Nowe ogłoszenie na ścianie w GS, tym razem bez notowań cen obornika i oleju rzepakowego na warszawskiej giełdzie, ale odnoszące się do współczynika społecznej tolerancji do gminnej percepcji katastrofy w Smoleńsku, w perspektywie nadchodzących wyborów prezydenckich w USA. Fascynujący temat, a tym bardziej fascynującące komentarze – PM gdzieś się utullamorił. Jak zwykle zdziebko statystyki wyssanej z palca i opis marzen w interpretacji sennika egipskiego...
Trzy kropki, bo bez sensu, jak notka producenta. Do katastrofy w Smoleńsku nigdy by nie doszło, gdyby procedury obsługi latającej trumny (Tutki) zostały w pełni przestrzegane. Czemu takie bzdety pojawiają się na ścianie przeznaczonej dla rolników słowa, to jest dla mnie pytanie ważniejsze od definicji świata czy wszechświata, a tym bardziej nicości...
Powracam do poziomu sensu ludzkiej egzystencji, bez znaku zapytania o oczywistość i sens... bycia skoro nikt z żyjących i przebyłych nie był w stanie zamknąć tego w milczeniu.
Tak, czy owak spadł samolot i nikt nie zadaje pytania dlaczego popełnił samobójstwo. Znane były warunki pogodowe w Smoleńsku, wiadomo, że było opóźnienie odlotu, wiadomo, że wieża na Okęciu zezwoliła na odlot (czy żyje jeszcze operator, to oddzielne pytanie i zadanie dla grupy spec-samobój) i dlaczego? A potem wbrew ostrzeżeniom rosyjskich specjalistów od lądownia stodół na lotnisku nafaszerowanym trytolem z czasów ojczyźnianej wojny, jednak próbowali lądować. Jak zwykle rodzi się pytanie, czy to były magazyny nienmieckiej Luftwaffe, czy radzieckich powietrznych sił zbrojnych? Bo jak inaczej wytłumaczyć obecność środków wybuchowych na terenie obskurnego lotniska. No chyba, że Butt dał nieco zielonych na inwestycje...
Mniejsza o to. Samolot-samobój zdecydował się, wbrew meterologii, na wylot i lądowanie w Smoleńsku, co według ekspertów było przyczyną katastrofy. Pomimo ostrzeżeń z wieży na lotnisku, dowódca (Protasiuk i dyszący mu nad ramieniem generał Błasik) zdecydowali się na lądowanie za wszelką cenę, by spełnić oczekiwania prezydenta... Wersja rządowa.
W takim razie dziwię się, że po katastrofie nie wysłano specjalistów od samobójstw, którzy szybko by ustalili – do poniedziałku, że nie było interwencji osób trzecich a sekcje zwłok byłyby czystą formalnościa potwierdzającą postawioną wcześniej tezę wydarzeń. Jednym słowem samolot popełnił samobójstwo w Sobotę i już...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
