Wszyscy zapomnieli chyba o pewnej rocznicy. Dwadzieścia lat temu, po strajkach sierpniowych m.in. w Manifeście Lipcowym, przedstawiciele reżimu, kościoła i opozycji spotkali pierwszy raz spotkali się w Magdalence. Był tam i Lech Wałęsa i Lech Kaczyński, Czesław Kiszczak i księżą Alojzy Orszulik i Bronisław Dembowski.
Magdalenka obrosła chyba najbardziej mityczną legendą. Mnie przez lata kojarzyła się źle, choć było to raczej niezasłużone. Ciekawe, że dziś prawie nikt o tej rocznicy nie wspomina. W gazetach cisza, w programach informacyjnych cisza. Pewnie z obawy, że zaraz ktoś ruszy na autorów materiału i oskarży o zdradę.
W każdym normalnym kraju byłoby na ten temat już kilka książek i filmów. Historycznych, sensacyjnych, pewnie i obyczajowych. Bo – niezależnie od tego, co kto ma w głowie na temat Magdalenki – to pasjonująca historia. Z wszystkimi niuansami, podejrzeniami, plotkami.
Jakoś nie umiemy opowiadać naszej historii. Nie umiemy się nią chwalić. Za chwilę minie 30 lat od powstania „Solidarności’ a my ani nie wybudowaliśmy muzeum Sierpnia, ani nie opowiedzieliśmy światu tej historii. Europejskie Centrum Solidarności powstaje powoli i z mozołem.
Nie zrozumiem dlaczego ani poprzedni ani obecny rząd nie chciały na to wydać porządnych pieniędzy i mieć satysfakcji i sławy ze zbudowania wielkiego pomnika najbardziej radosnego wydarzenia historii Polski XX wieku.
Nie namawiam, żeby organizować wielkie fety z okazji rocznicy Magdalenki. Ale takie milczenie? Wstydzimy się?
P.S. Przy okazji namawiam (także "czerwonych") do logowania się zakładania kont w nowym Salonie24, czyli tutaj. Jest tam też nowa propozycja - materiały filmowe. Zajrzyjcie, testujcie i przekazujcie opinie.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka