Jak wyjawił pod koniec grudnia Jerzy Miller, "premier Donald Tusk nie czytał projektu raportu MAK". Wyjechał na urlop. By bronić polskiej racji stanu nasz premier przerwał pobyt w Dolomitach i szybko wrócił do kraju. Narada w KPRM trwała cztery godziny.Potem konferencja prasowa. Nie było najgorzej. Dziennikarze jak zwykle oszczędzili premiera.
Tak działa nasze państwo. Premier nie czyta najważniejszego dokumentu. W sumie nie musi, ale ma od tego kilka tysięcy urzędników, którzy powinni to zrobić. Dać rekomendacje, przygotować strategię, procedury reakcji. Wraca premier - uruchamiamy machinę. Nasze służby blokują, kontrują lub osłabiają przekaz rosyjskiego raportu. Wszak znaliśmy jego treść, a tym samym cele Kremla, od dwóch miesięcy. Premier rozdziela zadania. Ratujemy twarz, bronimy prawdy.
Tak powinno być w normalnym państwie. O upadku Polski świadczy totalne rozminięcie się linii polskich mediów z polską racją stanu. Znając historię, świadczy to o zinfiltrowaniu naszego państwa przez obcych agentów na skalę zagrażającą naszej suwerenności. Polacy, obudźcie się! Większego impulsu niż katastrofa smoleńska nie będzie..
Inne tematy w dziale Polityka