Kiedy jechałem dzisiaj do pracy usłyszałem w radiu, że Marcinkiewicz rozważa objęcie funkcji szefa PKN Orlen. Pomyślałem, że byłby to skandal i zrobiło mi się po ludzku przykro, że kolejny polityk, którego miałem za porządnego faceta, robi rzeczy, których robić nie powinien.
Przed chwilą otworzyłem „Dziennik” a nim krótki wywiad z KM, który na pytanie o Orlen odpowiada: „Wykluczam tego typu propozycje. Nie wyobrażam sobie przyjmowania takich synekur”. No, na szczęście to radio coś przekręciło. Dobra wiadomość.
Dobra wiadomość tez jest taka, że Kaczyński rozmawia z Marcinkiewiczem o mocnym usadzeniu go w rządzie. To znaczy, że szef PiS dobrze rozumie kryzys w jakim znalazła się jego partia. I to znaczy, że jednak zmienia się trochę.
Podczas wieczoru wyborczego w ostatnią niedziele rozmawiałem z kilkoma politologami, którzy twierdzili, że Kaczyński nie jest wstanie się zmienić i dopuścić w swoje otoczenie silnych osobowości, potencjalnych konkurentów. Chyba jednak trochę się zmienia.
Oczywiście Kaczyński zdaje sobie sprawę, że to jest ratunek dla niego i dla jego partii. Że to może być sposób na odzyskanie choć części elektoratu wielkich miast.
Jakiegokolwiek stanowiska Marcinkiewicz nie obejmie byłoby dobrze. Jeśli sam miałbym go gdzieś osadzić, dałbym mu MSZ. Ale to pewnie się nie uda. Innym wyjściem byłby wicepremier ds. gospodarczych i minister gospodarki – ale tu jest Gilowska wicepremierem. No i oczywiście mógłby zostać ministrem edukacji zamiast Giertycha – to byłaby zmiana rewolucyjna. I piękna.
Mam tylko nadzieję, że Kaczyński nie wciśnie mu jakiegoś resortu ds. jezior, rzek, mórz czy oceanów.
A Wy jaki resort dalibyście Kazimierzowi?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka