkolone kadry, ponieważ dezorganizowanie jest zwykle łatwiejsze od organizowania.
Taki jest sens najprostszego rozumienia pojęcia marszu przez instytucje jako metody zniszczenia starego systemu, ale nie rozwiązuje on kwestii – co dalej, tzn. co po destrukcji?
Istnieje jednak szersze jego rozumienie.
Instytucje systemu zapewniają jego skuteczne funkcjonowanie dlatego, że cieszą się społecznym zaufaniem. Zaufanie nie jest kategorią racjonalną, ale emocjonalną. Powstaje ono z przekonania, że instytucja przez długi okres spełniająca prawidłowo wyznaczone jej funkcje społeczne będzie je spełniać prawidłowo „ze swej natury”. Nowy system musi również mieć swoje instytucje i jeśli powstają one w sytuacji rewolucyjnej, nie cieszą się zaufaniem, a ich skuteczność może być tylko wynikiem terroru. Logiczny wniosek mówi więc, że rewolucję najskuteczniej można przeprowadzić przejmując instytucje starego systemu w taki sposób, żeby nie utraciły one społecznego zaufania. Oznacza to proces, w którym zachowana zostaje społeczna funkcja instytucji, ale całkowicie zmieniona zostaje treść jej działania.
Przejęcie instytucji starego systemu i stopniowe przeistoczenie ich w instytucje nowego systemu ma same zalety. Pozwala uniknąć strat związanych z rewolucją i zaoszczędzić kosztów budowy nowych instytucji, a przede wszystkim powoduje, że te nowe, działające już w zupełnie innym celu instytucje korzystają z prestiżu, jakim cieszą się w społeczeństwie, a „ludzie starego systemu” działający w tych instytucjach przez długi okres swoim społecznym autorytetem firmują realizację celów nowego systemu, spełniając rolę tzw. „pożytecznych idiotów”.”
A teraz czym są te instytucje?
Według tego samego portalu:
„W języku socjologicznym instytucja to każda struktura lub mechanizm określający porządek społeczny i zachowania jednostek tworzących wspólnotę. Nie chodzi więc o instytucję jako formę organizacyjną, np. o urząd stanu cywilnego, szkołę, kościół itp., ale o strukturę lub mechanizm, np. małżeństwo, wychowanie, religię itd.
Po raz pierwszy pojęcie instytucji w takim rozumieniu zastosował konsekwentnie chyba angielski filozof i socjolog Herbert Spencer (1820-1903) w dziele „Zasady socjologii” (1874-1896), będącym częścią wielkiego „Systemu filozofii syntetycznej”.
Różnicę wyjaśnia przykład.
Tradycyjnej system społeczny ma prostą budowę. Podstawową komórką społeczną jest rodzina, czyli związek kobiety i mężczyzny oraz ich dzieci. Rodzice (a stopniowo i dzieci) zdobywają środki egzystencji uczestnicząc w systemie podzielonej pracy i wolnym rynku wymiany. Ten społeczny system pracy i wymiany rządzi się określonymi zasadami, stawia uczestnikom określone wymagania zapewnia określone korzyści. Rodzice uczą swoje dzieci zasad obowiązujących w tym systemie wychowując je najpierw w rodzinie. Potem funkcję te przejmuje system oświaty i wychowania, który wyposaża dzieci w wiedzę specjalistyczną, której nie mogą opanować w rodzinie.
Rodzina oparta jest na związkach krwi i związkach uczuciowych, które tworzą się w skomplikowanym układzie matka, ojciec, dziecko. Nie jest to układ trzech identycznych, ale trzech różnych składników i relacji. Inny jest związek dziecka z matką, a inny z ojcem i w tych relacjach strony zaspokajają nawzajem inne potrzeby. Odmienność stron i relacji wynika w najgłębszej warstwie psychologicznej z płci i własną osobowość dziecko kształtuje harmonijnie (a przynajmniej powinno kształtować harmonijnie) w tych pierwszych relacjach z rodzicami. O tym, że podstawowy element tożsamości osobowej, czyli tożsamość płciowa jest niezależna od warunków rozwoju człowieka świadczy to, że kształtuje się ona zgodnie z biologicznym wzorcem nawet wtedy, gdy dziecko z różnych przyczyn wychowuje się bez rodziców. Zakłócenie procesu kształtowania własnej tożsamości pojawia się dopiero wtedy, gdy warunki oddziaływają wbrew biologicznym skłonnościom. Prowadzi to do (w zależności od charakteru tych warunków) albo do zakłócenia rozwoju osobowości albo wręcz do jej zniszczenia.
System działa sprawnie, jeśli obowiązujące w nim zasady są przez wspólnotę akceptowane, a przynajmniej respektowane. Respektowanie tych zasad automatyzuje wychowanie, ale sankcjonuje moralność i system wartości, który uświęca religia (chodzi tu o religię jako mechanizm społeczny, a nie o konkretne wyznanie – w tym sensie każda moralność ma podstawy religijne, tyle że Bogiem nie jest np. Chrystus, ale Allah czy Józef Stalin).
Rewolucja może zlikwidować instytucję małżeństwa, rodzinę, szkołę i religię i takie były propozycje lewicy na różnych etapach rozwoju jej ideologii. Jednak likwidacja tych instytucji napotyka zwykle na ogromny opór społeczny. Rewolucja może ten opór przełamać siłą, ale musi potem stworzyć nowe mechanizmy umożliwiające sprawne funkcjonowanie systemu. Nie jest to możliwe, ponieważ łatwo jest stworzyć instytucje jako formy organizacyjne, ale instytucje jako mechanizmy powstają w długim procesie powstawania kultury. Nowe instytucje nie mogą działać skutecznie.
Marsz przez instytucje pozwala na pozostawienie takiej instytucji, jak np. małżeństwo, ale „wywrócenie całego sklepu do góry nogami”, np. zdefiniowanie małżeństwa jako związku dwóch osób tej samej płci. Nie wnikając nawet w to, skąd się mają brać w tych rodzinach dzieci, wynik ich wychowania będzie na pewno inny, niż w rodzinach opartych na związkach krwi i przedstawionym wyżej mechanizmie.
Nie ma przy tym znaczenia, jaki to będzie skutek tej „podmiany” i jak go będziemy oceniać, bo to jest inny problem. Istotne jest tylko to, że instytucja, która cieszy się tradycyjnym, społecznym zaufaniem właśnie ze względu na doświadczalnie stwierdzony, pozytywny bilans skutków, jakie przynosi „kulturowe formatowanie” i „opresja”, na mocy tego zaufania spełniać będzie inną rolę i powodować inne skutki niż te, do których została powołana do życia.
Podobnie jest z religią. Można długo dyskutować na temat oceny skutków religii i reprezentowanej przez nią moralności, natomiast każdy socjolog i psycholog przyzna, że spełnia ona podstawową rolę w budowaniu wspólnoty i gwarantuje skuteczność zasad obowiązujących w tej wspólnocie, ponieważ tworzy ona właśnie wspólnotę wartości (a więc i moralną). Likwidacja instytucji religii postulowana przez wszystkie nurty lewicy powoduje określone skutki społeczne, ale walka z religią jako instytucją budzi najsilniejszy opór, ponieważ akurat religia i sankcjonowana przez nią moralność jest prawdopodobnie jedynym elementem, który różni ludzi od zwierząt. Nawet więc, gdy likwidacja religii likwiduje jej negatywne skutki, likwiduje również skutki pozytywne, a z tych pozytywnych skutków nie chce rezygnować żaden system.
O wiele rozsądniejsze od likwidacji religii jest przejęcie jej wraz z jej społeczną funkcją, ale wypełnienie jej inną treścią. Dlatego jednym z najważniejszych etapów marszu przez instytucje był marsz przez instytucje religii, co dokładniej opisane jest w rozdziale „Blatowanie chadecji”.
Tak przedstawiony mechanizm marszu przez instytucje sprowadza się do operacji „podstawiania” w miejsce instytucji oryginalnych różnorodnych „atrap” instytucji albo przekształcania tych oryginalnych instytucji w atrapy. Efektem tej operacji ma być oszukanie społeczeństwa, które poddając się działaniu tradycyjnych instytucji realizuje nieświadomie inne już cele.
Warunkiem skuteczności takiej operacji jest obniżenie możliwości rozpoznania przez publiczność dokonanej mistyfikacji, a więc pozbawienie publiczności umiejętności oceny, co jest rzeczywistością, a co atrapą. Dlatego pierwszy etap marszu przez instytucje musiał dotyczyć instytucji, które taką ocenę umożliwiają, a są to nauka i język.”

Czyli widać, że lewacy, z jakiś im tylko znanych względów, chcą doprowadzić do upadków obecnie panującego porządku w Europie, do upadku rodziny, religii, tradycji. Bardzo im jest na rękę zderzenie kultur i religii, bo to, ich zdaniem, doprowadzi do wyłonienia się nowego, lepszego świata. Oczywiście jest to iluzja o czym pisał Feliks Koneczny w książce „O wielości cywilizacyj”. Analizę tez książki Konecznego dokonał portal opcjanaprawo.pl:
„Dojrzałą interpretację takiego stanu prof. Koneczny zawarł już w wydanej w 1935 r. książce pt. O wielości cywilizacji. To, że skazane są one na zmaganie się ze sobą, wynika już z samej ich definicji. Według Konecznego – cywilizacja to przede wszystkim metoda życia zbiorowego. W związku z tym dostrzega on istnienie siedmiu jej odmian: bramińskiej, żydowskiej, chińskiej, turańskiej, bizantyńskiej, łacińskiej i arabskiej. Między nimi bowiem zachodzą jaskrawe różnice w najbardziej zasadniczych aspektach – począwszy od przyjęcia całkowicie innego pojmowania tego, czym jest dobro, a czym zło. Nie istnieją "ogólnoludzkie" przekonania etyczne. Funkcjonują rozmaite – właściwe właśnie różnym cywilizacjom. Dopiero w obrębie poszczególnych – zawierają się często bardzo liczne i odmienne kultury. One mają już możliwość wchodzenia ze sobą w różne, twórcze i wielorakie związki.
Trudno natomiast, by nie dochodziło do kolizji między społeczeństwami, które funkcjonują obok siebie, praktykując całkowicie odmienne kodeksy. Różnice te objawiają się przecież także tym, że ten sam fakt przez jedną cywilizację przyjmowany jest jako pożytek, a zgodnie z odwiecznymi zasadami drugiej – jako szkoda. Nie jest możliwe urządzenie społeczeństwa na dwa sposoby równocześnie. Bezkolizyjne przenikanie się różnych cywilizacji jest więc utopią. Według Konecznego każda żywotna cywilizacja dąży do ekspansji i wszędzie, gdzie dwie żywotne się zetkną, musi dojść do konfliktu. Obecny niepowstrzymany rozwój islamu na kontynencie europejskim zapewne zostałby zinterpretowany jako objaw obumierania Zachodu. Oznaką tego może być liczne przechodzenie wyznawców jednej religii do drugiej, tworzącej inne prawo i opartej na bardzo odmiennych wartościach. Podobnie – przejmowanie składników obcej cywilizacji przy zatracaniu własnych – to także opisane przez Konecznego objawy dokonującej się ekspansji. Nie istnieje żadna prawidłowość pozwalająca sądzić, że w wyniku takiego starcia zwycięstwo odnosi zwykle cywilizacja stojąca na wyższym poziomie rozwoju. Szereg przykładów z historii stanowi dowód na to, że co najmniej równie często to gorszość zwycięża.
Przenikanie się różnych elementów kulturowych jest oczywistością, lecz, jak twierdzi Koneczny – nie jest możliwa żadna "synteza" cywilizacji. Nie sposób stworzyć sprawnego i trwałego organizmu, w którym we względnej równowadze twórczo współistniałyby wielkie społeczności urzeczywistniające najjaskrawiej sprzeczne ze sobą wizje świata, Boga i człowieka. Niemożliwe jest bowiem stworzenie dwojakiej etyki, estetyki czy pedagogiki. Wszelkie tego rodzaju próby prowadzić muszą do konfliktu, a w najlepszym razie – obopólnej stagnacji.” 

Zderzenie cywilizacji możemy wyjaśnić na bardzo prostym przykładzie. My zabijamy komary, bo nie lubimy, gdy nas kąsają. Ale można wyobrazić sobie cywilizację, gdzie komary są święte, gdzie ludzie z lubością poddają się żądleniu i za zabicie komara grozi kara śmierci. Każdy z nas, gdyby znalazł się w zasięgu takiej cywilizacji, bardzo szybko straciłby życie. Odruch zabicia komara podczas gryzienia naszego ciała jest silniejszy niż wszelkie zakazy prawne. My od dziecka jesteśmy wychowywani, żeby zabijać komary, a oni – żeby je czcić. 

Że zderzenia cywilizacji już następują widać po doniesieniach prasowych. Przykład z ndie.pl o Szwecji:
„Miejscowi politycy z Örkelljunga w Szwecji napisali pełen desperacji list do rządu. Sygnatariusze listu błagali o pomoc w rozwiązaniu problemów związanych z napływem imigrantów. Służby Imigracyjne ogłosiły, że nie mają zamiaru wesprzeć miasta.
Służby Imigracyjne udostępniły w Örkelljunga miejsca pobytu dla około 250 uchodźców w mieszkaniach, dawnym motelu i kilku prywatnych rezydencjach rodzinnych, włączając w to lokal dla porzuconych dzieci. Dodatkowe 100 miejsc być może zostanie przygotowanych w hotelu Åsljungagården.
Miejscowi politycy napisali w swoim liście, że wzrosła liczba przestępstw oraz, że kilkakrotnie trzeba było wzywać policję. W liście wymienione są gwałty, napaści, pobicia, kradzieże sklepowe, a także przejściowe zamknięcie ośrodka dla młodzieży Centrumhuset. W największym ośrodku mieszkaniowym dla uchodźców, starym motelu, przebywa 90 dorosłych i dzieci. Mieszanka różnych grup etnicznych jest, według polityków przyczyną rozruchów, gróźb i strajków głodowych.”
 
A tu przykłady z Niemiec ( za portalem pl.gatestoneinstitute.org):
Chociaż ten gwałt miał miejsce w lipcu, policja zachowała milczenie przez niemal trzy miesiące, dopiero media lokalne opublikowały wiadomość o tym przestępstwie. Według komentarza redakcyjnego w gazecie "Westfalen-Blatt", policja odmawia publicznego informowania o przestępstwach popełnianych przez uchodźców i migrantów, ponieważ nie chcą wzmacniać argumentów krytyków masowej imigracji.
13-letnia dziewczynka muzułmańska została zgwałcona przez innego azylanta w ośrodku dla uchodźców w Detmold, mieście w środkowozachodnich Niemczech. Dziewczynka i jej matka uciekły z ojczyzny, by uniknąć kultury przemocy seksualnej.
W ośrodku dla uchodźców/imigrantów w Monachium mężczyźni stanowią około 80%... według danych radia bawarskiego (Bayerischer Rundfunk) ... cena za seks ze starającą się o azyl kobietą wynosi dziesięć euro.
Policja w bawarskim mieście Mering, gdzie 11 września zgwałcono 16-letnią dziewczynę, wydała ostrzeżenie dla rodziców, by nie pozwalali dzieciom samym wychodzić na dwór. W bawarskim mieście Pocking, administratorzy Wilhelm-Diess-Gymnasium ostrzegli rodziców, by nie pozwalali córkom na noszenie odsłaniającej odzieży w celu uniknięcia "nieporozumień".
"Kiedy muzułmańscy, nastoletni chłopcy idą basen na świeżym powietrzu, są porażeni, kiedy widzą dziewczyny w bikini. Ci chłopcy, którzy pochodzą z kultury, gdzie krzywo patrzy się na kobiety, które pokazują kawałek nagiej skóry, będą chodzili za dziewczętami i molestowali je, bez zdawania sobie z tego sprawy. Naturalnie rodzi to strach" — polityk bawarski, cytowany w "Die Welt".
Rajd policyjny na ośrodek dla uchodźców w Monachium odkrył, że strażnicy zatrudnieni, by zapewnić bezpieczeństwo, sprzedawali narkotyki i broń, i przymykali oczy na prostytucję.
Równocześnie rośnie liczba kobiet niemieckich w miastach w całych Niemczech, zgwałconych przez starających się o azyl mężczyzn.”
Oczywiście jest to wynikiem różnic kulturowych, bo jak wiemy z Koranu kobiety w islamie mają jeszcze jakieś tam prawa ale tylko muzułmańskie. Z niewiernymi muzułmanin może sobie robić co mu się żywnie podoba.

Powróćmy do „Marszu przez instytucje”. Zdaje się, że tego nie wymyślił ani Gramsci ani  Dutschke. Schemat „Marszu przez instytucje” znajdujemy w klasycznym dziele „Protokoły mędrców Syjonu”. A być może korzenie tej metody sięgają dalej w przeszłość niż nam się zdaje.
 A komu zależało na tym by w Europie Zachodniej, ze szczególnym wskazaniem na Niemcy Zachodnie, odbył się „Marsz przez instytucje”?
Oczywiście Związkowi Radzieckiemu i to z co najmniej dwóch powodów.
Pierwszy (jakby religijny) – to misja szerzenia komunizmu w świecie.
Drugi (pragmatyczny) – osłabienie Europy Zachodniej jako sojusznika USA w starciu zimnowojennym.
Kto zajmował się wystąpieniami rewolucyjnymi w latach 60-tych ubiegłego wieku, gdy zaczął się marsz przez instytucje?
Na to pytanie daje odpowiedź portal historiasztuki.com.pl:
„Twarda rzeczywistość wobec której stanęła zachodnia lewica w drugiej połowie lat 60-tych była prosta: przywódcy rewolucji kontrkulturowej tracili lawinowo poparcie szerokich kręgów społeczeństwa, a szczególnie proletariatu, dla którego żyjący z pieniędzy rodziców i z państwowych stypendiów, ale uparcie demonstrujący studenci byli po prostu bandą rozkapryszonych nierobów, jej społeczną bazę stanowiła w gruncie rzeczy bezideowa, spragniona zabawy część młodzieży akademickiej, jej kadry tworzyła niewielka grupa aktywistów, których część radykalizowała się zmierzając w kierunku terroryzmu, racjonalne i ideologiczne podstawy krytyki starego systemu były coraz bardziej wątpliwe, kapitalizm okazywał się elastyczny, atrakcyjny i demokratyczny.”
 
Z taka imprezową ekipą raczej ciężko byłoby robić rewolucję. Wybrano więc najlepiej rokujących ludzi i ułatwiono karierę polityczną. Ci ludzie obecnie pełnia wysokie funkcje w strukturach Unii Europejskiej i są bardzo wypływowi. Obawiam się, że dalej podlegają swoim promotorom w Moskwie. Rosja, jako spadkobierczyni ZSRR, wcale nie jest zainteresowana wzmocnieniem sojusznika USA, czyli Unii Europejskiej. Nawet jakby Unia Europejska przestałaby być sojusznikiem USA, to i tak mogłaby być wrogo nastawiona do Rosji. A mieć pod bokiem takiego sąsiada z takim potencjałem ludnościowym, gospodarczym i technicznym, a w przyszłości i militarnym, to spore ryzyko dla Rosji, zważywszy na to, że ma jeszcze Chiny za sąsiada. Wystarczy żeby EU zmówiło się z Chinami i żegnaj Rosjo. Więc Rosja musi dbać o to, żeby EU miało jak najwięcej problemów i zajmowało się sobą. Więc to, że przywódcy Niemiec i EU z otwartymi ramionami witają uchodźców, to prawdopodobnie duża, lecz nie wyłączna zasługa wizjonerów z Kremla sterujących swoimi marionetkami w UE.

A który kraj może mieć jeszcze interes w osłabieniu EU?

Wygląda na to, że USA. Niby EU jest sojusznikiem USA, ale to może się wkrótce zmienić. Więc strzeżonego Pan Bóg strzeże. Jak już kiedyś na blogu pisałem:
„UE z większą kasą niż USA i z większym, co by nie mówić, potencjałem naukowym byłaby w stanie stworzyć potężniejszą armię niż armia amerykańska. Jeśli procesy integracji UE w jedno federalne superpaństwo zostałyby zakończone sukcesem i ogłupianie ludzi ideologiami poprawnymi politycznie zostałoby zintensyfikowane tak, że ludność tego nowego państwa ślepo popierałaby swoich przywódców, to wyrosłoby mocarstwo będące w stanie walczyć z całym światem naraz i jeszcze wygrać. Taki ZSRR bis tylko potężniejszy i gospodarczo i militarnie. Powyższy rozwój wypadków dostarczyłby wielu zgryzot Amerykanom, którzy raczej ciężko by to przeżywali i być może mogliby nawet tego nie przeżyć, gdyby zostali zaatakowani przez Unię Europejską.”
I Amerykanie doskonale o tym wiedzą i nie mogą dopuścić do takiej sytuacji. I nawet pojawiły się informacje, o tym, że USA sponsoruje przyjazd uchodźców do Europy.
Kto jeszcze oprócz USA i Rosji m interes w tym, żeby wysyłać imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej?
Oczywiście Izrael. Czyli, jak pisałem na początku tylko cykliści są nie zamieszani w przerzut imigrantów, przy założeniu, że nie są Żydami lub masonami.
Jak  pisze pani Teresa Wójcik na portalu biznesalert.pl:
„Trzy największe złoża regionu – izraelskie „Tamar” i „Lewiatan” oraz (na szelfie cypryjskim) „Afrodyta” to ponad 1 bln m sześc. gazu. W pozostałych złożach wschodniego regionu Morza Śródziemnego według wstępnych ocen może być 2,5 razy tyle. Obok złóż gazu nafciarze spodziewają się znaczących ilości ropy. Tylko w jednym złożu „Lewiatan” może współwystępować nawet 600 mln baryłek ropy.
……
To pięć złóż podmorskich – „Lewiatan”, „Tamar”, „Sara”, „Dalit” i „Mira”. Mające powierzchnię 325 km kw. złoże „Lewiatan” szacuje się na 450 mld m sześc. gazu, co wystarcza na pokrycie potrzeb całej Europy przez rok. Eksploatacja „Lewiatana” spodziewana jest od 2016 r.. Złoże „Tamar” zawiera ok. 230 mld m.sześc. błękitnego paliwa. Komercyjna eksploatacja gazu z tego złoża rozpoczęła się zgodnie z zapowiedziami w marcu 2013 r. Jednak z „Lewiatanem” będą problemy, złożem zainteresował się Liban, który ma konflikt o morską granicę z Izraelem. Zdaniem Bejrutu „Lewiatan” znajduje się na jego wodach terytorialnych. A Hezbollah zagroził atakami na platformy wiertnicze i pracowników firm poszukiwawczych na spornych akwenach. Izrael zapowiedział więc rozmieszczenie dronów wokół platform, aby chronić obiekty i ludzi przed atakami terrorystów. Do złoża „Lewiatana” roszczą również pretensje Egipt, Autonomia Palestyńska i Syria. Zwłaszcza Autonomia, – bo do niej należą Wzgórza Golan, a złoże leży w części podmorskiej tego pasma. Wojna domowa w Syrii tworzy dodatkową niepewność inwestycyjną, a jeśli Asad w konflikcie gazowym uzyska wsparcie Kremla, będzie chciał także mieć zyski z „Lewiatana”.”

Więc trzeba oczyścić Syrię z Syryjczyków. Temu ma służyć kalifat ISIS, którego szefem jest agent Mossadu Simon Elliot (Elliot Shimon) aka Al-Baghdadi. Z tego powodu kalifat nie atakuje Izraela, który, na zdrowy rozum, powinien być głównym celem Państwa Islamskiego.
Jak się dowiadujemy z prasy również agencje Izraelskie opłacają arabom przerzut do Europy. Izraelowi chodzi prawdopodobnie o oczyszczenie gazonośnych i roponośnych terenów z ludzi i stworzenie tam wielkiego Izraela.  Portal zmianynaziemi.pl informuje:
„W czasie kiedy rząd Izraela z premierem Netanjahu na czele informuje, że jego kraj nie przyjmie imigrantów z Syrii i Afryki Północnej oraz odgrodzi się murem od Jordanii różne organizacje żydowskie, wspierane przez izraelski rząd pomagają uchodźcom w znalezieniu bezpiecznego schronienia w Europie. Dostarczają im żywność oraz leki, rozdają mapy i wskazówki dotyczące najdogodniejszych szlaków dotarcia do miejsc docelowych a także rekrutują tłumaczy języka arabskiego do pomocy w kontaktach z imigrantami.
Jedną z takich organizacji wspierających masową imigrację do Europy jest IsraAid. Organizacja ta została założona w 2001 roku w celu niesienia pomocy humanitarnej w miejscach dotkniętych kataklizmem. IsraAid jest finansowana przez prywatnych dobroczyńców z Izraela oraz Stanów Zjednoczonych jednak najciekawszym sponsorem tej organizacji jest żydowski Zakon Synów Przymierza - B'nai B'rith, najstarsza nieprzerwanie działająca żydowska organizacja na świecie, stworzona na wzór ruchów masońskich i skupiająca wokół siebie tysiące lóż, założona w połowie XIX wieku w Nowym Jorku przez żydowskich masonów, którzy opuścili tradycyjną masonerię.
Głównym celem "Synów Przymierza" jest walka o interesy narodu żydowskiego na całym świecie oraz sprzeciwianie się tzw. antysemityzmowi. Trudno jednak doszukać się w finansowaniu organizacji wspierających zalew Europy przez imigrantów z Afryki oraz Bliskiego Wschodu realizacji interesu żydów czy państwa Izrael. B'nai B'rith jest znane z tego, że w Stanach Zjednoczonych przez dziesiątki lat zwalczało w przestrzeni publicznej religię chrześcijańską oraz poprzez amerykańską kinematografię i zakładanie wewnątrz amerykańskigo przemysłu filmowego lóż masońskich skupiających wyłącznie osoby pochodzenia żydowskiego, kręciło poprawnie polityczne filmy, które były zgodne z linią ideologiczną i polityczną narodu żydowskiego oraz państwa Izrael.”

Rząd Izraela wspiera ISIS, działania Arabii Saudyjskiej w Jemenie, organizacje żydowskie z Izraela i USA opłacają imigrantom z Afryki i Bliskiego Wschodu podróż do Europy, a w między czasie mieszkańcom Izraela nie wiedzie się najlepiej. Film pod linkiem obrazuje sytuację zwykłych Żydów w Izraelu. Widać, że żydowskie elity polityczne i finansowe zupełnie straciły kontakt z izraelską rzeczywistością.  

Kolejnymi krajami zainteresowanymi w masowej emigracji muzułmanów do Europy są Arabia Saudyjska i inne bogate arabskie kraje Zatoki Perskiej. Mają swoje interesy w Syrii czy Jemenie,  a jej przywódcy duchowi zainteresowani są w szerzeniu islamu w świecie, czego dowodem może być chęć wybudowania200 meczetów w Niemczech, czy chęć zbudowania dzielnicy o powierzchni co najmniej 20 hektarów w jednym z polskich miast przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Prawdopodobnie państw zainteresowanych emigracją Afrykanów i Azjatów do Europy jest więcej tylko na razie nie przychodzą mi do głowy.

To tyle o państwach. A kto jeszcze jest zainteresowany wyludnianiem Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu?
Oczywiście koncerny gazowe i naftowe. Gdy się wyludnią tereny ropo i gazonośne, a pozostali mieszkańcy pogrążeni będą w chaosie, to nikt nie będzie protestował przeciwko instalacjom gazowym czy naftowym, nikt się nie będzie przejmował ochroną środowiska, czy wyzyskiem lokalnej ludności. Podatki i inne opłaty będą bardzo niskie. Koncerny będą wręcz postrzegane przez lokalną ludność  za zbawców dających marną, bo marną ale zawsze pracę.
Prawdopodobnie wkrótce rozpocznie się masowa emigracja z Egiptu, bo koncern Eni  odkrył u wybrzeży Egiptu olbrzymie złoża gazu ziemnego. Ze wsparciem dla swoich koncernów gazowych z pewnością ruszą do boju rządy Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch podrzucając sobie nawzajem coraz większą liczbę uchodźców, organizując w Egipcie kolejną kolorową czy jakąś tam rewolucję i stosując inne chwyty. Oczywiście Amerykanie i Rosjanie nie będą się temu przyglądać bezczynnie, bo Gazprom czy ExxonMobil też by coś uszczknęli dla siebie. A i Chińczycy dorzucą swoje trzy grosze, bo od pewnego czasu ich koncerny podbijają Afrykę

Jakie inne koncerny mogą zyskać na zamieszaniu z imigrantami?
Oczywiście Monsanto. Niby społeczności krajów europejskich są przeciwne żywności genetycznie modyfikowanej (GMO), ale politycy stale majstrują coś przy przepisach z tym związanych. Teraz gdy ludność Europy zajęta jest imigrantami politycy mogą z łatwością przepchnąć prawo zezwalających na uprawy i stosowanie w żywności roślin GMO, a być może wręcz nakazującej takie uprawy.
Innym beneficjentem nawały imigranckiej na Europę mogą być koncerny farmaceutyczne. Od pewnego czasu w krajach rozwiniętych kwestionuje się zasadność stosowania niektórych leków, a szczególnieszczepionek. Więc być może „mądre głowy” takich koncernów wymyśliły, że warto by było wywołać jakąś kontrolowaną epidemię, żeby Europejczycy się przestraszyli i zaczęli się szczepić. Dobrym wirusem, na którego niedowano znaleziono szczepionkę byłby wirus Ebola, którym zakażenie do 6 września 2015 włącznie odnotowano przynajmniej 28 183 przypadki zakażenia, z których 15 228 zostało potwierdzonych laboratoryjnie. 11 306 chorych zmarło. Ludzie, którzy przeżyli chorobę są na nią odporni, ale prawdopodobnie są dalej nosicielami tej choroby. Po zarażeniu Europejczyków byłby obfity materiał badawczy dla laboratoriów do dalszych doświadczeń. Inną chorobą z którą boryka się Afryka jest AIDS.
Jak podaje portal kobieta.onet.pl:

„W 1995 r. liczba osób zarażonych HIV/AIDS w Afryce subsaharyjskiej wynosiła 19 milionów, pięć lat później było to już 24,5 miliona zainfekowanych. Dynamikę epidemii AIDS dobrze ilustruje przykład Botswany, w której w 1992 r. było 59 tysięcy zarażonych, a w 2000 r. już 320 tysięcy. Rok później na całym kontynencie urodziło się około 800 tysięcy dzieci, które HIV/AIDS zaraziły się w łonie matek.”

Z imigrantami mogą się pojawić komary przenoszące malarię. W sezonie letnim mogą zarazić wielu Europejczyków. Jak wiemy z historii do czasów masowego sprowadzania niewolników z Afryki w Ameryce nie występowała malaria. Potem okazało się, że komar z zarodźcem malarii znaleźli sobie tam doskonałe miejsce do życia.  
Już możemy przeczytać, że niektóre firmy farmaceutyczne przygotowują się na nadejście takich jak epidemii jak AIDS i malaria:
 
„32-letni Martin Shkreli, prezes firmy farmaceutycznej Turinga Pharmaceuticals, zakupił prawa do leku Daraprim za 55 mln dolarów. Jest on używany m. in. przez chorych na AIDS oraz kobiety, których ciąża jest zagrożona poronieniem. Biznesmen poinformował jednocześnie, że cena jednej pigułki medykamentu wzrośnie z 13,5 do… 750 dolarów, a więc aż o prawie 5500 procent. Lekarze obawiają się, że wielu pacjentów nie będzie stać na kupno tego specyfiku, przez co będą musieli zrezygnować z leczenia.
Daraprim służy do leczenia infekcji pasożytniczych – malarii oraz toksoplazmozy. Ta druga jest szczególnie groźna dla kobiet w ciąży, jak i osób dopiero starających się o dziecko, ponieważ może prowadzić do uszkodzeń płodu, a nawet poronienia. Toksoplazmoza stanowi również duże zagrożenie dla życia ludzi z osłabionym układem odpornościowym (m.in. cierpiących na AIDS czy poddawanych immunosupresji po przeszczepach).”

Czyli można sobie wyobrazić, że koncerny opłacają nosicielom groźnych chorób transport do Europy. Z nosicielami malarii nie będzie większego problemu. kilkudziesięciu czy może nawet kilkuset ludziom można zapłacić, żeby w lecie przedostali się do Europy wraz z pudełkami w których znajduje się parę tysięcy komarów z zarodźcem pasmowym.  I nie musi to być science fiction. Portal interia.pl informuje o komarach przenoszących malarię na Słowacji:

"Jak podają słowackie media, badacze już kilkakrotnie zauważyli komara z gatunku Anopheles, który przenosi malarię. Owady dostały się na teren Czech i Słowacji najprawdopodobniej z transportem owoców tropikalnych. I choć na razie nie ma żadnych informacji o osobach zakażonych malarią, to już sam fakt, że te ciepłolubne owady przetrwały w słowackim klimacie, jest alarmujący. "

Może z owocami, może i nie. Mniejsza z tym. W każdym razie są. A co z chorobami, które są przenoszone wyłącznie przez ludzi?
Nosicieli nie musi być wcale wielu wśród imigrantów. Jak wiemy z mediów około 80% imigrantów to młodzi mężczyźni. Kobiet jest około 10%. Podczas długich przemarszów przez Europę ci mężczyźni mają swoje potrzeby seksualne, więc kobiety są gwałcone na okrągło przez co stają się rozsadnikami chorób. Po przybyciu do Niemiec i zakwaterowaniu ci mężczyźni będą szukać lokalnych kobiet zarażając je przy okazji. I nie są to moje jakieś obłąkane wymysły, bo portal fronda.pl tak pisze:

„Aktywność band gwałcicieli i osób dopuszczających się przestępstw seksualnych wobec nieletnich w Wielkiej Brytanii osiągnęła rozmiary epidemii. Wspólną cechą gwałcicieli grupowych grasujących w Zjednoczonym Królestwie jest ich religijne pochodzenie.”

Z resztą uchodźcy wcale nie muszą gwałcić by przenosić choroby na Europejczyków. Portal thepolishreview.co.uk słusznie się oburza na niegodziwość pewnych pań w stosunku do uchodźców:

"Najgorzej jednak mają azylanci w węgierskim Debreczynie – jak donosi tamtejszy serwis internetowy „debrecen.info. hu” - miejscowe prostytutki niecnie wykorzystują uchodźców, każąc im płacić 120 euro za półgodzinną sesję, choć od miejscowych pobierają 80-100 euro, i to za godzinny numerek. Jest to bez wątpienia przejaw rasizmu, ksenofobi, nietolerancji i w ogóle neonazizmu ze strony węgierskich prostytutek, oraz wspomagających je „cór Koryntu” ze Słowacji, Ukrainy i Rumunii, które tam tłumnie zjeżdżają, bo miejscowe nie mogą z robotą nadążyć."

Portal przejęty trudnym losem uchodźców w Debreczynie apeluje:

"Jest w Europie i na świecie całkiem sporo pań, przejętych losem tych biednych, egzotycznych chłopaków, może, by wszczęły jakąś charytatywną akcję i wybrały się do Debreczyna, bo po co chłopcy mają tyle płacić?"

​Z pewnością znajdą się jakieś litościwe dusze, które pomogą uchodźcom. Tak jak kiedyś nasze "intelektualistki" wspierały seksualnie niejakiego Simona Mola. Czyli epidemię AIDS raczej na pewno mamy zagwarantowaną. A co z innymi chorobami?
Pierwsze zgłoszenie o wystąpieniu egzotycznej choroby nie notowanej od dawna w Europie pochodzi z greckiej wyspy Kos:

„Centrum Kontroli i Prewencji Chorób poinformowało o przypadku 79-letniego holenderskiego turysty, który z objawami typowymi dla cholery, tj. wysoką gorączką i biegunką, został przewieziony z Kos do szpitala w stolicy Grecji.”
A na wyspie Kos jest taki bałagan związany z imigrantami, że jeśli oni nawet umierają na cholerę, to nikt o tym nie wie.
Epidemie w Europie, to dary niebios dla koncernów farmaceutycznych. Pieniądze ze szczepionek i lekarstw to ocean pieniędzy.

A inne braże?

Oczywiście bankierzy. Portal wolna-polska.pl tak pisze o pomysłach czołowego reprezentanta światowego banksterstwa:

"Według miliardera, „UE powinna przyjmować w najbliższej przyszłości przynajmniej milion uchodźców rocznie”, a ich rozmieszczenie powinno być zgodne z warunkami wynegocjowanymi na ostatnim szczycie. Dodatkowo „UE powinna zapewnić 15 000 euro na każdego uchodźcę przez dwa lata, aby opłacić koszty mieszkania, opieki medycznej i edukacji”.
Środki na ten cel można pozyskać emitując długoterminowe obligacje i korzystając z w dużej mierze niewykorzystanej dużej zdolności kredytowej na poziomie AAA. Miałoby to dodatkową korzyść w postaci uzasadnionego stymulowania fiskalnego europejskiej gospodarki – podpowiada Soros.
Jego zdaniem koszt pomocy uchodźcom przybywającym do UE wyniósłby 20 mld euro rocznie.
Jak twierdzi inwestor, UE powinna zapewnić także pomoc finansową Libanowi, Jordanii i Turcji, które przyjęły 4 miliony uchodźców. W sumie skalę potrzebnych wydatków na ten cel Soros szacuje na 8-10 mld euro."

No pięknie. Europa ma się zadłużać, żeby utrzymywać nierobów z Afryki i Bliskiego Wschodu, a na dodatek pasożytów z banksterskiej międzynarodówki. Obawiam się, że niestety, plan tego pana zostanie przyjęty, jak to już się zdarzyło w Europie Wschodniej jakieś 25 lat temu. 

Kto jeszcze skorzysta z imigranckiego tsunami?

Oczywiście służby specjalne wszystkich europejskich państw. Na nich imigranci spadają jak manna na Izraelitów na pustyni. Mogą rozszerzać swoje kompetencje w nieskończoność, instalować programy szpiegujące we wszystkich urządzeniach elektronicznych wszystkich obywateli, a nawet zażądaćzaczipowania obywateli UE, oczywiście dla ich (tych właśnie obywateli) bezpieczeństwa.  Mikroczipy wszczepione w ciała obywateli dadzą służbom nieograniczoną nad nimi kontrolę. Będą wiedziały co obywatel robi, kiedy i z kim. Tylko dzięki czipom będzie można cokolwiek kupić. Jeśli obywatel będzie krnąbrny, to mu się uniemożliwi kupowanie czegokolwiek. Jeśli taki hardy obywatel mimo głodu będzie dalej nieposłuszny, to się go zwyczajnie wyłączy na wieki za pomocą tego właśnie mikroczipa. No piękna przyszłość się rysuje przed nami.

Zalew imigrantów – kto ma w tym interes?A oprócz służb, kto jeszcze?
Całe mnóstwo osób i organizacji. Powróćmy jeszcze raz do "marszu przez instytucje". Sądząc po przebiegu wypadków w Europie w ostatnim czasie, a szczególnie w Niemczech można dojść do wniosku, że nie tylko lewacy zrobili „marsz przez instytucje”. Wiele wskazuje na to, że naziści również. Sądząc po wypowiedziach pana Schultza o użyciu siły wobec „krnąbrnych” państw UE, czy choćby po filmikach na youtube o sytuacji w Niemczech można dojść do wniosku, że naziści wcale nie wyginęli w tajemniczych okolicznością w 1945 roku, ale prawdopodobnie są do dzisiaj i mają się znakomicie. Wchodząc w skóry lewaków przechytrzyli moskiewskich mocodawców i teraz opanowali instytucje Europy Zachodniej i Unii Europejskiej, ze szczególnym wskazaniem na Niemcy. A może i nie przechytrzyli, ale  z jakiś powodów kremlowscy mocodawcy przymknęli na to oko. W każdym razie są i działają. Co więcej, kandydatka do tegorocznej pokojowej nagrody Nobla, według sugestii niektórychportalów internetowych, może być córką Hitlera:
„dzięki doniesieniom wywiadu rosyjskiego i niemieckiego, wyszło, że Angela Merkel jest córką Adolfa Hitlera – została poczęta z zamrożonej spermy, pod nadzorem nazistowskiego eksperta złapanego przez Sowietów. Oznacza to bez wątpienia, że jeden z liderów nazistowskiej frakcji ma nadzieję na powołanie faszystowskiego – totalitarnego rządu światowego.”
Coś w tych doniesieniach może być prawdy. Hitler również był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Ta skłonność do nominacji do Pokojowej Nagrody Nobla może być uwarunkowana genetycznie.
 
Co gorsza, robiąc „marsz przez instytucje” z pewnością spenetrowali służby specjalne wielu krajów Europy zachodniej, a może i Środkowej. Nie wróży nam to nic dobrego. Naziści będą dążyć do wprowadzenia systemu totalitarnego w całej Unii Europejskiej, a zaprowadzanie porządku po inwazji afrykańsko – azjatyckiej da im do tego doskonały pretekst. Jak widać pierwsza wojna światowazakończyła się całkiem niedawno, po stu latach zwycięstwem Niemiec, a druga wojna jeszcze trwa.

Komu jeszcze może zależeć na masowej imigracji do Europy?
Oczywiście tajnym stowarzyszeniom których prawdziwe cele nie są znane, jak na przykład masoneria. Do niedawna usiłowano nam wmówić, że istnienie masonerii to teoria spiskowa i wyśmiewano każdego, kto wierzył w jej istnienie. Mniej więcej działano podobną metodą, którą opisał  Clive Staples Lewis w książce "LISTY STAREGO DIABŁA DO MŁODEGO". Podstawowym celem diabłów jest przekonanie ludzi, że diabły nie istnieją. I to samo było z masonerią. Obecnie loże masońskie wychodzą z ukrycia i do niektórych można zgłosić się nawet przez internet. Cele masonów pozostają niejasne, bo już samaprzysięga masońska sugeruje, że ludzie ci co innego mówią na użytek wewnętrzny, a co innego mówią profanom, co jest praktyką znaną z wielu religii:
„"Przysięgam w imię Najwyższego Architekta Wszystkich Światów nie ujawniać nigdy sekretów, znaków, sposobów dotykania, słów i nauk używanych przez wolnomularzy i zachowywać co do tego wieczne milczenie. Ślubuję i przysięgam na Boga nie wyjawiać nigdy żadnej rzeczy z tych, które mi powierzono do chwili obecnej i które powierzy mi się w przyszłości. Zobowiązuję się i poddaję się następującej karze, jeśli złamię swoje słowo: niech mi spalą wargi rozpalonym żelazem, niech mi utną rękę i przetną szyję, i wyrwą język, a mój trup niech wisi w loży w czasie przyjmowania nowego brata, aby służył za odrażający dowód mojej niewierności i był przestrogą dla innych. Niech zostanie potem spalony, a popioły rzucone na wiatr, aby nie został żaden ślad po mojej zdradzie. Tak mi dopomóż Bóg i jego święta Ewangelia. Niech się tak stanie."
A teraz okazuje się, że masoni apelują o wpuszczanie większej liczby uchodźców i zapewnienie im godziwych warunków w Europie. Portal wolna-polska.pl cytuje apel europejskiej masonerii w sprawie uchodźców:
Europejskie obediencje wolnomularskie zostały zaalarmowane przez tragedię jaką przeżywają migranci uciekający z krajów ogarniętych wojną i nękanych przez ubóstwo. Apelujemy do rządów Unii Europejskiej o wdrożenie wspólnej polityki niezbędnej do ochrony bezpieczeństwa i godności tych osób. Niezdolność państw do przezwyciężenia narodowych egoizmów jest nową oznaką choroby trawiącej Europę, w której hasło „każdy dla siebie” przeważa nad dobrem wspólnym.
Obediencje wolnomularskie przypominają, że poszanowanie praw człowieka i zasada godności ludzkiej tworzą część podstaw konstrukcji Zjednoczonej Europy. To na podstawie tych zasad zbudowana została solidarność między naszymi narodami. Duch ożywiający tą solidarność jest jeszcze bardziej niezbędny w kontekście zmian, które mają obecnie wpływ na wiele części świata.
Obediencje wolnomularskie przypominają, że przypływ imigrantów jest nie ciężarem, lecz szansą dla przyszłości Europy.”

Chciałbym wiedzieć, co obediencje wolnomularskie rozumieją pod sformułowaniem: „przypływ imigrantów jest nie ciężarem, lecz szansą dla przyszłości Europy”. Na czym miałaby polegać ta szansa? Tego już wolnomularze nie wyjaśniają. Może to jest tylko szansa dla masonów, lecz nie dla przeciętnego mieszkańca Europy.
Cytowany powyżej portal sugeruje pewne cele masońskie na podstawie ich dotychczasowej działalności:
„Adam Witold Wysocki, mąż autorki bloga „Aszera” (Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski) stwierdził w rozmowie, która odbyła się w redakcji krakowskiego „Czasu”:
„Jeżeli chodzi o realne wpływy wolnomularstwa to faktem jest. że Liga Narodów została założona przez ludzi w większości należących do masonerii. Masoni uczestniczyli także przy pracach związanych z powstaniem ONZ”. Uczestniczący w tej rozmowie redaktor Anatol Arciuch dopowiada: „Jednak Liga Narodów. ONZ i Wspólnota Europejska to przykłady, jak niewielka grupa ludzi może oddziaływać na losy świata…” – Wolnomularz Polski nr 5
Jak informuje dr. Stanisław Krajski (autor wielu publikacji na temat masonerii), masoneria  przygotowuje utworzenia światowego rządu o nazwie Federacja Świata, według masońskiego planu, światowy rząd ma posiadać 5 stolic.
Władzą ustawodawczą ma być Parlament Świata który ma składać się z trzech ciał (House of People – Izba Gmin: House of Nation – Izba Narodów: House of Counsellers – Izba Doradców) i stanowić nadrzędną władzę nad Rządem Świata. Władza wykonawcza ma się składać z 5 członków Prezydium i gabinetu złożonego z 30 członków mianowanych przez Parlament Świata. Strukturę administracyjną ma tworzyć 30 ministerstw, urząd prokuratora i światowa policja.”

Jak z tego fragmentu można się domyślić masoni również robią „marsz przez instytucje”. 

A jakie jeszcze tajne organizacje są zamieszane?
Nie wiem jak Grupa Bilderberg, ale Komisja Trójstronna jest zaangażowana w sianie zamętu na Bliskim Wschodzie powodującego rzekę uchodźców do Europy. Ustami swojego wybitnego przedstawiciela Zbigniewa Brzezińskiego Komisja potwierdziła zaangażowanie amerykańskie ( pośrednio swoje) w powstanie i trwanie ISIS:
„Brzeziński poradził prezydentowi Barackowi Obamie by spróbował rozbroić Rosjan, jeśli będą nadal atakować wyszkolonych przez CIA bojowników w Syrii.
„Obecność rosyjskiej marynarki i lotnictwa w Syrii jest zagrożona, odizolowana geograficznie od ojczyzny” – napisał w niedzielę Brzeziński. „One mogą zostać „rozbrojone”, jeśli będą prowokować USA”.
Dr Barrett powiedział, że jest to „wspaniałe potwierdzenie od wysokiego szczebla amerykańskiego doradcy, że USA, naprawdę wykorzystuje al-kaidę, albo może także Państwo Islamskie [grupę terrorystyczną Daesh / ISIL], jako swoje aktywa”.
„To nie jest coś co zwykle potwierdzają oficjele z Waszyngtonu, to oznacza, że al.-kaida w Syrii, Front al.-nusra, to w rzeczywistości sojusznik USA” – dodał.
Brzeziński napisał, że decyzja Moskwy uderzenia w bojowników CIA „w najlepszym razie” pokazuje „rosyjską niekompetencję wojskową”, a w najgorszym, „dowody niebezpiecznej chęci pokazania amerykańskiej impotencji politycznej”. Dodał, że jeśli Moskwa nadal będzie atakować tych ludzi, to Waszyngton powinien wziąć odwet na Rosjanach.
Komentując dla Press TV, dr Barrett powiedział, że „Amerykanie z zaciekawieniem usłyszą, że 14 lat po atakach 11 IX 2001, za które oficjalnie obwiniono al.-kaidę – a którą nawet wtedy niektórzy nazywali al.-CIA-dą, mającą relacje z Ameryką w afgańskim dżihadzie przeciwko Związkowi Sowieckiemu – że ta rzekomo demonizowana wroga grupa, która, jak nam mówiono, odpowiadała za mord 3.000 Amerykanów 11 IX 2001, jest teraz naszym sojusznikiem w Syrii, i powinniśmy wejść w wojnę z Rosją i ryzykować wojną nuklearną, która może zakończyć życie na planecie, po to żeby ukarać Rosję za walkę z al.-kaidą”.”

Co by nie mówić Zbigniew Brzeziński jest współzałożycielem Komisji Trójstronnej i jest chyba najbardziej z nią związany, więc jego słowa najprawdopodobniej nie obrazują jego prywatnej opinii, a stanowisko Komisji.

Kto jeszcze?

Oczywiście organizacje religijne. Przede wszystkim muzułmanie mający misję dotarcia z islamem do wszystkich zakątków świata i zaprowadzenia tam prawa szariatu. To jest oczywista oczywistość.
Inne religie jak pewne odłamy chrześcijańskie i żydowskie cieszą się z napływu uchodźców muzułmańskich do Europy. Wierzą, że jak Kościół Katolicki z islamem wezmą się za łby, to zrobi się więcej miejsca dla nich. Inni wierzą, że upadek Europy – Nowego Babilonu doprowadzi do ponownego lub pierwszego (w zależności od opcji) przyjścia Mesjasza na Ziemię. Żydzi talmudyczni organiczne nienawidzą chrześcijan i chrześcijaństwa, co opisał w swojej książce ks. Justyn B. Pranajtis i będą szczęśliwi chrześcijaństwo polegnie w walce z islamem.
Z pewnością i sataniści ucieszą się ze zmagań dwóch wielkich religii. Będzie to dla nich szansa, żeby wyjść z ukrycia.
Oczywiście gminy żydowskie w Europie mają jeszcze inny problem. Kilka państw, w tym Polska, zakazało uboju rytualnego zwierząt. Napływ milionów muzułmanów zmusi rządy europejskie do ponownego zalegalizowania szechity.
Oprócz wyznawców Allaha i judaistów zalegalizowaniem uboju rytualnego zainteresowani są przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w sprzęt do takiego uboju, nawiązali kontakty handlowe z Izraelem i krajami Zatoki Perskiej, a tu pstryk i cały biznes leży. Oni są żywotnie zainteresowani zwiększeniem liczby konsumentów mięsa koszernego i halal. Oczywiście można podjąć próby hodowli tkankowychmięsa koszernego, ale jakoś na razie niewiele osób jest tym zainteresowane. Lepiej sprowadzić więcej islamistów. 

Zalew imigrantów – kto ma w tym interes?Na imigrantach zarabiają także inni przedsiębiorcy, nie związani z ubojem halal. Jak podaje portalparezja.pl w Niemczech biznes imigrancki rozwija się pełna parą:
„Najwięcej na imigrantach zarabiają przedsiębiorcy działający w branżach hotelarskiej, produkującej przenośne toalety, namioty i łóżka polowe oraz firmy oferujące catering i usługi telekomunikacyjne. Wszystkie korzystają na szybkiej reakcji na potrzeby zgłaszane przez administrację rządową kanclerz Angeli Merkel.
Dziennikarze „Der Spiegel” podają przykład jednego z hoteli, który świecił pustkami i musiał obniżyć ceny noclegu do 40 euro za noc. W związku z udostępnianiem pomieszczeń imigrantom, nie tylko znalazł on klientów, ale również podwoił ceny. W berlińskiej dzielnicy Friedrichshain hostel kasuje za noc od 25 do 50 euro. W przypadku dziewięcioosobowej rodziny mieszkającej na powierzchni 120 metrów kwadratowych opłata za dobę wynosi co najmniej 225 euro, co daje za miesiąc 7 tys. euro.
Firmy telekomunikacyjne rozdają natomiast przybyszom spoza Unii Europejskiej karty SIM, które muszą oni następnie doładować. Duże zyski notuje też koncern Western Union, w związku z pobieraniem przez uchodźców pieniędzy.”
Oprócz ludzi, firm i organizacji, którzy czerpią bezpośredni zysk z imigrantów są również naiwniacy wierzący, że imigranci przyjadą do ich krajów pracować na ich emerytury. Mało tego, sam spotkałem się w Polsce z opiniami, że imigranci mogą posiadać unikalne kwalifikacje bardzo potrzebne polskiej gospodarce. Oczywiście to wszystko być może, ale obawiam się, że imigranci, nawet ci, co przyjechali tuza pracą nie podejmą tak atrakcyjnych ofert:

„Pracodawca oferują minimalne wynagrodzenie brutto w wysokości 1 zł za godzinę. Wymiar czasu pracy to 40 godzin tygodniowo. Rodzaj zatrudnienia - umowa zlecenie lub o dzieło.”

Polak może się skusi, ale obawiam się, że murzyni i Arabowie nie są aż tak durni.  
Widać, że jest zbyt wiele państw, organizacji, instytucji, firm i ludzi, zainteresowanych by strumień imigrantów płynął do Europy, żeby mógł być zatrzymany.
Cóż nam, szarym myszkom pozostaje zrobić?
Pewnie przyjdzie nam przenieść się do Afryki lub na Bliski Wschód, które to tereny właśnie się wyludniają.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo