Stwierdzam z przykrością, że zaobserwowałem rozdwojenie jaźni - broń Boże mojej, ta ma się wyśmienicie - ale salonowej. Jeszcze nie tak dawno, jak przystało na porządny sklep gminny, wszystko było na swoim miejscu: towary spożywcze na prawej półce, przemysłowe na lewej, przegląd prasy codziennej na stojaku przy wejściu, a ogłoszenia salonowej parafii obok wychodka. Coś musiało jednak nawalić na zapleczu – może pomylono recepty – bo nagle na tablicy ogłoszeń pojawiła się reklama kółka strzeleckiego, a przy ladzie rozpoczęto wyprzedaż używanych granatów i zardzewiałych bagnetów. Powstał przy tym taki bajzel na półkach, że stali klienci zupełnie pogubili się w zakupach.. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Katolicy zaczęli cytować pisma Stalina, zatwardziali komuniści piętnować Putina, a członkowie salonowej gminy wyznaniowej oddawać krew na wypadek wojny – ochotniczo i do tego za darmo, według zasady, że lepsze jest życie dla niż za... Jakby tego było za mało, wybuchła gorąca dyskusja, kto lepiej i piękniej umrze za ojcowiznę. Eska i Rosemann przeprowadzili nawet sondaż wśród bywalców celem ustalenia ilości zainteresowanych samounicestwieniem. Za kogo i w jakim celu? - zostanie podane po obliczeniu wyników. Rzecz jasna cokolwiek poniżej 50-ciu procentów, zostanie uznane za manipulacje ruskich serwerów i za nic zostanie przypisane Kaczyńskiemu...
Opisane objawy wskazują jednoznacznie, że salon został zaatakowany przez nieznaną mutację wirusa wyhodowanego w laboratorium broni masowej manipulacji. Gdyby choroba dotyczyła jedynie salonowej gminy, to byłoby pół biedy, ale to bydle postanowiło zafundować sobie epidemię na skalę całego kraju. A jeszcze niespełna kilka miesięcy temu wszystko leciało po staremu. Rugano Polaków za wspominanie rzezi na Wołyniu. Media i salony rozgrzewała dyskusja o popełnionych zbrodniach i ich sprawcach – Bandera i jego ONU. Nie brakowało głosów potępiających Stalina, który podobno przymknął oko na oczywiste ludobójstwo. Jednocześnie Czerska nawoływała do zgody z narodem ukraińskim i zakopywania toporów wojennych. Brzmiało to dość sztucznie, ale na tyle przekonująco, że zliberalizowana część społeczeństwa, z lemingami na czele, zaczęła przyłączać się do tych wezwań, w imię postępu i budowy europejskiej wspólnoty Na barykadzie, jak zwykle, pozostały babcie, dziadkowie, i inne mohery, czyli osamotniony ciemnogród stojący na straży krzyża i prawdy - czyli normalka. Nie na długo.
Pod przykrywką gotowały się już przeróżne mutacje wirusa. Nagle zakipiało i nowa linia przekazu w urabiania opinii publicznej, popłynęła wartko, jak wody górskiego potoku podczas wiosennych roztopów. Zadziwiła mnie wtedy intensywność z jaką nadredaktor stawal w obronie Ukraińców, co zrzuciłem na rodzinne sentymenty. Z perspektywy czasu widać, że jego płomienne teksty sygnalizowały burzliwe dni na Majdanie, tak jakby autor wiedział, ale nie powiedział... No cóż, zdrowa reakcja społeczeństwa nie powinna być zbyt spontaniczna, bo mogłaby wyrwać się z pod kontroli. A jednak się wyrwała, choć już nieco zakażona. Bo choć „ukraińska rewolucja” zyskała duże poparcie Polaków, a Janukowycz został rzucony ludowi na pożarcie, to rozwydrzona tłuszcza zamiast się tym zadowolić, zaczęła wieszać psy na Putinie. Pojawiły się pierwsze symptomy choroby, bo bicie w czambuł dotychczasowego przyjaciela naszego kraju i naszego premiera stało się salonowym, medialnym i narodowym sportem. Nadredaktor bił w bębenek najgłośniej i już bez żadnego opamiętania.
Zastanawiam się co spowodowało tak gwałtowne wzmożenie i przestawienie wajchy poglądów. Pomijam tu wszelkie kuluarowe rozgrywki pomiędzy Berlinem, Moskwą, Waszyngtonem i Tel-Avivem, które zniknęły pod radarem opinii publicznej zajętej leczeniem wrzodów na historycznie skopanej dupie. Nie wchodzę w kwestie pieniędzi i terytoriów, zmieniających właścicieli, jak rękawiczki - żal mi jedynie chłopców i dziewcząt z Majdanu, cieszących się tak krótko iluzją zdobytej wolności. Coś nie zagrało, jakieś plany nie wypaliły, czyjeś marzenia prysły jak bańka mydlana. No ale o tym cisza, a na stół operacyjny szybko rzucono polski patriotyzm...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka