jan mak jan mak
5637
BLOG

Kto wreszcie zajrzy Lisowi pod kołdrę?

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 109

Mam kolegę, który nigdy nie zagłosuje na PiS, bo nie chce żeby mu ktoś – cytuję – „zaglądał pod kołdrę”. Dał sobie biedaczek wmówić, że jak tylko PiS dojdzie do władzy, to zaraz zacznie go śledzić, ile zarabia, ile ma domów, gdzie wypoczywa na wakacjach, a nawet, co z żoną robi pod kołdrą. Nie wiem, czy z tą żoną, to on na poważnie, ale generalnie mu się nieźle powodzi, i boi się, biedaczek, że PiS może mu to wszystko zabrać. Dlaczego się boi? Przecież, o ile wiem nic w zasadzie nie ukradł. No, właśnie. W zasadzie. Bo jakby poszperać, przepisy w Polsce w wielu aspektach są tak durne, że właściwie każdemu można udowodnić, że złodziej, a co najmniej, nieetyczny.

Tymczasem, PiS jeszcze nie doszedł do władzy, a pewien osobnik, uchodzący w niektórych środowiskach za dziennikarza, działa już twórczo na niwie fobii mojego kolegi. Najpierw śledził (ów osobnik) z wypiekami na twarzy córkę kandydata na prezydenta, potem węszył w hotelach, w których przebywał obecny prezydent, a teraz przesłuchiwał pokojówki w hotelu, w którym przebywał ktoś o takim samym nazwisku jak prezydent. Najgorsze, że prowadzony przez niego tygodnik o znanym tytule (który ów osobnik sprowadził do poziomu najgorszego brukowca) czyta spora rzesza (biednych) ludzi, i nie znając normalnych demokratycznych standardów, traktuje ukazujące się tam jelitowe sensacje jako dziennikarstwo. To tak jakby przygodę w burdelu pomylić z wakacyjnym romansem.

Nie umiem niestety w sposób kulturalny opisać obrzydzenia jakie budzi we mnie działalność owego osobnika (i w konsekwencji on sam).  Więc dalej w tym kierunku nie pójdę. Ciekawi mnie tylko jedna kwestia: kiedy osobnik ów zawiśnie sam na sznurze, który kręcił? No bo przecież wypominając przywódcy związkowemu luksusy, licząc na to, że rozbudzi zawiść rodaków, powinien się liczyć z tym, że ktoś i jemu zacznie zaglądać pod kołdrę. Nich się rodacy dowiedzą jak sobie taki osobnik żyje, w jakich hotelach nocuje, i z kim, i jak się wyraża na temat swoich rodaków w bardziej zaufanym gronie.

Wszystko to przyszło mi na myśl, gdy w telewizji słuchałem bardzo zdystansowanych reakcji polityków na temat nowej afery, którą osobnik ów wydalił (żeby użyć medycznego określenie). Niektórzy mówili, że nie będą sie wypowiadać, że sprawę powinien wyjaśnić sąd, a pani rzeczniczka PO zauważyła nawet, że wyjaśnienia tego obrzuconego błotem i pomyjami brzmią nawet wiarygodnie". Dlaczego politycy nie rzucili się na nowe ekskrementy Tomasza L. jak na inne afery (a rzuciła się jedynie część „blogerów” S24)? Bo wiedzą, że stąd już tylko krok do zaglądania im samym pod kołdry: ile zarabiają, gdzie jeżdżą, z jakich przywilejów korzystają.

Otóż wygląda na to, że Tomasz L. (na szczęście dla nas wszystkich) kompletnie zgłupiał i kręci sobie stryczek. Gołym okiem widać, że zbliża się jego sromotny koniec. Lada dzień podziękują mu wszędzie za działalność przypominającą dziennikarstwo, i wkrótce pies z kulawą nogą nie będzie chciał się przyznać do znajomości z tym osobnikiem. 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka