Igor Janke Igor Janke
43
BLOG

To Polska

Igor Janke Igor Janke Polityka Obserwuj notkę 9
 Za komuny uwielbiałem piosenkę Kultu i Kazika Staszewskiego “To Polska”. Pamiętacie? To ta o zarzyganych chodnikach, plaży brudnopiaskowej i Bałtyku śmierdzącym ropą naftową. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że i III i IV RP to już inny kraj. Dziś piszę z daleka, przez tydzień patrzę na świat z cudownej wysokości prawie trzech tysięcy metrów. Wokół słonce i alpejskie szczyty. Ale nawet tu, a zwłaszcza tu, dopadł mnie polski smród.


Najpierw na lotnisku. Samolot wypełniony narciarzami spóźniał się ze startem. W tym czasie dzielne kobiety i mężczyźni w wieku miedzy 35 a 60. przygotowywali się do zmagań na stokach. Łoili ukrytą w torbach gorzałę. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy jeszcze krążąc nad Warszawą stewardessa wykonywała swoją rytualną gimnastykę ze wskazywaniem wyjść bezpieczeństwa, sposobem zakładania maski w razie wypadku itp. Na chwilę odwróciłem się i zobaczyłem kilkadziesiąt zaczerwienionych męskich gęb wpatrzonych w stewardessę jak w bóstwo. Lekko już zamglony wzrok większości nie podążał za wskazaniami rąk pani z obsługi, ale spoczywał dokładnie na wysokości jej piersi. A mówiąc precyzyjniej – świdrował wzrokiem jej biust. Żony narciarzy znosiły to godnie. Ich wzrok też już nie był w pełni jasny. To było jeszcze nawet zabawne.

Na lotnisku w Grenoble było już smutniej. Z samolotu wytaczały i zataczały się spocone już ciała klientów biur Rainbow Tours, Moje Podróże i Espace Trans. Oczekiwanie na bagaż umilały krzyki mocno już zaprawionych dwojga sześćdziesięciolatków. Reszta podróżników spoglądała na nich z lekko zamglonym podziwem.


Potem był pijany autobus i nagła wieść, która zelektryzowała towarzystwo. Była to sobota wieczór i do jednej z autobusowych komórek dotarł sms z kraju: “Łyżwiński nie jest ojcem!”. Przysypiający narciarze rozbudzili się. Tak bardzo, że chwil parę później zaczęli molestować kierowcę (a właściwie kierowniczkę – Francuzkę), żeby zatrzymała na chwilę pojazd w celu wiadomym – jak próbowali jej wytłumaczyć w jedyny im znanym międzynarodowym języku – na “sisi”. Jakby dla kogoś cel nie był wiadomy, po chwili mogliśmy sie przekonać. W odległości niecałego metra od autobusu pięć męskich fiutów sikało dzielnie na alpejską ziemię. Kierowniczka zniosła to dzielnie. Dzielnie znosiła też komentarze dżentelmenów z Polski głośno dyskutujących niemal każdy jej ruch kierownicą. Na miejscu, w hotelu budziły mnie przez dwie następne noce wrzaski i odór wódy na hotelowym korytarzu. A potem, już na narciarskich wyciągach, rozpoznawałem braci z Polski po ostrej woni aldehydu octowego.


To wszystko jakoś skojarzyło mi się z ostatnimi informacjami z Polski. Z tym, że cały kraj z zapartym tchem śledził kolejne doniesienia o potencji niektórych członków parlamentu i rządu. Z tym, że los rządu wisiał na włosku, a premier opóźnił wizytę międzynarodową, bo nie wiedział kto w końcu odbywał stosunki z panią Anetą K. i dlaczego. Z rechotem bab z Samoobrony, które uznały, że dobrze, że ich chłopy to jeszcze mogą.


Jak napisał parę dni temu Robert Leszczyński, polska polityka sięgnęła D.N.A. I to nie dlatego, że w jakiejś partii znalazł się jeden jurny działacz-konował. Cała jego partia jest taka. Najgorsza jest jednak myśl, że ktoś tę partię wybrał.


Lecąc tutaj, lepiej zrozumiałem, dlaczego Polską rządzi Samoobrona, Łyżwiński, jego kompanii i ich kobiety. Kazik śpiewał “To Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam tu tu tu tu”. Ten kawałek Kultu chodzi mi po głowie, kiedy patrzę na szczyty gór, błękitne niebo, kiedy wdycham krystaliczne alpejskie powietrze.

 

Igor Janke
O mnie Igor Janke

Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka