Wróciłem z urlopu i od razu wskoczyłem w rzeczywistość jak z Orwella. Pierwszą informacją, jaką przeczytałem, była decyzja szefa wydawnictwa “Znak”, który uzależnił wydanie książki księdza Isakowicza-Zaleskiego na temat współpracy ludzi kościoła z SB od opinii “kompetentnych i miarodajnych” recenzentów. Wierzyć się nie chce.
Bardzo zasłużony dom wydawniczy ma wątpliwości, czy światło dzienne ma ujrzeć efekt pracy człowieka ujawniającego kawałek prawdy o polskim kościele.
Henryk Woźniakowski wpisał sie swoim oświadczeniem w serię kompromitujących decyzji kościelnych hierarchów. To wszystko wygląda coraz gorzej.
Ludzie związani z kościołem katolickim boją się kilku bolesnych informacji. Ich zachowanie przypomina działalność Adama Michnika z początku lat 90., który sam obejrzał esbeckie archiwa, a potem walczył do upadłego, by inni nie mieli do ich dostępu.
Kościół kryjący prawdę to coś, w co trudno w Polsce zrozumieć. Tym bardziej trudno zrozumieć postawę szefostwa wydawnictwa “Znak”.
To teraz co? Abp Dziwisz nakaże usunięcie dwóch rozdziałów i zmianę tonacji trzech innych i wtedy dyrektor Woźniakowski zgodzi sie na publikację? Tu wykropkujemy, to pominiemy i jeszcze ksiądz wykreśli te trzy nazwiska, dobrze? Wtedy puścimy. To brzmi jak Orwell.
Książkę księdza z Krakowa będziemy tymczasem odbijać na ksero jako pierwsze utwór II obiegu IV RP. Bo za chwilę i tak wyda to ktoś inny. “Znak” i abp Dziwisz zrobili już nieprawdopodobną reklamę książce “Księża wobec SB na przykładzie diecezji krakowskiej”. Szykuje się rynkowy hit roku.
A “Znak” niech wznowi choć “Folwark Zwierzęcy” albo“1984”. Oczywiście po zasięgnięciu opinii kompetentnych i miarodajnych recenzentów.
P.S. Dopisane w poniedziałek pod wieczór. Właśnie przeczytałem, że "Znak" jednak wyda książkę ks. Isakowicza-Zaleskiego. Ufff
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka