Jack Mac Lase Jack Mac Lase
200
BLOG

Uchodźcy, Polska i sankcje UE

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

image

Aj waj można zakrzyknąć naśladująć naszych starszych braci w wierze, Unia Europejska, a konkretnie Niemcy i Francja, chcą nam wcisnąć niechcianych przez nich uchodźców - nachodźców. Jeśli ich nie weźmiemy, to grożą nam karami. Właśnie Komisja Europejska podjęła decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie nieprzyjmowania uchodźców.  Co robić?
Oczywiście Polska nie jest sama. Coraz więcej krajów sprzeciwia się karom za nieprzyjmowanie niechcianych przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. 
Ale skąd w ogóle ten napływ Afrykańczyków do Europy?
Pewne światło na ów problem rzuca artykuł "Ekonomiczna kalkulacja, czyli dlaczego Niemcy tak chętnie przyjmują uchodźców" z portalu forsal.pl. Paweł Kowalewski, autor tego artykułu wyjaśnia:

"W 2013 roku Niemcy zdali sobie sprawę, że jest ich o dwa miliony mniej niż do tej pory myśleli – 80 milionów, o 2 mln mniej niż powszechnie sądzono. Prognozy są na dodatek kiepskie. Spodziewać się można, że do połowy obecnego stulecia ich liczba spadnie poniżej 69 milionów. Gdyby się to potwierdziło Niemcy utraciłyby tytuł największej gospodarki europejskiej na rzecz Wielkiej Brytanii." 

I dalej przedstawione są kalkulacje:

"W ciągu pierwszych 8 miesięcy 2015 roku niemiecką granicę przekroczyło 219171 Syryjczyków. Przybyło ich być może nawet więcej. Jeszcze we wrześniu niemiecki rząd mówił, że wiązać się to będzie z kosztem około 670 euro miesięcznie. Bardziej realistycznie kwestię widzi prof. Marcel Fratzscher, szef niemieckiego instytutu Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung, prof. Marcel Fratzscher, który szacuje koszt niemieckiego budżetu z tytułu przyjęcia jednego imigranta na niespełna 12 tysięcy euro rocznie, czyli około 1 tysiąc euro miesięcznie. Trzymając się tego bardziej realistycznego rachunku i zakładając, że w 2015 r. przybędzie do Niemiec łącznie 800 tysięcy uchodźców, sfinansowanie ich przyjęcia kosztować będzie Niemcy około 10 mld euro rocznie. Fratzscher wychodzi z założenia, że w 2016 r. do Niemiec napłynie dalsza podobna liczba uchodźców, co oznaczać będzie wzrost wydatków o kolejne 10 mld euro, co odpowiadać będzie 0,6 proc. PKB Niemiec. Jest to duże obciążenie budżetu naszych zachodnich sąsiadów. Fratzscher zaleca jednak patrzenie na tę kwotę przez pryzmat programu nakręcającego koniunkturę w Niemczech. Jego zdaniem jeśli nawet połowa z omawianych tutaj 20 miliardów pójdzie na konsumpcję ze strony uchodźców, to gospodarka niemiecka i tak zyska w postaci wyższego wzrostu PKB. A dokładniej konsumpcja ze strony uchodźców może dołożyć ok 0,3 proc. do całego wzrostu przewidzianego na rok 2016. Fratzscher nie ogranicza jednak swojej projekcji tylko do roku 2016 i wybiega naprzód aż do roku 2035. Zakłada, że w latach 2017-2020 będzie napływać do Niemiec 400 tysięcy uchodźców rocznie. Z różnych powodów (przede wszystkim chodzi o barierę językową), współczynnik aktywności zawodowej imigrantów będzie niski (na poziomie 20 proc.). Do 2027 r. powinien on jednak wzrosnąć już do 70 proc., a jego efektywność pracy będzie wynosić 67 proc. efektywności przeciętnego Niemca. Przy takich założeniach w 2020 r. koszt utrzymania przybyłych w latach 2015-2020 do Niemiec 3,2 milionów nowych uchodźców sięgnie 1,2 proc. PKB. W 2020 r. wielu uchodźców powinno już jednak zacząć pracować na siebie. W jego ocenie wygenerują oni już wzrost gospodarki niemieckiej rzędu 0,54 proc. Za sprawą bardzo wysokich kosztów utrzymania tzw. wzrost netto wyniesie jednak nadal minus 0,66 proc. PKB. Sytuacja powinna znacząco poprawić się już w 2025 r. kiedy tzw. zmiana netto PKB będzie już dodatnia i wyniesie 0,8 proc. PKB. A 10 lat później (to jest w 2035 r.) zmiana netto podskoczy nawet do 1,12 proc. PKB. Optymizm Fratschera bazuje na założeniu dotyczącym struktury wiekowej uchodźców. Z punktu widzenia budżetu Niemiec najlepszym przedziałem wiekowym jest przedział od 25 do 30 lat. Przybysze w tym wieku są już oni ukształtowani zawodowo i nawet w przypadku możliwej przeciągającej się ich integracji z rynkiem pracy będą oni w stanie zapracować na swoją emeryturę. Tak więc ich tzw. obciążenie netto dla budżetu będzie wręcz ujemne."

I dalej czytamy:

"Gdyby struktura wykształcenia imigrantów upodobniła się do struktury wykształcenia całej ludności niemieckiej (13 proc. Niemców ma wyższe wykształcenie, 62 proc. ma wykształcenie średnie lub zawodowe, a 16 proc. nie posiada wyuczonego zawodu) dotychczasowe obciążenie przekształciłoby się w korzyść w wysokości 347 euro per capita."

Ale coś chyba Niemcy przeliczyli się w kalkulacjach, albo ktoś wpadł na genialny pomysł, że po co obciążać budżet federalny przystosowaniem przybyszów do życia i pracy w Europie, skoro za wschodnią granicą są frajerzy,  wielokrotnie dający w historii dowód swojego frajerstwa, których można obciążyć kosztami przechowania Afrykanów do czasu, gdy będą gotowi do pracy w Niemczech. Poza tym wśród przybyszów jest wielu lewusów, którzy nie nadają się do żadnej pracy i nigdy nadawać się nie będą. Przecież nie po to pokonali Morze Śródziemne, żeby teraz iść do roboty.  I właśnie ta grupa zostałaby na stałe w Polsce. W tym momencie Niemcy zachowują się jak drobny cwaniak. Piszę drobny cwaniak, bo właśnie ten typ wykazuje czyste cechy cwaniactwa. Nie ma sprecyzowanych głębokich celów, nie ma strategii, tylko stosuje doraźną cwaniacką taktykę. Często zmieniają mu się koncepcje, jak naszemu byłemu prezydentowi. Widać, że Afrykańczycy Niemcom nie spasowali i już próbują ściągnąć do siebie Ukraińców do pracy poprzez zniesienie dla nich wiz do UE i próbom nadania im polskiego obywatelstwa rękami ministra Gowina. Gowin tłumaczy to potrzebą rąk do pracy dla polskiej gospodarki, ale jasne jest, że Ukrainiec z polskim obywatelstwem nie będzie pracował za polską pensję.  
W odróżnieniu od drobnego cwaniaka duży cwaniak ma określone, dobrze sprecyzowane cele, które realizuje dobierając do tego strategię i taktykę, dlatego też duży cwaniak dążąc do celu przez długi czas może wydawać się ostatnim frajerem, bo taką taktykę uznał za najlepszą.  Patrząc na Niemcy, wydaje mi się, że jest to jednak taki drobny cwaniak. Można odnieść wrażenie, że to co wcześniej zacytowałem, z tak dokładnymi wyliczeniami, przeczy tej tezie. Ale tylko pozornie. Ja też potrafię podać dokładne wyliczenia biorąc dane z sufitu. Patrząc na drobnego cwaniaka można zauważyć, że jednak ma zasadniczy cel.  Ale jest to cel bardzo ogólny. Chce być bogaty i wszystkich przechytrzyć. Brak mu jednak strategii. Niemcy docelowo chcą mieć ludzi do pracy, żeby być bogatymi, wybrali taktykę importu z Afryki, ale nie mają strategii jak tych ludzi przymusić do roboty. Spójrzmy na przykłady historyczne rozmijania się niemieckich cwaniackich kalkulacji z rzeczywistością, choćby niemiecki podbój kolonialny. Niemcy chcieli być mocarstwem kolonialnym i niby im się udało, ale na krótko, bo niebardzo wiedzieli jak postępować z tubylcami:

"Ponad sto lat temu Niemcy niemal całkowicie wymordowali namibijskie plemiona Hererów i Nama. W obozach koncentracyjnych przeprowadzali na nich eksperymenty, a ich kości wysyłali do Europy na badania. Setki czaszek trafiły do niemieckich uczelni jako rekwizyty naukowe."

Jeśli wymordowali mieszkańców kolonii, to jasne, że nie miał kto tam później dla Niemców pracować. Czyli nie mieli strategii postępowania z autochtonami, a wybrali dobrze sobie znaną taktykę.
Inny przykład, wydawać by się mogło, że Niemcy po stu latach wygrali I wojnę światową. Dzięki utworzeniu Unii Europejskiej osiągnęli praktycznie wszystkie swoje cele z tamtego okresu, o czym nawet co nieco napisałem na swoim blogu.  Pisałem to 3 lata temu i wtedy wydawało mi się to prawdą, ale teraz, patrząc przez pryzmat ostatnich wydarzeń, nie wydaje mi się to tak oczywiste. W każdym razie Niemcy osiągnęli cele wojenne i je na razie utrzymują,  ale chyba nie będzie to długo trwało, bo dużym cwaniakiem są tutaj anglosasi, którzy nie pozwolą na żadną dominację Niemiec. 
Unia Europejska pod przywództwem niemieckim z PKB większym niż USA i coraz bardziej scentralizowana mogłaby stanowić poważne wyzwanie dla Ameryki. Już jakiś czas temu pisałem na blogu w poście „Eurowybory, Korwin Mikke i spiskowa teoria dziejów”:

„UE z większą kasą niż USA i z większym, co by nie mówić, potencjałem naukowym byłaby w stanie stworzyć potężniejszą armię niż armia amerykańska. Jeśli procesy integracji UE w jedno federalne superpaństwo zostałyby zakończone sukcesem i ogłupianie ludzi ideologiami poprawnymi politycznie zostałoby zintensyfikowane tak, że ludność tego nowego państwa ślepo popierała by  swoich przywódców, to wyrosło by mocarstwo będące w stanie walczyć z całym światem na raz i jeszcze wygrać. Taki ZSRR bis tylko potężniejszy i gospodarczo i militarnie. Powyższy rozwój wypadków dostarczyłby wielu zgryzot Amerykanom, którzy raczej ciężko by to przeżywali i być może mogliby nawet tego nie przeżyć, gdyby zostali zaatakowani przez Unię Europejską.”

Zdaje się, że Ameryka ma możliwość, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji:

"Gerd-Helmut Komossa ujawnia niewygodna prawdę o warunkach podyktowanych po wojnie Niemcom przez USA i aliantów. Układ z 21 maja 1949 roku, którego treść została zaklasyfikowana przez BND jako ściśle tajna, sugeruje utrzymanie ograniczenia suwerenności państwowej RFN aż do 2099 roku. Wspomniane restrykcje obejmują m.in. sprawowanie całkowitej kontroli nad mediami niemieckimi oraz środkami komunikacji przez zwycięskich koalicjantów. Poza tym, każdy nowo-wybrany kanclerz musi podpisać tzw. Federalny Akt Kanclerski a na niemieckie rezerwy złota został nałożony areszt." 

To, że Anglosasi są dużymi cwaniakami znajduje potwierdzenie w ich historii.
Grzegorz Braun żali się, że Powstanie Listopadowe i Styczniowe zgotowali nam Brytyjczycy prowadzący "Wielką Grę" z Rosjanami. Gabriel Maciejewskioskarża Brytyjczyków o wszelkie zło jakie nam Polakom przydarzyło się w historii, czyli powstanie Chmielnickiego, wojna z Turcją, rozbiory etc. AKrzysztof Gędłek tak pisze o początku II wojny światowej:

"Dowództwo III Rzeszy planowało najpierw ekspansję na Austrię i Czechosłowację, potem na Francję. Polska wcale nie musiała być pierwszym obiektem agresji potężnych sił niemieckich. Wiele wskazuje na to, że machinę wojenną Hitlera skierowali na nas Brytyjczycy."

Ale nie można powiedzieć, że Brytyjczycy uwzięli się na Polskę i Polaków. Oni ze wszystkimi tak postępowali i postępują. Wystarczy wspomnieć innego drobnego cwaniaka Europy czyli Francję, która też chce Polsce narzucić limity imigrantów. Weźmy takie wojny napoleońskie, Brytyjczycy rozegrali wtedy Francuzów i część krajów europejskich przy okazji. Amerykanie skorzystali z okazji i kupili od Francji Luizjanę za brytyjskie pieniądze. Przez wiek dziewiętnasty Brytyjczycy Niemcami szachowali Francję. Oczywiście Brytyjczycy nie ograniczali się tylko do Europy i najbliższych sąsiadów o czym pisze xportal w artykule "O co chodzi z Katarem? Analiza podłoża i przebiegu kryzysu" :

"Mianowicie w momencie kiedy Imperium Osmańskie powoli dogorywało, jego podłożem ideologiczno-religijnym wstrząsnęła rebelia na terenie osmańskiej Arabii, wspierana logistycznie przez Brytyjczyków. Klan Saudów, razem z błogosławieństwem wahhabickiego duchowieństwa, ogłosił iż Turcy „nie są prawdziwymi muzułmanami” więc nie mają prawa zarządzać świętymi miastami islamu. Powstanie wahhabitów doprowadziło do długotrwałego konfliktu którego wynikiem było przejęcie kontroli nad Arabią przez nietolerancyjnych Saudyjczyków, a także wielkim upokorzeniem Turków którzy stracili władzę nad najświętszymi miejscami dla muzułmanów; Mekką i Medyną."

Jak widać Polacy wcale nie są jakoś w specjalny sposób wyróżnieni przez Brytyjczyków. Oni ze wszystkimi tak postępują. W czasie I wojny światowej austriacki filozof i mistyk Rudolf Steiner twierdził, że brytyjskie towarzystwa okultystyczne uważały, że Anglosasi rządzą światem i misją Anglosasów jest sprawowanie rzeczywistego światowego rządu przez wiele wieków w przyszłości. Ich celem było ustanowienie kasty panów na Zachodzie i kasty ekonomicznych niewolników na Wschodzie od Renu aż do Azji.  Jeśli spojrzy się na świat współczesny, to należy podziwiać jego dalekowzroczność. 

Spójrzmy teraz na drugi człon imperium anglosaskiego, czyli na Stany Zjednoczone. Z pozoru to frajer. Według słów redaktora MichalkiewiczaŻydzi robią z USA co chcą, Izrael jest dla Amerykanów najważniejszy i że to ogon wymachuje psem.
Przyjrzyjmy się jakie funkcje u psa spełnia ogon. Pies nim merda gdy jest zadowolony, porusza nim w specyficzny sposób, gdy szykuje się do ataku lub podkula go by chronić czułe punkty swojego ciała przed ciosem.
Spójrzmy na Żydów. Ja ich znam głównie z Biblii i co o nich mogę powiedzieć, to osiągają wysokie pozycje społeczne, ale brakuje im czegoś, żeby osiągnąć te najwyższe, czyli przywódcze. Biblijny Józef - był doskonałym administratorem faraona. Do jego czasów  Egipcjanie byli wolnymi ludźmi, a on sprawił, że stali się niewolnikami faraona:

"Odpowiedzieli: «Zachowałeś nas przy życiu! Obyś nas darzył życzliwością, panie nasz, a my będziemy niewolnikami faraona!»"

Józef był doskonałym sługą faraona. Mojżesz miał szansę zostać faraonem, ale mu się noga powinęła. Nie potrafił zamknąć sprawy na swoją korzyść. Żydzi służyli Jahwe, albo złotemu cielcowi. Byli pod batem egipskim, babilońskim czy rzymskim. Jak widać zawsze ktoś musiał być nad nimi, ktoś obcy, żeby mogli dobrze funkcjonować. Z historii choćby Polski widać, że Żydzi mieli szansę zająć tron polski, bo ponoć Kazimierz Wielki miał z Esterką dwóch synów Niemira i Pełkę. Ale znowu czegoś Żydom zabrakło i tego nie osiągnęli. Żydzi lubią żyć w diasporach różnych krajach stosując się do lokalnego prawa. Wielu Żydów jest przeciwnych istnieniu państwa Izrael.  Można wysnuć wniosek, że  potrzebują  pana nad sobą. Sami nie czują się na siłach, żeby rządzić samodzielnie.  

I w tym kontekście spójrzmy jak to było z psem i ogonem w dwudziestowiecznej historii USA. To elity amerykańskie machały żydowskim ogonem, a nie na odwrót. Miały tam jakieś swoje cele. Po dojściu Hitlera do władzy ni z tego ni z owego amerykańscy Żydzi ogłosili bojkot Niemiec, a za nimi pozostali Żydzi:

"Na długo przed ograniczeniem praw niemieckich Żydów przez rząd Hitlera, przywódcy społeczności żydowskiej na całym świecie formalnie zadeklarowali wojnę z „Nowymi Niemcami” w czasie, kiedy rząd Stanów Zjednoczonych, a nawet przywódcy żydowscy w Niemczech wzywali do ostrożności w kontaktach z nowym reżimem Hitlera. Wojna międzynarodowego przywództwa żydowskiego w Niemczech nie tylko wywołała pewne represje ze strony rządu niemieckiego, ale także ustawiła scenę dla mało znanego sojuszu między Hitlerem i przywódcami ruchu syjonistycznego, którzy mieli nadzieję, że napięcia gospodarcze i polityczne pomiędzy Niemcami i Żydami doprowadzą do masowej emigracji do Palestyny. Krótko mówiąc, wynikiem tego był taktyczny sojusz między nazistami i założycielami współczesnego państwa Izrael – fakt, o którym wielu dzisiaj wolałoby zapomnieć."

Sankcje gospodarcze były ciosem dla Niemców, bo np. hel w tamtych czasach był produkowany tylko w USA, a Niemcy potrzebowali go do swoichzeppelinów. I później dostało się za to niemieckim Żydom. W późniejszym czasie obozy zagłady powstały jako odpowiedź Niemiec na włączenie się USA do wojny. Za Wikipedią:

"Obozy zagłady działały od grudnia 1941 do stycznia 1945, w ramach programu „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej".

Jak widać pies podkulił ogon i ogon dostał kopa. Wydaje mi się, że Żydzi w obecnych czasach osiągają wysokie pozycje w USA, czy w Wielkiej Brytanii, bo są dobrymi administratorami. Ale i tak prawdopodobnie mają nad sobą swoich anglosaskich panów dlatego, że, jak z historii widać, ta nacja potrzebuje mieć kogoś nad sobą, żeby mu służyć.  To, że mówi się, że Polską rządzą Żydzi to nic nie znaczy, bo Polska jest administrowana z zewnątrz. 

Z powyższych rozważań dochodzimy do wniosku, że mamy państwa frajerskie - vide Polska, państwa cwaniackie - Niemcy, Francja i dużych cwaniaków, czyli imperium anglo - amerykańskie i Rosja, a przypuszczalnie i Chiny, ale tego do końca nie jestem pewien. O tym, że  Rosja jest dużym cwaniakiem świadczy jej historia, choćby już dwudziestopierwszowieczne zapasy gazowe opisane w artykule "Anatomia kolorowych rewolucji czyli hybrydowa historia Europy Środkowej".

Powracając do drobnych cwaniaków i frajerów, to z moich długoletnich obserwacji wynika, że frajerskie postępowanie konsekwentnie stosowane długofalowo daje dokładnie takie same rezultaty jak postępowanie drobnocwaniackie. Warunek jest taki, że frajer musi zdać sobie sprawę z tego, że jest frajerem i absolutnie nie może stosować się do rad drobnych cwaniaków. Wiem co piszę, bo sam jestem frajerem. Drobny cwaniak sam nie stosuje się do rad dawanych frajerom. Czyli my, jako frajerski naród, możemy posłuchać porad drobnych cwaniaków takich jak Francja czy Niemcy, żeby wiedzieć co myślą, ale absolutnie nie możemy się do nich stosować. Również nie możemy ulec naciskom drobnych cwaniaków, bo to będzie dla nas katastrofa. 
Naszym nieszczęściem jest to, że do władzy w Polsce i kluczowych stanowisk dochodzą drobni cwaniacy, co sprawia, że naród jako całość zachowuje się jak ciężki frajer, który myśli, że jest cwany. I to jest katastrofa.
I cóż nam robić?
Szansa, że do władzy w Polsce dojdą wielcy cwaniacy  - patrioci jest nikła, bo oni mają inne sprawy na głowie i inne cele, mnie nieznane. Pozostaje nam tylko eliminacja drobnych cwaniaków i wprowadzanie na urzędy frajerów, którzy wiedzą, że są frajerami i nie dają się zwieść drobnym cwaniakom.
A jak frajer może odnieść jakieś korzyści w konfrontacji z cwaniakami?
Na to odpowiedź daje nam Biblia. W "Księdze rodzaju" widzimy dwóch dużych cwaniaków których nazwano bogiem i wężem i frajera zwanego Adamem. Bóg bawi się Adamem jak zabawką. Stwarza zwierzęta i chce żeby je nazywał, chodził po ogrodzie i jadł owoce. Gdy Adam był jakiś smutny, to bóg stworzył dla niego Ewę na pocieszenie. Jednak zabronił im jeść z drzewa rosnącego w  środku ogrodu, którego owoce powodowały poznanie dobra i zła. Gdzieś tam było jeszcze jedno drzewo - drzewo życia, o którym bóg nie poinformował Adama, którego owoce sprawiłyby, że Adam z Ewą staliby się nieśmiertelni. Czyli gdyby Adam z Ewą posłuchali boga, to umarliby w raju głupi. Ale pojawił się drugi cwaniak, zwany wężem. Namówił Ewę, żeby wraz z Adamem zjedli owoc z drzewa poznania dobra i zła, ale też nic nie powiedział im o drzewie życia.  Czyli wężowi też nie chodziło o dobro ludzi, tylko chciał boga zażyć z mańki, krzyżując jego plany. Adam z Ewą, jak ostatni frajerzy, zjedli te owoce i zostali wyrzuceni z raju. Argument był następujący:

"I rzekł: "Oto Adam stał się jako jeden z nas, znający dobre i złe; żeby teraz nie ściągnął snadź ręki swej i nie wziął też z drzewa żywota i nie jadł, a był żyw na wieki!"
23 I usunął go Pan Bóg z raju rozkoszy, żeby uprawiał ziemię, z której został wzięty;
24 i wygnał Adama, a przed rajem rozkoszy postawił cherubów i miecz płomienisty i obrotny w celu strzeżenia drogi do drzewa żywota."

Czyli bogu też nie chodziło o dobro człowieka. Miał z nim związane jakieś plany, które wąż pokrzyżował. Mądrzy ludzie  już mu nie byli potrzebni w raju.
A jakie korzyści odnieśli Adam z Ewą skoro zostali wygnani z raju?
Gdyby nie zjedli tego owocu, to umarliby bezpotomnie w raju jako głupi ludzie realizujący jakieś boże cele. Oczywiście w Biblii nie jest napisane, że w raju Adam z Ewą nie mieliby dzieci, ale domyślam się tego, bo wzmianka o rodzeniu pojawiła się dopiero przy wyganianiu z raju:

"Do niewiasty też rzekł: "Pomnożę nędze twoje i poczęcia twoje; z boleścią rodzić będziesz dziatki i pod mocą będziesz mężową, a on będzie panował nad tobą.""

Czyli zyskiem Adama było to, że posiadł wiedzę i mógł mieć potomstwo dzięki czemu mógł zaludnić ziemię. Pozostając w raju nie dokonałby tego. Jak widać z powyższego, nawet ostatni frajer może odnieść korzyści z konfrontacji cwaniaków.  
I jak to się ma do naszego kraju?
Nie jesteśmy bogaci, nie mamy silnej armii. Co robić?
W krótkiej perspektywie czasowej pozostaje nam tylko przyłączanie się do dużego cwaniaka i gdy dwóch dużych cwaniaków weźmie się za łby musimy skalkulować zyski i straty i zastanowić się czy nie lepiej przyłączyć się do tego, który może nam zadać większe straty, gdy będziemy jego przeciwnikami. Co nam z tego, że Polska będzie w koalicji zwycięskiej jeśli starcia nie przeżyje żaden Polak. Oczywiście trzeba brać również pod uwagę fakt, że podczas takiej konfrontacji drobni cwaniacy będą usiłowali wydrzeć coś dla siebie i na to też trzeba bardzo uważać.
W perspektywie długofalowej nasi starsi bracia w wierze w "Protokołach mędrców Syjonu" podpowiadają nam jak mamy postępować z nacjami potencjalnie nam wrogimi. W "Protokołach" jest co prawda groch z kapustą i ponoć nie Żydzi to wymyślili tylko ktoś wcześniej, ale mniejsza z tym. Moim zdaniem na podstawie "Mędrców Syjonu" należałoby opracować długofalowy plan postępowania z wrogimi nam nacjami, zatytułować go na przykład  "Notatki gospodyń wiejskich z Łysej Góry" i zalecać jako lekturę dodatkową młodzieży w szkołach. Tytuł politycznie poprawny, więc pewnie i dotacje z Brukseli będą na opracowanie tego planu, druk i rozpowszechnienie wśród Polaków. 
Istnieje jeszcze kolejna możliwość, o której wspominałem kiedyś na swoim blogu, a mianowicie założenie kolonii na Marsie, gdzie w razie zagrożenia można ewakuować Polaków. Nawet jeśli ziemska część Polski padnie, to pozostanie jeszcze jej część marsjańska. Mogłoby to się wydawać science fiction, gdyby nie fakt, że Igor Aszurbejli - azerski biznesmen i były naukowiec buduje właśnie kosmiczne państwo Asgardia.  
A przede wszystkim władze polskie powinny pozwolić Polakom się bogacić i umożliwić im dostęp do broni. Wtedy wszelkiej maści drobne cwaniaczki będą się trzymać od nas z daleka.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo