jan mak jan mak
2755
BLOG

Czy Wałęsa ma prawo składać kwiaty pod pomnikiem poległych stoczniowców

jan mak jan mak Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 242

Zgaduję, że część czytelników mojego bloga odbierze ten tytuł jako prowokację. I oczywiście, jeśli chodzi o prawo dowolnego obywatela do składania kwiatów pod dowolnym pomnikiem, sprawa jest jasna. To wolny kraj, więc każdy ma prawo składać kwiaty gdzie chce. W pytaniu tytułowym chodzi o prawo moralne. Czy ktoś kto donosił na kolegów, ktoś kto działał na szkodę Stoczni Gdańskiej, kto nigdy nie pamiętał (nigdy publicznie nie podziękował) o tysiącach robotników, na barkach których zrobił własną karierę — czy ktoś taki ma moralne prawo składać kwiaty pod tym pomnikiem? Czy ktoś, kto nosi w klapie wizerunek Matki Boskiej, nie widzi, że zachowuje się jak grzesznik odmawiający rachunku sumienia a przystępujący do komunii świętej?


Nie wzywam do prób zablokowania spacerów Wałęsy pod pomnik stoczniowców, chociaż i jemu i popierającej go dzisiaj egzotycznej kamaryli dobrze zrobiłoby obejrzenie tej "formy demokracji" od drugiej strony. W tej sprawie wystarczy mi na razie samo postawienie retorycznego pytania. Mniej retoryczne jest szersze pytanie, które pojawiło się w związku z próbą KODu zablokowania dorocznych uroczystości pod pomnikiem stoczniowców: kto ma w Polsce prawo do dziedzictwa "Solidarności"?


Dziedzictwo Solidarności


Jeśli chodzi o sprawy pracownicze, o sierpniowe postulaty robotników, sprawa jest raczej oczywista. Jedynym prawdziwym i uczciwym depozytariuszem tych postulatów jest obecny NSZZ "Solidarność". Wałęsa razem ze wszystkimi wspierającymi go dziś w jego kłamstwie, mogą się najwyżej licytować w tym, kto bardziej zaszkodził ludziom pracy i sprzeniewierzył się sierpniowym postulatom w tym zakresie. Dopiero rząd Prawa i Sprawiedliwości, z byłym bankierem Mateuszem Morawieckim, poważnie potraktowali te postulaty, podjęli politykę solidarności społecznej i próbują przynajmniej częściowo je realizować — taka jest trafna diagnoza demokratycznie wybranego przewodniczącego "Solidarności" Piotra Dudy. Jakże trafna jest uwaga Janusza Śniadka, poprzedniego przewodniczącego, że Wałęsa nie wykazał żadnej solidarności ze wspierającymi go robotnikami, z których wielu poddanych było znacznie cięższym represjom niż on sam i byli liderzy "S". Wałęsa im nawet nigdy publicznie nie podziękował. (Prawdopodobnie Wałęsa doskonale wie, co myśli o nim zdecydowana większość dawnych i obecnych stoczniowców, bo w zasadzie wszyscy o tym wiedzą).


Dziedzictwo "Solidarności" to jednak nie tylko sprawy pracownicze. To także piękna idea walki o wyzwolenie Polski z pęt komunizmu. Kto jest większym dziedzicem tej idei: byli liderzy "S" czy tysiące szeregowych działaczy, partia Prawo i Sprawiedliwość czy PO, Lech Wałęsa czy Jarosław Kaczyński? Chciałoby się odpowiedzieć: zarówno byli liderzy jak i szeregowi działacze są dziedzicami tej idei — ale ci są właśnie podzieleni, i wzajemnie odmawiają sobie prawa do tego dziedzictwa.


Tu trzeba przypomnieć, że ruch "Solidarność" miał trzy (bardzo różne) okresy. Pierwszy to "karnawał Solidarności" 1980-1981 z udziałem 10 milionów ludzi, drugi — podziemna Solidarność 1981-1989, i trzeci — odbudowany związek zawodowy działający od 1989 roku. Trzeba przypomnieć, że w podziemnej "Solidarności" nie uczestniczyło 10 milionów, ani nawet milion. Było to zaledwie (albo aż) kilkadziesiąt tysięcy. Dokładnie nie wiadomo, bo III RP o tych tysiącach działaczy jakoś pamiętać nie chciała. Dziedzicem idei niepodległościowych Solidarności są przede wszystkim te tysiące działaczy podziemnej "S", których zdradzili — tak to trzeba ująć — ci byli liderzy Solidarności, którzy mieli wpływ na rozwój III RP i skorzystali osobiście ze zmiany ustrojowej. Ani Wałęsa, ani Frasyniuk, ani żaden z byłych liderów, którzy byli na tyle "przytomni", żeby skorzystać na transformacji przynajmniej indywidualnie, nigdy nie uznali za stosowne uznać roli tych dziesiątków tysięcy działaczy, nie mówiąc o podziękowaniu, uznać faktu, że wielu z tych działaczy zginęło, było katowanych w więzieniach, straciło dorobek życia — faktu, że to oni ponieśli realnie największe ofiary. Dziesiątkom tysięcy działaczy podziemnej "S" groziły realnie znacznie większe represje niż znanym liderom. Oni są dziedzicem niepodległościowych tradycji Solidarności. Ich pytajcie, czy Wałęsa ma prawo składać kwiaty pod pomnikiem poległych w walce z komunizmem.


Znam bardzo wielu ludzi z tej grupy. 95% uważa, że Wałęsa zdradził Solidarność, 70% popiera Jarosława Kaczyńskiego. Mam podstawy, żeby sądzić, że jest to próbka reprezentatywna, ale młodzi socjolodzy, historycy mają tu piękne pole do badań, żeby zbadać poglądy polityczne tej grupy i ich spojrzenie na rzeczywistość.


Kłamstwo Wałęsy jako kłamstwo założycielskie III RP


Dlaczego liderzy PO i Nowoczesnej popierają dzisiaj kłamstwo Wałęsy? Przecież wszyscy oni wiedzą, a przynajmniej wszyscy co inteligentniejsi, że Wałęsa miał długi i poważny okres współpracy z SB, nie dający się zbyć określeniem "incydent z przeszłości". Wiedzą, że szafa Kiszczaka miała zasadniczy wpływ na działalność Wałęsy w III RP. Dla rozumnych ludzi, nieograniczających się do jednego źródła informacji, to jest już oczywiste. A jednak popierają i uczestniczą dziś w tym kłamstwie. Rzecz w tym, że kłamstwo Wałęsy, chcący czy niechcący, stało się symbolem III RP, urosło do rangi kłamstwa założycielskiego. Jeśli runie to indywidualne kłamstwo, przestanie być przedmiotem sporu, to razem z nim runą inne kłamstwa: mit Okrągłego Stołu i mit Platformy jako partii obywatelskiej działającej w interesie Polaków. A to oznacza definitywny koniec karier politycznych dla większości budowniczych III RP.


III RP przejęła po PRL-u kłamstwo jako metodę sprawowania władzy. Obozowi III RP ciągle udaje się utrzymywać w życiu w kłamstwie około 30% wyborców — jedna trzecia Polaków ulega nadal fałszywej i kłamliwej narracji. To przerażająca liczba. Ale nie ma co załamywać rąk, bo powiedziane jest "Prawda was wyzwoli". 


*** Dziękuję "Wiesławie", że zwróciła uwagę, iż bardzo "ad rem" jest tutaj znakomity felieton Mazurka: http://wpolityce.pl/polityka/282508-pol-porcji-mazurka-dosc-przesladowan-lecha-walesy-to-nasz-jedyny-skarb-musimy-go-chronic

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka