Po rozdaniu Oskarów, Agnieszka Holland nie kryła zawodu. Przyznała jednak, że porażka „W ciemności” z bardzo dobrym filmem irańskim „Rozstanie” w reżyserii Asghar Farhadi, nie przynosi jej wstydu. Zgryźliwie przy tym dodała, że jest w lepszej sytuacji niż Martin Scorsese:
„Przegrałam z naprawdę dobrym filmem, a nie jakąś idiotyczną wydmuszką.
Mowa tu o zwycięzcy Oskara na najlepszy film – „Artysta”.
Nie trudno zrozumieć rozgoryczenie naszej eksportowej reżyserki, gdy po raz kolejny jej film otarł się o Oskara, i przegrał... Tym razem przyczyną porażki wydaje się być „zmęczenie tematem Holokaustu”, jak to zauważyło wielu komentatorów. Można z tym poglądem dyskutować, aczkolwiek za bardziej racjonalne wytłumaczenie uważałbym „zmęczenie tematem polskich obozów i polskiego antysemityzmu”.
Agnieszka Holland stała się specjalistką w tej dziedzinie. Nie przypadkowo jej filmy, które zdobyły uznanie na arenie międzynarodowej, poruszają kulisy Holokaustu i tragicznych żydowskich historii w okresie drugiej wojny światowej. Znalazło się tam również miejsce na ukazanie, w niezbyt dobrym świetle, postaw, jakoby większości Polaków, wobec swoich rodaków -wyznawców mojżeszowej wiary. Przez wiele lat była to formuła na sukces. Ostatnio jednak ten trend uległ zmianie. Niech za przykład posłuży sukces Polonii amerykańskiej w sprawie „polskich obozów śmierci”...
Wbrew słowom artystki, nie wszystkie prezentowane w jej filmach fakty są zgodne z prawdą. Szczególnie, te ukazujące ‘głęboki’ polski antysemityzm. Może właśnie tu tkwi źródło porażki „W ciemności”.
Nie łatwo jest zmienić długoletnie przyzwyczajenia...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości