Nie licząc entuzjastów hasła – pierwszy milion trzeba ukraść– wymienieni w tytule są dziś najwyżej uplasowanymi w społeczeństwie uczniami Janusza Korwin-Mikkego. Za nim snuli i snują gawędy o tym, że uruchomiona przez Balcerowicza„niewidzialna ręka rynku” oraz prywatyzacja wszystkiego w dowolny sposób zawiedzie Polskę do dobrobytu i szczęśliwości.
W latach 90. z przerażeniem obserwowałem tych wykształconych – jak by nie było – młodych ludzi, którzy z entuzjastyczną radością kibicowali niszczeniu państwowych fabryk. Powiadali – „Przecież tam produkuje się przestarzałą tandetę!” – i tym gotowi byli usprawiedliwić każde szalbierstwo z rabunkiem przez sztuczne
bankructwo włącznie.
Entuzjaści „niewidzialnej ręki” wyobrażali sobie naiwnie „kapitał bez narodowości”, który przyjdzie do Polski aby ją nam uszczęśliwić. Pukał się w czoło taki postępowy, gdy mu jako zacofany moher usiłowałem uświadomić, że przedsiębiorstwa można modernizować samodzielnie, np. nabywając nowe wyposażenie technologiczne drogą leasingu.
Teraz owi wolnorynkowcy rozpoznają naszą gospodarkę bez przemysłu jako typową dla kolonii. W latach 90. nie dziwiły ich jednak bankructwa spowodowane przez zablokowanie wszystkich środków obrotowych w nadmiernych zapasach magazynowych. Utrata płynności finansowej to przecież bankructwo, a bankruta oddaje się za symboliczną złotówkę.
Jak mi opowiadali byli pracownicy, w tym stylus prywatyzowano warszawskiego Norblina. Była to walcownia metali kolorowych w nowo wybudowanym obiekcie przemysłowym na Bielanach i wyposażona w nowoczesne maszyny kupione na Zachodzie. Po tzw. prywatyzacji okazało się, iż produkcja blach, prętów oraz rur z miedzi i
mosiądzu jest w Polsce zbyteczna, więc ją zlikwidowano razem z paroma tysiącami miejsc pracy. Teraz Norblin jest grupą kapitałową stanowiąca tzw. fundusz inwestycyjny. Obiekt na Bielanach zyskał zaszczytne miano
„Norblin Industrial Park”. Można tam sobie wynająć powierzchnię magazynową w trzech halach i pomieszczenia w dwóch biurowcach.
W każdym chyba polskim mieście, w wyniku tzw. transformacji, przestało istnieć od kilku do kilkunastu przedsiębiorstw produkcyjnych – huty, stocznie, kopalnie, zakłady przemysłu metalowego, elektronicznego, chemicznego, włókienniczego, spożywczego. Bogactwo narodów powstaje w sferze produkcji, a nie usług. Jak to ktoś celnie podsumował – nie wyżyjemy z wzajemnego czyszczenia sobie butów.
„Inwestycje” stały się słowem wytrychem. Zacofana wiedza nauczała, że inwestycją jest zaangażowanie kapitału w działalność gospodarczą. Nasi odkrywcy „niewidzialnej ręki” uwierzyli zaś, iż inwestycją jest machlowanie kapitałem spekulacyjnym. Zabawne to było, jak kogoś z zacofanych zaintrygowała kolejka do kantoru Amber Gold. Gdy stojący powiedzieli mu co zamierzają, zapytał – „A nie lepiej samemu kupić to złoto?” – odpowiedzieli chórem – „Nie chodzi o to aby kupić złoto, ale aby w złoto ZAINWESTOWAĆ”. No i zainwestowali...
Wipler, Ziemkiewicz itp. nadal wierzą w cudowne sposoby na wszelkie niedomagania państwa polskiego. Wybory większościowe (JOW) to największa mrzonka, bo wątpliwe czy to coś zmieni, ale przedtem trzeba zmienić konstytucję, na co potrzeba 2/3 posłów.
Aktualnym hitem – niekoniecznie wiernych – uczniów Korwin-Mikkego są emerytury tzw. obywatelskie. Jednocześnie postuluje się zmniejszanie podatków. Pan Wipler zapowiada likwidację ZUS wraz ze składkami. Tego rodzaju emerytury wypłacane są z budżety państwa po równo wszystkim obywatelom, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Reszta to ubezpieczenia dobrowolne.
Emerytury obywatelskie wypłacają bodaj tylko w Nowej Zelandii i Kanadzie. Są to jednak kraje znacznie bogatsze od Polski. Kanadyjskie PKB na mieszkańca (52 tys. USD) jest ponad 4 razy większe od polskiego. Ta brytyjska kolonia – właściwie dominium – ma jednak nie kolonialną gospodarkę. 3/4 pracujących Kanadyjczyków
zatrudniają szeroko pojęte usługi, ale pozostałe 25% pracuje w sferze wytwórczości. Stanowi ją
przemysł wydobywczy i hutnictwo metali nieżelaznych, przemysł maszynowy, samochodowy (2,5
mln szt. rocznie), przemysł lotniczy, taboru kolejowego, chemiczny, elektrotechniczny, spożywczy oraz przemysł drzewny i papierniczo-celulozowy. Do sfery wytwórczości zalicza się też rolnictwo, które sytuuje ten kraj w ścisłej czołówce światowych producentów pszenicy.
Polska jest porównywalna pod względem ludnościowym z 35-milionową Kanadą. Obywatelska emerytura wynosi tam w przeliczeniu ok. 2 tysiące* zł. Wiedzieć przy tym trzeba, iż wszyscy pracujący Kanadyjczycy – nieznane tam są umowy śmieciowe zwolnione od tej składki – odprowadzają do budżetu 9,9% zarobków, co w przeliczeniu daje rocznie ok. 530 mld zł.
W Polsce w 2012 r. ze składek emerytalnych, rentowych, chorobowych i wypadkowych zebrano łącznie 121,4 mld zł. Z tego 73,8 mld przypada na składki emerytalne, których stopa wynosi u nas 19,52%. Przy 2 razy większej stopie składek w Polsce udało się zebrać na emerytury 7 razy mniej środków niż w Kanadzie. Jest to nie tylko dowód na wielokrotnie wyższe zarobki Kanadyjczyków (Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy zarabiają podobnie) ale pozwala też snuć domysły o skali uchylania się od płacenia składek w naszym kraju.
Nasi spece od biznesu nie pozbyli się mentalności peerelowskiego prywaciarza, który dzięki łapówkom mógł kantować władze w kwestii finansów oraz nielegalnego lub półlegalnego zatrudniania pracowników, których traktował często jak folwarcznych parobków.
Natomiast czy można traktować poważnie pana Wiplera et consortes oraz z ich entuzjastów? Republikanie owi zlikwidują ZUS, wprowadzą emerytury obywatelskie i jednocześnie zmniejszą podatki?...
Przedstawiona tu bardzo uproszczona analiza wskazuje, jak sądzę, kierunek dla polskiej polityki gospodarczej. Gospodarka nie tylko Kanady, ale i innych krajów Zachodu oparta jest na konsumpcji, co napędza produkcję, a konsumpcja jest proporcjonalna do wysokości zarobków. Masy realnego bogactwa nie powiększymy wzajem
sobie usługując nawet jeśli usługę nazwiemy szumnie „produktem”.
W Polsce konieczna jest odbudowa przemysłu i to biegiem, póki żyją jeszcze ludzie znający się na tym. Jest to możliwe, tak jak możliwe było w latach 1926-1938 wybudowanie Gdyni, kolejowej magistrali węglowej Śląsk-Gdynia, Stalowej Woli oraz kilku elektrowni i kilkudziesięciu fabryk w ramach Centralnego Okręgu
Przemysłowego.
Do tego wszystkiego potrzebny jest odważny program rządowy, opracowany przez ludzi, którzy nie mówią – „Polskość to nienormalność”. Nigdy do tego nie dojdzie, jeśli przy wyborach będziemy się rozpraszali na grupki Kukisa, Wiplera, Ziobry czy narodowców, którym kibicuje Ziemkiewicz.
-------------------------
* - dane dotyczące emerytur kanadyjskich zaczerpnąłem z
publikacji blogera Firmus Piett na portalu Salon24
Inne tematy w dziale Gospodarka