Nadchodzi sztorm. Wzburzone fale greckiej drachmy biją z impetem w europejską hucpę. Polski “Titanic” znalazł się na kolizyjnym kursie z górą bankowych długów. Bez wątpienia stoimy w obliczu katastrofy. Panika i dziwne emocje wkradają się do serc...
Rybitzky woła - “Na szalupy, sami płyńmy do zielonej wyspy!”. Na co Ufka - ”Nie, wszystkie ręce na pokład, wypijmy na zgodę i załatajmy dziurę”. I komu tu wierzyć w obliczu nadchodzącej tragedii? A może paść na kolana i modlić się o boską interwencję? Osobiście wolę wziąść sprawy we własne ręce i rozwiązać problem, jak przystało na wolnego Polaka – wywalić za burtę tych co przy sterze, czyli naprawić błąd lat 90-tych.
Wsiadanie do szalup, albo naprawa okrętu nic nie da, jeśli naród nie pojmie własnej głupoty. Na nic zmiany, ucieczki, naprawy, kiedy nawyki z laboratorium Pawłowa i wpływ komunistycznej tresury, aż nadto widoczny podczas “demokratycznych” wyborów.
A póki co, warto być gotowym na nadchodzącą Apokalipsę. Proponuję prywatny, podręczny plecaczek z niezbędnymi do przeżycia artykułami. Polecam, czego ani Ufka, ani Rybitzky nie wzięli pod uwagę. Ja dbam praktycznie o Polaków...
Tu pełna lista:
Wędka, siekiera, filtr do wody, nóż szwajcarski, maczeta, latarka, zapałki, nasiona, apteczka, namiot, bandaże, prowiant na trzy dni, rozpałka, plecak, jodyna, radio, hamak, śpiwór, sznur, kompas, pistolet, karabin, naboje...dziwki i menazki
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
