Vitus Vitus
293
BLOG

Taniec myśli.

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 21

Jak przejrzyście pokazać coś, co nas wzrusza, cieszy, czy drażni, a jednocześnie zachować powściągliwość w opisie, bez uszczerbku dla poczucia własnej wolności i bez obawy przed jego wyrażeniem? Nie łatwo jest znaleźć delikatną równowagę między zdrową ekspresją, a chorym ekshibicjonizmem. Trudne, to zadanie, a dość często prawdziwa tortura...
 
Rzadko spotyka się ludzi, którym udaje się tego dokonać, bo niewielu ma taki talent. Niech za przykład posłuży taniec. Sposób, w jaki ktoś tańczy jest często uzewnętrznieniem pewnego rodzaju równowagi, jaką on, czy ona zdołali osiągnąć. Taniec „zdrowego tancerza” nie zawiera mechanicznego, świadomie kontrolowanego zbioru pozycji, ani zbytnio przerysowanej ekspresji. Jego ruchy zawierają w sobie łatwość i naturalność, która przyciąga wzrok – nie do osoby, ale do tańca. Choć ten, przeniknięty jest delikatną nitką indywidualnego charakteru, dzięki, któremu anonimowa energia – niby kierująca jego ruchami - przeistacza się w żywego ducha nadającego mu unikalnej osobowości. Mało kto jednak osiąga taką perfekcję...
 
Często, czyjeś taneczne kroki ukazują w swym wyrazie wewnętrzną walkę i głos niewidocznego ducha. Tak, taniec potrafi wyrazić naszą ukrytą prawdę. Czasami robimy, to zbyt świadomie, zbyt ostrożnie, zbyt bojaźliwie, i widzimy wtedy taniec chochołów, chropowaty i przepraszający w każdym kroku. Czasami jednak rzucamy się w wir rytmu bez kontroli, rozbrykani i nieskrępowani, do bólu śmieszni, jeśli nie żałosni... Czasami nasz krok ukazuje zbyt mało, czasami zbyt dużo, ale tylko wtedy, kiedy przekraczamy niewidzialną granicę między delikatną ekspresją, a wybuchem niezdrowego narcyzmu, który wprawia widzów w stan zażenowania.
 
A to wszystko, dlatego że jesteśmy kołyską naszych nastrojów i zachowań, uwarunkowanych od otaczającego nas świata. Jednym razem, ktoś nas chwali, innym razem ktoś na nas klnie i złorzeczy. Samo życie. Raz uśmiech, podziękowanie, komplement, namiastka miłości, uznanie za dobrą robotę, a za drugim - chłód, afront, krytyka, obraza, i smutek. Kiedy do tego dochodzi, stajemy się na tyle bezsilni, że nie jesteśmy w stanie bronić się przed tą nieoczekiwaną infekcją naszej psychiki i emocji. Zbyt wiele pochwał, i stajemy się pewni siebie. Zbyt dużo chłodu i braku akceptacji, i czujemy się puści, bez celu do życia...
 
Życie jest ciężkie dla każdego – bez wyjątków. Szczególnie, jeśli staramy się żyć w zgodzie z innymi, a jednocześnie zachować szacunek dla samego siebie. Twoja wrażliwość staje się, w tej chwili, polem walki i przyczyną wielu rozterek. W jaki sposób – właściwy – masz czcić i świętować swoje własne życie, w pełnym szacunku dla innych ludzi, bez łamania własnych moralnych i etycznych granic. Tu nie ma prostej odpowiedzi.
 
Zostawisz zbyt mało miejsca dla samego siebie, wtedy poczujesz się nieśmiałym, małomównym frustratem, który nie potrafi poradzić sobie z narastającą złością i brakiem społecznej akceptacji. W kontraście, wybuchniesz nieokiełznanym entuzjazmem, co może być odebrane, jako obciachowe zachowanie...
 
Dlatego, powinniśmy zaakceptować nasze wewnętrzne rozterki, bez zżymania się na innych, a tym bardziej na samego siebie. Musimy przebaczyć sobie nawzajem, i sobie, za bycie zbyt spiętym i taniec na raz-dwa-trzy... Wybaczmy blogowe aktorstwo, które stało się naszą ucieczką od rzeczywistości i receptą na zdrowie, bez pośrednictwa specjalistów.
 
Taniec bez perfekcji....
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Rozmaitości