jan mak jan mak
3338
BLOG

Szczepić się czy nie szczepić? — co dyktuje zdrowy rozsądek?

jan mak jan mak Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 253

Jako autor nieopublikowanej książki "Logika zdrowego rozsądku" zostałem poproszony o to, żebym skomentował wywiad z prof. Romanem Zielińskim, który stanowczo odradza wszystkim szczepienie się przeciwko Covid-19. Rzecz w tym, że profesor ów powołuje się obszernie na różne naukowe fakty, tak szczegółowo, że przeciętny czytelnik nie jest w stanie ocenić zasadności tej argumentacji. Niewątpliwie wywiad ten może zasiać niepokój u niejednego czytelnika. Nie będę podawał linka, ale każdy bardziej zainteresowany może sobie wygooglać (dopóki Google nie cenzuruje jeszcze wypowiedzi naukowców). Moje tezy i argumenty dotyczą jakiegokolwiek wywiadu tego typu i jakichkolwiek poglądów podobnych do tych reprezentowanych przez profesora Z.


(Poniższy tekst to odpowiedź skierowana do mojego korespondenta, więc szczególnie w drugiej części, ma personalny charakter)


Drogi Panie,

1) Wedle powiedzenia przypisywanego prof. Gerardowi Labudzie, wśród profesorów jest taki sam odsetek idiotów, jak wśród woźniców, a moim zdaniem nawet większy (bo woźnice — lub mówiąc bardziej współcześnie, taksówkarze — nie są tak podatni np. na ideologiczne wzmożenia jak środowiska uniwersyteckie).


2) W wywiadzie z profesorem Z są dwa rodzaje opinii: 

a) o charakterze naukowym, lub pseudonaukowym upstrzone naukowym slangiem i niemożliwe do zrozumienia dla niefachowca, 

b) odwołujące się do zdrowego rozsądku i zwykłego rozumu.


3) Te drugie w tym wywiadzie to typowe teorie spiskowe, ukazujące niepokojące obsesje (np. jacyś "oni" chcą nas wszystkich zamienić w "zombie"). Z logicznego punktu widzenia nie jest oczywiście wykluczone, że jesteśmy obiektem eksperymentu Marsjan, i nie mamy pojęcia o tym, co naprawdę dzieje się na Ziemi, ale znacznie bardziej prawdopodobne jest, że głosiciele takich teorii mają nierówno pod sufitem. I wielu jest na świecie ludzi, których ogólne zdolności poznawcze budzą zasadnicze wątpliwości, także wśród profesorów. (Są profesorowie, którzy mają wybitne osiągnięcia na jakimś wąskim specjalistycznym odcinku badań, ale nie bardzo radzą sobie w życiu społecznym i mają zasadnicze trudności z formułowaniem sądów bardziej ogólnych. I jest to dość częste.)


4) Fakt, że profesor Z tak swobodnie przyznaje się do teorii spiskowych stawia pod dużym znakiem zapytania wartość jego pozostałych, "naukowych" wywodów. Ale nie tylko ten fakt. Główne konkluzje profesora Z poparte nieweryfikowalnymi dla niefachowca argumentami "naukowymi" sprzeczne są z opiniami naukowego mainstreamu (o możliwości zmiany ludzkiego DNA, o wpływie na płodność, o niesprawdzeniu długofalowych konsekwencji, o szczególnym wpływie na seniorów, o szkodliwości zwykłych szczepionek, itd.). Profesor Z kwestionuje wiedzę i opinie większości fachowców w tej dziedzinie, mając na dodatek znacznie mniejszy od nich dorobek naukowy i znacznie niższy ranking (profesor w drugorzędnych polskich uczelniach ze skromnym dorobkiem publikacji). Pytanie: komu wierzyć? w tej sytuacji, jest raczej retoryczne.


5) Logicznie nie jest wykluczone, że to on ma rację wbrew wszystkim, i że - powiedzmy - środowisko naukowe w USA i UK jest skorumpowane, zastraszone, bo działają mechanizmy negatywnej selekcji, nagrody Nobla przyznają tylko potulnym (a wtedy nie ma co już wspominać o środowisku polskich naukowców). Ale moim zdaniem jest to bardzo mało prawdopodobne, wręcz nieprawdopodobne, że fakty są bliższe temu, co mówi profesor Z, a w USA i UK nie powstał jeszcze z tego powodu wielki raban wśród fachowców! Gdyby tak było, szczepienia w USA i UK zostałby już dawno zablokowane. Owszem, jeśli chodzi o ideologię, wielu naukowców ulega kretyńskim ideom, ale jeśli chodzi o rzetelną wiedzę, zdecydowana większość trzyma się jednak ziemi.


6) Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że profesor Z w wywiadzie mówi zupełne bzdury. Jest w sieci mnóstwo wyjaśnień fachowców dotyczących wątpliwości, co do szczepionek, popartych takimi sami trudnymi do zweryfikowania dla niefachowca wywodami naukowymi (jeśli ulega Pan retorycznemu efektowi niezrozumiałego naukowego slangu) — pytanie brzmi: dlaczego przekonał Pana jeden "mądry inaczej" wbrew większości fachowców? 


7) "Bo chodzi o Pańskie życie, i nie tyle przekonał, co zaniepokoił" — odpowie Pan. No cóż, wybór jest taki, czy woli Pan przetestować na swoim organizmie działanie szczepionki (o której większość fachowców na świecie zapewnia, że jest bezpieczna) czy też raczej działanie wirusa (którego rzeczywiste konsekwencje są znane w mniejszym stopniu niż konsekwencje działania szczepionki) — albo liczyć na to, że Pana akurat wirus nie dosięgnie?


8) Przyjmując leki z apteki, ufając w ten sposób naukowcom, którzy lek sporządzili, całemu przemysłowi farmaceutycznemu (nastawionemu na zysk), łańcuchowi dostaw, zdrowiu psychicznemu sprzedawcy, temu że lekarz trafił z diagnozą — zawsze podejmuje Pan pewne ryzyko i trudno ocenić, w którym miejscu tego łańcucha ryzyko jest największe. Ale podejmuje Pan to ryzyko (nie zastanawiając się nad tym za każdym razem), bo jest Pan przekonany, że szansa na dobrostan jest znacznie większa w przypadku, gdy Pan lek przyjmie, niż gdyby na wszelki wypadek wstrzymał się Pan z zażywaniem leku. Podobnie jest z tą szczepionką — chociaż tu może Pan jeszcze liczyć na to, że na wirusa nie trafi. (Można było podejmować ryzyko nieszczepienia się na grypę — najwyżej przechoruję — ale w przypadku Covid-19, to "najwyżej przechoruję" wygląda znacznie mniej ciekawie).


9) Globalnie, szczepienia na różne choroby raczej w oczywisty sposób polepszyły stan zdrowia populacji, i w przypadku tej szczepionki mamy podobny statystyczny mechanizm: daje ona nam, globalnie, największą szansę na powrót do normalności. W indywidualnym przypadku pytanie brzmi: czy liczyć na to, że my na wirusa nie trafimy, czy zaszczepić się, ryzykując, że możemy być jednym ze stu tysięcy, z ciężkimi skutkami ubocznymi lub że świat nauki tym razem się myli i czeka nas armagedon. Od sumy indywidualnych odpowiedzi zależy czy doczekamy pożądanego statystycznego efektu. 


10) To wszystko nie zmienia faktu, że w całej pandemii jest znacznie większy składnik działania mass-mediów i medialnej paniki, niż kiedykolwiek do tej pory, i że być może bardziej racjonalna byłaby bardziej umiarkowana reakcja wszystkich rządów. Ale to już zupełnie inne zagadnienie, którego zrozumieniu takie wywiady jak profesora Z bynajmniej nie służą.


serdecznie pozdrawiam

jm


P.S. Mój korespondent, jamkes, znalazł w sieci stanowisko Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN w sprawie tez wygłaszanych przez prof. Zielińskiego. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości warto się zapoznać. To mocny i wiarygodny argument w całej dyskusji http://komgen.pan.pl/index.php?option=com_content&view=featured&Itemid=51&lang=pl-pl 

Dziękuję jamkesowi za sprowokowanie mnie do tej notki.

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości