
1 maja to fuck-tycznie piękne święto od pracy, czyli nierobienia nic...
nawet do kościoła się nie idzie...
się wstaje rano, robi się przedziałek, je śniadanie, sprawdza się termometr i barometr... sprawdza się telewizor, czy przypadkiem nie wróciły trasmisje z Warszawy i bratnich stolic, ale chwalić Boga nie... jest za to Ogniem wymieciem... i tak do obiadu...
po obiedzie sa dwie transmisje meczyków to się zaliczy z czterema piwkami... kolacja, jakiś filmik, umyjemy ząbki, siusiu i spać...
oto całe Święto od Pracy... sierota po komuchach...
Inne tematy w dziale Kultura